Z okazji Międzynarodowego Dnia Lasów zorganizowana została ogólnopolska akcja „Lasy na nowe 100-lecie”, w ramach której leśnicy zaprosili do społecznego sadzenia drzew. Do inicjatywy przyłączyło się też Nadleśnictwo Świdnica, a we wspólnym sadzeniu nowego lasu w Bojanicach wzięli udział m.in. lokalni samorządowcy, przedstawiciele służb mundurowych oraz instytucji działających w regionie.
– W zeszłym roku Lasy Państwowe obchodziły stulecie istnienia. Otwieramy nowy rozdział i piszemy nową kartę, którą chcemy zapisać w sposób piękny, wspólnie ze wszystkimi instytucjami i podmiotami, z którymi współpracujemy, gdyż to od nich zależy, jak będziemy funkcjonowali. Chcielibyśmy nasze zadania realizować w przyjaznej atmosferze. Dzisiaj sadzimy gatunki drzew liściastych, które będą zwieńczeniem naszej wspólnej pracy i jakąś prognozą na czas przyszły. Nowe lasy i nowe uprawy będą służyły przez wiele lat kolejnym pokoleniom – mówi Jerzy Zemlik, nadleśniczy Nadleśnictwa Świdnica.
W piątek na terenie Szkółki Leśnej w Bojanicach posadzone zostały sadzonki lipy, olchy i buka. – To są gatunki drzew, które będą najbardziej optymalnie dopasowane do tych warunków siedliskowych oraz słonecznych. Każdy gatunek ma swoje określone wymagania względem gleby, światła i wody, dlatego staramy się tak kształtować rozkład gatunków w tych mikroprzestrzeniach, aby te drzewka czuły się jak najlepiej – tłumaczy nadleśniczy.
Akcja „Lasy na nowe 100-lecie” okazała się nie tylko okazją do sadzenia drzew, ale również do dyskusji na temat zrównoważonej gospodarki leśnej. W ostatnich latach wiele osób zarzucało Lasom Państwowym, że zajmuje się ono głównie wycinką drzew i patrzy na polskie lasy przez pryzmat ekonomii i zysków. – Gospodarka leśna przez niektóre osoby może być postrzegana jako gospodarka zbyt agresywna w obszarach pozyskiwania drewna, ale to jest tylko takie wrażenie. To, co przemawia za tym, że tak rzeczywiście nie jest, to fakt, że my w lasach mniej wycinamy, a więcej przyrasta. Jeżeli w polskich lasach co roku przyrasta dziewięć drzew, to my z tych dziewięciu drzew usuwamy sześć. Każdego roku ta masa drewna na gruncie się odkłada. 80 lat temu lesistość Polski wynosiła około 20%, natomiast zasobność drewna – mówiąc lakonicznie: tego lasu w lesie – wynosiła 130 m³/ha. Obecnie mamy sytuację taką, że lasy państwowe pokrywają już ponad 29% powierzchni kraju, zbliżamy się do 30% i to jest stały trend, ale to, co świadczy o tym, że leśnicy wycinają mniej niż przyrasta tego drewna to fakt, że statystycznie tego drewna na gruncie mamy dwa razy więcej i są to liczby zbliżające się do 300 m³/ha – wylicza Zemlik.
– Musimy pamiętać, że to, co jest dla leśników najważniejsze, to zachowanie trwałości lasu. Wszędzie tam, gdzie pojawiają się prace związane z wycinką drzew i pozyskaniem drewna, wchodzimy również z odnowieniami sztucznymi lub naturalnymi. Musimy rozgraniczyć różne zabiegi gospodarcze, które są prowadzone na tym terenie. Inne zabiegi są prowadzone przy drzewostanach młodszych, gdzie prowadzone są trzebieże, w wyniku których wycinamy część drzew a pozostałe pozostają, aby urosnąć do wieku rębności. Po osiągnięciu wieku rębności z części z nich pozyskiwany jest surowiec, z którego wszyscy korzystamy. Musimy pamiętać, że drewno jest surowcem naturalnym i odnawialnym, z którego każdy z nas codziennie korzysta. Surowiec ten ma 30 tysięcy zastosowań i jeszcze nie wymyśliliśmy nic innego, czym moglibyśmy drewno zastąpić. W tym roku na obszarze całego województwa dolnośląskiego planujemy cięcia rębne na powierzchni niemal 15 tys. ha, natomiast trzebieże na 28 tys. ha. Prawo obliguje nas do tego, aby w przeciągu dwóch, maksymalnie pięciu lat ten las posadzić na nowo lub go odnowić. W tym roku planowych odnowień ogółem mamy na 4410 ha, z czego 1230 ha stanowić będą odnowienia naturalne a 3180 ha odnowienia sztuczne – wylicza Malwina Sokołowska, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu.
/mn/