– Zawsze. Wiem, że ciężko jest uwierzyć pokoleniom wychowanym na czarno – białych zdjęciach z rodzinnego albumu, że babcia miała oczy niebieskie, a dziadek zawsze chodził w oliwkowych spodniach, ale tak było. Kolory zawsze nam towarzyszyły, tylko? Tylko nie potrafiliśmy ich uwiecznić – mówi Joanna Adamczyk, mieszkanka Olsztyna. Jej pasja, czyli kolorowanie starych fotografii Świdnicy wprawia w zachwyt użytkowników jednego z najpopularniejszych portali społecznościowych. O tym dlaczego zdecydowała się „pokolorować” Świdnicę i czy świat zawsze był kolorowy mówi w rozmowie ze Swidnica24.pl Joanna Adamczyk.
Plac Grunwaldzki, okolice Klubu Bolko
Świat zawsze był kolorowy?
Zawsze. Wiem, że ciężko jest uwierzyć pokoleniom wychowanym na czarno-białych zdjęciach z rodzinnego albumu, że babcia miała oczy niebieskie, a dziadek zawsze chodził w oliwkowych spodniach, ale tak było. Kolory zawsze nam towarzyszyły tylko?…Tylko nie potrafiliśmy ich uwiecznić. Nie każdy mógł sobie pozwolić na usługę malarza portrecisty. Fotografia barwna była mało dostępna, choć przed II wojną światową już istniała. Od początku ogłoszenia tej formy sztuki jako „dobra narodowego”- próbowano nadać zdjęciom barw. Technicznie było to trudne, stąd zatrudniano kolorystów, którzy ręcznie, za pomocą farb, malowali. Chociażby znany malarz Juliusz Kossak. To był epizod w jego życiu, nie warty wzmianki z życiorysie, ale jednak to robił. Piękne tła krajobrazów, przed którymi ustawiali się do zdjęcia nasi przodkowie, były barwne. Sam Jan Matejko wykonywał takie tła na zlecenie bogatych atelier fotograficznych. Zatem – świat zawsze był kolorowy.
Polakom PRL kojarzy się raczej z szarością. Mam wrażenie, że patrząc na pani prace, widzimy tę epokę jakby trochę inaczej…
Według mnie to mentalność. Tak chcemy na to patrzeć. PRL to szarość, ciężkie czasy i chcemy by nam się tak kojarzyły. Nie chcemy oglądać czerwonych flag i różowych goździków, bo myśmy to widzieli i – mieliśmy dość. Ale rzeczywistość była inna. Pomarańcze z zaprzyjaźnionych krajów, po które staliśmy w wielogodzinnych kolejkach, były pomarańczowe a nie szare. Róże na klombach były wielobarwne, a jeżdżące syrenki po naszych drogach, były w większości w kolorze kości słoniowej z domieszką żółtego. Myśmy to widzieli, ale następne pokolenia nie. W moich pracach „nie ubarwiam” rzeczywistości, tylko chcę przypomnieć, że pomidory były kiedyś też czerwone, tak jak teraz.
Park Centralny w Świdnicy
Skąd czerpie pani wiedzę na temat kolorów? Przegląda pani czasopisma z tamtych lat na przykład „Przekrój”, który zamieszczał sporo zdjęć modnych kobiet?
Nie korzystam z „podpowiadaczy”, chyba że do publikacji edukacyjnych. Wtedy wkraczają historycy. Oni narzucają mi kolory np. munduru. Ja później ten kolor dopasowuje do techniki, w jakiej wykonano zdjęcie i stopnia zniszczenia. Kiedy mam do czynienia ze zdjęciem, które ma być pokolorowane z tak zwanym odzwierciedleniem historycznym ,a przyznam się, że nie lubię tego, najpierw muszę określić datę zdjęcia. Kiedy zostało wykonane, jaką techniką, i jak bardzo jest zniszczone. Dopiero wtedy mogę je pokolorować. Lubię zdjęcia, gdzie mogę „puścić” wodzę fantazji w barwach z zachowaniem dużego prawdopodobieństwa, tak jak w przypadku zdjęć z życia codziennego świdniczan. To, że „trafiam” w kolory, zawdzięczam swojemu doświadczeniu w odczytywaniu tonacji szarości. A może to przez moje oczy ? Choć i mnie się zdarzają „błędy”.
Joanna Adamczyk – Nessa Vardamir
Od jak dawna zajmuje się pani kolorowaniem starych fotografii?
Od dawna. Nie zawodowo a informacja o tym co robię, rozchodzi się drogą „pantoflową”. Nie tylko koloryzacja, ale też retusz, naprawa starych fotografii. Odtwarzanie zniszczeń.
Jak zaczęła się pani przygoda z „przywracaniem życia” na czarno-białych zdjęciach?
Przyglądałam się, jak robił to mój świętej pamięci ojciec. A robił to ręcznie, za pomocą tysiąca pędzelków i specjalnie sprowadzanych farb, na specjalnym stole ze specjalną lupą. Nigdy nie był to jego zawód, z którego mógłby żyć, dlatego i ja, nigdy, tego co robię, nie potraktuje jako ostatecznej formy zarobku. Lubię to robić. Odpoczywam przy tym.
Jakich technik pani używa kolorując zdjęcia? Czy jest to tylko i wyłącznie praca na komputerze?
Dziś nie potrzebuję farb i specjalnego stołu. Dziś mam komputer. Jako, że pracuję w firmie jako grafik komputerowy , bo taki mam zawód, mam dostęp do programów graficznych, na których na co dzień tworzę grafikę użytkową. W wolnej chwili odpoczywam, przywracając barwy czarno-białemu światu.
Ile czasu zajmuje pani pokolorowanie jednej fotografii?
Pan z saturatorem. Zdjęcie czyste graficznie. Do 3 godzin wliczając tzw. wykończenie. Gorzej mi idzie z filmem.
Screen facebook
Mieszka pani w Olsztynie więc skąd zainteresowanie Świdnicą? Co panią urzekło w naszym mieście?
Tak. Urodziłam się i mieszkam w Olsztynie, a Świdnicę na starych fotografiach pokazał mi wasz mieszkaniec, a mój znajomy Marek Piekielnik. Poprosił o pokolorowanie „pana z saturatorem”. Dostałam od Marka link do zdjęcia i tak znalazłam się na portalu www.mojemiasto.swidnica.pl Nie mogłam oderwać oczu. Dość miałam kolorowania II wojny światowej. Dla chcących zagrać w jedną z gier wydanych przez IPN, a którą kolorowałam. Co mnie urzekło? Jako, że… i tu się przyznam – nigdy nie byłam w Świdnicy , urzekli mnie ludzie uwiecznieni na tych zdjęciach. Mimo tej całej „szarości” epoki, w której te zdjęcia zostały zrobione, ludzie – są wyjątkowi. Sympatyczni. Prawdziwi. Dobry fotograf to wychwycił a ja, ja się tym zachwyciłam. I zachwycam się cały czas.
Więcej zdjęć kolorowej Świdnicy można zobaczyć na fan page’u Kolorowy świat Nessy
Oryginalne fotografie pochodzą z portalu mojemiasto.swidnica.pl