W pierwszych upalnych dniach lipca służby ponawiały apele, by nie zostawiać w samochodach dzieci i zwierząt nawet na krótki postój. Widząc psa, znajdującego się w aucie przed jednym z dyskontów w Świdnicy jedna z osób znajdujących się na parkingu zareagowała i wybrała numer alarmowy. Miała usłyszeć, ze powinna być dla kierowcy wyrozumiała. Tej relacji zaprzecza rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego.

Pani Ewa* w czwartek, 3 lipca, około godz. 16.30 znalazła się przed dyskontem na ul. Wróblewskiego w Świdnicy. W samochodzie zaparkowanym na kopercie dla osób z niepełnosprawnością zobaczyła psa. – Miał tylko lekko uchyloną szybę… pies ledwo oddychał – opisuje świdniczanka. Czwartek nie był tak upalny jak poprzednie dni, jednak temperatura przekraczała 25 stopni Celsjusza. – W moim samochodzie, a nie było mnie kilka minut, nagrzało się tak, aż trudno było wytrzymać – mówiła pani Ewa.
Świdniczanka wybrała nr 997, który obecnie automatycznie łączy z Centrum Powiadamiania Ratunkowego, obsługiwanego przez osoby cywilne. – Pani, która odebrała zgłoszenie była bardzo niemiła, naskoczyła na mnie, że pan jest niepełnosprawny i powinnam być wyrozumiała – opisuje i dodaje, że nie był to koniec nieprzyjemności. Nie czekając, jaka będzie reakcja operatorki, sama ruszyła do sklepu na poszukiwania właściciela auta. – Nakrzyczał na mnie, że nic złego nie zrobił, bo nie było go tylko chwilę.
Efekt został jednak osiągnięty, bo mężczyzna od razu poszedł do auta. Kobieta powiadomiła CPR, że sama rozwiązała problem. Jest zaskoczona podejściem zarówno operatorki, jak i właściciela psa. – Uważam, że niepełnosprawność fizyczna nie zwalnia z myślenia – oceniła.
O wyjaśnienia zwróciliśmy się do urzędu wojewódzkiego we Wrocławiu. Organem nadzorczym nad funkcjonowaniem Centrów Powiadamiania Ratunkowego są wojewodowie. Odpowiedzi udzielił Tomasz Jankowski, rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego.
– W odpowiedzi na zgłoszenie informuję, że przeanalizowano nagranie rozmowy z operatorką. W jej trakcie podejmowano próbę ustalenia okoliczności zdarzenia – m.in. jak długo pies przebywa w pojeździe oraz czy możliwe jest odnalezienie właściciela samochodu, np. za pośrednictwem obsługi sklepu. Ze względu na brak takiej możliwości (dzwoniąca wskazała, że w okolicy znajduje się wiele sklepów), operatorka zebrała wszystkie niezbędne informacje (w tym lokalizację zdarzenia, markę i numer rejestracyjny pojazdu oraz dane osoby zgłaszającej). Następnie zgłoszenie zostało przekazane do Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy – relacjonuje rzecznik.
– Na podstawie analizy nagrania nie potwierdzono, by operatorka sugerowała wyrozumiałość wobec kierowcy pojazdu – przekonuje przedstawiciel wojewody. – Każdorazowo w podobnych sytuacjach operatorzy ustalają, czy zdarzenie ma charakter alarmowy i czy możliwe jest szybkie ustalenie właściciela pojazdu. W przypadku zagrożenia dla zwierzęcia lub braku możliwości dotarcia do właściciela, zgłoszenia są niezwłocznie przekazywane właściwym służbom – twierdzi Tomasz Jankowski.
Świdniccy policjanci przypominają: „Upały stanowią poważne zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale również dla zwierząt. Pozostawienie pupila w zamkniętym samochodzie stanowi dla niego poważne niebezpieczeństwo. Podobnie, jak w przypadku ludzi może dojść do przegrzania organizmu, co prowadzi do zagrożenia życia lub zdrowia zwierzęcia. W tym przypadku właściciele również nie pozostaną bezkarni. Ustawa o ochronie zwierząt w art. 35 ust. 1a określa kary grożące za znęcanie się nad zwierzętami, tj. kara grzywny, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności. W rozumieniu tych przepisów wspomniane znęcanie się nad zwierzętami rozumiane jest również jako „wystawianie zwierzęcia domowego lub gospodarskiego na działanie warunków atmosferycznych zagrażających jego zdrowiu lub życiu”.
/asz/