Za kilka dni ruszają Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro – najważniejsza impreza dla sportowców rozgrywana raz na cztery lata. Oprócz siatkarza Bartosza Kurka i młociarza Pawła Fajdka, powiat świdnicki będzie miał w Brazylii jeszcze jednego przedstawiciela. We wszechstronnym konkursie konia wierzchowego zobaczymy Pawła Spisaka na Banderasie. Właścicielem konia jest świdniczanin Marek Jodko, z którym tuż przed wylotem do Rio rozmawia Mateusz Dzień vel Rakoczy.
Panie Marku, przez jakiś czas znajdowaliście się na pierwszym miejscu rezerwowym, ale wskutek wycofania Szwajcara wskoczyliście w jego miejsce i jedziecie na Igrzyska Olimpijskie. Te oczekiwanie… był stres?
Od ubiegłego roku Światowa Federacja Jeździecka (FEI) prowadzi ranking, gdzie jeźdźcy wraz ze swoimi końmi startując na zawodach gromadzą punkty. Ten ranking zamknął się 6 marca i znaleźliśmy się na pierwszym miejscu rezerwowym. Pod koniec czerwca szwajcarski jeździec wycofał się z udziału w Igrzyskach, a Światowa Federacja Jeździecka przysłała do Polskiego Związku Jeździeckiego oficjalne zaproszenie dla Pawła i Banderasa do udziału w imprezie. Powiem szczerze, że mocno się nie stresowaliśmy i mocno wierzyliśmy, że na tych Igrzyskach Olimpijskich się znajdziemy. Pierwszy rezerwowy to raczej pewny udział. Jest 65 koni i jeźdźców – zawsze coś może się przytrafić.
Igrzyska rozpoczynają się już za kilka dni, jak odbywa się transport konia do Brazylii i czy będzie Pan również śledził na żywo zmagania z udziałem Banderasa?
Paweł Spisak wraz z Banderasem udali się najpierw do Bonn, gdzie odbywali ostatnie treningi. Następnie Banderas został przetransportowany do Liege, gdzie wraz z innymi końmi wsiadł do samolotu i poleciał do Rio de Janeiro. To transport organizowany przez Komitet Olimpijski, z samej Europy leciało około 200 koni, potrzeba było kilka samolotów – to spore przedsięwzięcie. Wraz z córką również wylatujemy do Rio i jesteśmy akredytowani przez Polski Komitet Olimpijski. To spore przeżycie, po raz pierwszy będę na Igrzyskach Olimpijskich. Jedno jest pewne, nie mógłbym sobie tego odmówić, tym bardziej, że startować będzie Banderas – to w jakimś stopniu spełnienie moich marzeń i całej rodziny.
Skąd pasja do koni?
To zaczęło się jakieś dziesięć lat temu, a zapoczątkowała to moja córka – Agata. Sama startowała na niezłym poziomie, byłą mistrzynią Polski. Kupiliśmy Banderasa jako przyszłość dla naszej córki, ale studnia, inne plany i potoczyło się to trochę inaczej. W końcu Banderas przeszedł w ręce Pawła Spisaka. Jest to zawodnik, który ma szansę wyciągnąć z tego konia bardzo dużo.
Jakie zatem cele przed Pawłem i Banderasem?
Nie było wielkiego ciśnienia na start w Igrzyskach Olimpijskich, ale fantastycznie, że tam się znajdziemy. Banderas to stosunkowo młody koń, to taki nasz piłkarski Kapustka. Jeśli zdrowie będzie dopisywać, to najlepsze lata jeszcze przed nim. Start w imprezie jest jednak niezwykle ważny, tak jak u człowieka ważne jest obycie w wielkich zawodach i zebrane doświadczenie. Nie stawiamy wielkich celów, ale nie jest też tak, że nie liczymy na dobry występ Pawła i Banderasa we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego. Banderas ma obecnie dziewięć lat, a z reguły najlepsze wyniki osiąga się od dwunastego roku życia konia. Mimo młodego wieku, nie jest jednak koniem anonimowym w jeździeckim światku. Od trzech lat jest brązowym medalistą Mistrzostw Świata Młodych Koni, jest aktualnym mistrzem Polski.
Dziękuję za rozmowę, życzymy powodzenie w Rio!