W świdnickim Sądzie Rejonowym rozpoczął się proces w jednej z najbardziej bulwersujących spraw na Dolnym Śląsku. Na ławie oskarżonych zasiadło dwoje mieszkańców Bukowa w gminie Żarów. Krystyna B. jest oskarżona o zlecenie zabicia psa, Jan S. o próbę zabójstwa zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem.
11 lutego 2013 roku anonimowi mieszkańcy Bukowa telefonicznie powiadomili Mateusza Czmiela z TOZ-u we Wrocławiu, że na polnej drodze koło Bukowa dzień wcześniej znaleźli rannego psa, który był zawiązany w worku. Okazało się, że Alek – jak nazwali go inspektorzy – jest w stanie agonalnym. Miał pogruchotaną czaszkę od uderzeń, liczne złamania i rany. Jego wygląd wskazywał także na wygłodzenie i skrajne zaniedbanie. Pies natychmiast trafił do weterynarza i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Konieczne były operacje i specjalistyczne leczenie. Inspektorom udało się dotrzeć do właścicielki, a od jej córki usłyszeli wersję wydarzeń, która później potwierdził Jan S. Krystyna B. miała za butelkę wódki nakłonić sąsiada do zabicia psa. Ten uderzał go metalowym przedmiotem, a później porzucił w zawiązanym worku na pewna śmierć kilkaset metrów od wsi.
Mężczyzna przyznał się do winy. Twierdził, ze Krystyna B. wielokrotnie nakłaniała go do zabicia psa, bo „darmo jadł”. Wiele razy Jan S. miał odmawiać, ale feralnego dnia był pijany i skończył mu się alkohol, dlatego zgodził się. Jak zeznawał przed sądem, mąż kobiety wyprowadził zwierzę z kojca, a ona sama wręczyła Janowi S. metalowy przedmiot, którym uderzał w głowę psa. Potem oboje mieli wynieść psa w worku za wieś. – Ja kocham zwierzęta – deklarował mężczyzna już poza sala rozpraw. – To było straszne, co zrobiłem, ale byłem tak pijany, że nie wiem, co się ze mną stało.
Jan S. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Zaproponował 10 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na 5 lat oraz 500 złotych nawiązki na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu. Tej propozycji zdecydowanie sprzeciwiła się mecenas Patrycja Chabier, reprezentująca oskarżycieli posiłkowych. Jak argumentowała, Jan S. dopuścił się przestępstwa, które zasługuje na wysoka karę i napiętnowanie. – W przeciwnym razie damy sygnał innym, potencjalnym sprawcom, że tak naprawdę nic im nie grozi – przekonywała na sali rozpraw. Sąd przychylił się do wniosku mecenas Chabier. Kara zostanie wymierzona po przeprowadzeniu postępowania sądowego.
Krystyna B. nie przyznaje się do zlecenia zabójstwa swojego psa. Jej zeznania nie są jednak spójne. Początkowo twierdziła, że zwierze w ogóle do niej nie należało, później – że uciekło, wreszcie, że przekazała je Janowi S., by ten oddał je w dobre ręce. Tej wersji zaprzeczają świadkowie – inspektorzy wrocławskiego TOZ-u, którzy ustalili sprawcę i właścicielkę psa. Pięć osób zgodnie zeznało, że na matkę, jako inspiratorkę zabójstwa, wskazała córka, Małgorzata B. Młoda kobieta odmówiła zeznań, ale TOZ nagrał jej wcześniejsze oświadczenie. Sąd włączył do dowodów nagranie. Film zostanie odtworzony podczas kolejnej rozprawy, zaplanowanej na 21 października.
Inspektorzy podkreślają, że sprawa ma wyjątkowy charakter, a z podobnym okrucieństwem nie spotkali się w swojej pracy na rzecz zwierząt. Alek (wcześniej nazywany Nero) jest już zdrowy. Przebywa w domu tymczasowym i najprawdopodobniej nie będzie miał szansy na adopcję. Traumatyczne wydarzenia zostawiły nieodwracalne zmiany w jego psychice. Na każdy gwałtowny gest reaguje agresją.
asz