Twierdzi, że nie wiedział, że tak nie wolno, ale nie jest przekonany o swojej winie. Sąd Okręgowy w Świdnicy odrzucił apelację mieszkańca Świebodzic, który został w czerwcu 2024r. skazany za wyrzucenie podczas porządków gniazda z trzema pisklętami jaskółki. – Kara musi odnieść skutek wobec pana, ale kary orzekane przez sąd muszą wywierać także w świadomości społeczeństwa taki skutek, że rozchodzi się wiadomość, iż takie czyny są niedozwolone – uzasadniała dzisiejszy wyrok sędzia Adriana Skorupska.
1 sierpnia 2023r. 42-letni mieszkaniec Świebodzic, Michał T. podczas porządków strącił z rogu okna gniazdo jaskółcze. – Gniazdo spadło z wysokości 2 piętra i rozbiło się na twardym podłożu. Wypadły z niego 3 pisklęta, jedno z nich doznało urazu w postaci oderwania części nogi – relacjonuje prokurator Marek Rusin. Zdarzenie obserwowała przypadkowa osoba, która szybko powiadomiła policję. – Za jej sprawą ptaki trafiły do Fundacji Dzika Nadzieja. Nie miały wiele szans na przeżycie, ale dzięki szybkiej reakcji udało się je uratować – dodaje prokurator.
– Jaskółki oknówki nie są trudne w wychowaniu, w przeciwieństwie do innych ptaków są odporne na stres, poza tym były już dość duże. Zostały odkarmione świerszczami bananowymi i wypuszczone na wolność. Nawet ta jaskółka z ranną nóżką dała radę – mówił przed rokiem Robert Bajek w Fundacji.
– Michał T. usłyszał zarzut, że działając w zamiarze ewentualnym usiłował zabić trzy zwierzęta w postaci trzech piskląt jaskółek oknówek. Mężczyzna nie przyznał się, twierdząc, że zanim strącił gniazdo, upewnił się, że jest puste. Nie daliśmy wiary tym wyjaśnieniom. Po pierwsze był świadek zdarzenia. Ponadto zadaliśmy pytanie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu, skąd otrzymaliśmy opinię, że nie sposób nie zauważyć obecności piskląt jaskółek oknówek w gnieździe, ponieważ są one bardzo głośne i praktycznie cały czas, poza karmieniem, domagają się piskiem jedzenia – mówi Marek Rusin. Prokuratura uzyskała także opinię lekarza weterynarii, z której wynikało, że pisklęta w chwili strącenia gniazda nie były zdolne do samodzielnego życia. – Na pewno nie były w stanie zdobyć pokarmu, a gdyby nie udzielono im pomocy, na pewno padłyby ofiarą jakiegoś drapieżnika – dodaje prokurator.
Sprawą o zniszczenie gniazda zajmowała się policja, która złożyła w sądzie wniosek o ukaranie. Na Michała T. nałożona została grzywna w wysokości 1000 złotych i to postanowienie jest prawomocne.
26 czerwca 2024r. w Sądzie Rejonowym w Świdnicy zapadł wyrok w sprawie z oskarżenia prokuratury. Sąd uznał, że Michał T. jest winny znęcania się nad zwierzętami i ukarał grzywną w wysokości 5 tysięcy złotych, ponadto orzekł nawiązkę w wysokości 3 tysięcy złotych na fundację zajmującą się ochroną zwierząt i obciążył kosztami procesu.
Prokuratura, która wnioskowała właśnie o taką karę, nie kryła zadowolenia, natomiast Michał T. uznał, że kara jest rażąco wysoka i niewspółmierna do winy. Wnosił o obniżenie grzywny do 1000 złotych, a nawiązki na organizację prozwierzęcą do 500 złotych. – Mam na wychowaniu dwoje dzieci, na trzecie płacę alimenty, leczę się po wypadku i jestem bezrobotny. Utrzymuję się tylko z prac dorywczych, nie stać mnie na zapłacenie większej grzywny – uzasadniał podczas rozprawy odwoławczej. Podkreślał, że nigdy by tak nie postąpił, gdyby wiedział, że gniazd nie wolno usuwać, choć ponownie starał się przekonywać, że jaskółek w nich nie było. Sąd wskazał, że odwołanie nie dotyczy winy, która została udowodniona, ale wymiaru kary. Apelacja została w całości odrzucona.
Sędzia Adriana Skorupska wskazała, że wszystkie okoliczności, na które wskazał Michał T., zostały wzięte pod uwagę już przez sąd I instancji. Za usiłowanie zabicia zwierzęcia ustawa o ochronie zwierząt przewiduje karę pozbawienia wolności, sąd jednak zastosował art. 37a kk, który dopuszcza możliwość zamiany na karę grzywny, o ile ewentualna kara pozbawienia wolności mogłaby wynosić mniej niż rok. Przepis ten jednak sztywno określa wysokość najniższej grzywny.
Sędzia wskazała, że przepisy nie pozwalają na przychylenie się do wniosku oskarżonego. – Nie został pan skazany za przestępstwo ze szczególnym okrucieństwem, nie został pan szczególnie potępiony, została uwzględniona pana sytuacja materialna, rodzinna (…), natomiast nie może być tak, że jeśli ktoś nie pracuje, ucierpiał w wypadku drogowym to może popełniać przestępstwa i jest na to przyzwolenie. Nie! Kara jest surowa, ale nie rażąca – podkreśliła sędzia Skorupska.
Michał T. po ogłoszeniu wyroku nie zgodził się na komentarz. Pytany, jakie wyciągnął wnioski z kary za jaskółki, odpowiedział tylko, że „on się takich rzeczy już w ogóle nie tyka”.
– Jestem bardzo zadowolony z tego wyroku – mówi prokurator Marek Rusin. – Gdy kierowaliśmy akt oskarżenia do sądu, ustaliliśmy, że w Polsce była tylko jedna podobna sprawa, ale zapadł wyrok nakazowy, czyli taki, który został wydany bez przeprowadzenia postępowania dowodowego. Świdnicki proces to jeden z niewielu, o ile nie jedyny w Polsce, gdzie przeprowadzono postępowanie dowodowe, sąd I instancji je ocenił i wydał wyrok, a sąd odwoławczy go utrzymał w mocy.
– Kolejna rzecz, sąd mógł oskarżonego na etapie odwołania uniewinnić, ale tak się nie stało. To dzisiejsze orzeczenie będzie działać prewencyjnie na przyszłych, potencjalnych sprawców, ono uświadamia społeczeństwo. Dzięki tej sprawie wiele osób już wie, że są okresy ochronne od 1 marca do 1 października, dowiedziały się, że niewolno niszczyć gniazd, bo to wykroczenie, a jeśli są tam pisklęta, jest to przestępstwo. Dla wielu ludzi obecność jaskółek miała wymiar wyłącznie estetyczny – bo brudzą. W usuwaniu gniazd nie widziano nic złego. Teraz już wiadomo, że takie zachowanie jest przestępstwem i można za nie ponieść odpowiedzialność. Mam nadzieję, że to uratuje wiele jaskółek, które pełnią w środowisku i ważną rolę.
Agnieszka Szymkiewicz