Po ponad 14 latach od katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem emocje i głęboka polaryzacja obejmują nie tylko politykę ogólnopolską, ale także lokalne społeczności. Świdniczanie nie chcieli pomnika, ale będą mieli jego namiastkę w postaci tablicy w centralnym punkcie miasta. Prezydent Beata Moskal-Słaniewska obwieściła w mediach społecznościowych, że „sprawa tablicy była przedyskutowana w 2023r., gdy w skład koalicji wchodziła m.in. PO”. Szef Klubu PO Jan Dzięcielski: Żadnej dyskusji z naszym udziałem nie było.
TEGO NIE PRZECZYTASZ W „MEDIACH” SAMORZĄDOWYCH
Sprawa upamiętnienia ofiar katastrofy, która została politycznie wykorzystana przez Prawo i Sprawiedliwość, rozgrzewała emocje w Świdnicy już w 2010 roku. To wtedy lokalne środowisko PiS, tuż po nazwaniu skweru nieopodal ul. Żeromskiego imieniem zmarłego tragicznie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wystąpiło z pomysłem wybudowania w tym miejscu pomnika. Doszło do awantury i ostrej wymiany zdań, a kwestia pomnika była wałkowana przez kolejnych kilkanaście lat. Toczyła się także przez 2 pierwsze kadencje prezydentury Beaty Moskal-Słaniewskiej. W tym czasie ofiary były już upamiętnione – tablica z inicjatywy komitetu Miejskiego PiS została w 2011 roku zamontowana na kaplicy przy alei Brzozowej w Świdnicy.
Prawo i Sprawiedliwość apelowało o pomnik, powoływało komitety z udziałem czołowych polityków z regionu wałbrzyskiego, m.in. Anny Zalewskiej i Ireneusza Zyski, ogłaszało konkurs na projekt, ale nigdy inicjatorzy nie sprawdzili, czy w tym miejscu może powstać jakikolwiek pomnik. A nie mógł, bo nie było go w planie zagospodarowania przestrzennego. Zmianę Rada Miejska wprowadziła dopiero w 2020 roku.
By uciąć niepotrzebne spory – konsultacje
By uciąć wszelkie spory ws. pomnika na skwerze Lecha Kaczyńskiego, zostały przeprowadzone przez urząd miejski konsultacje społeczne. Świdniczanie mogli wskazać, który z trzech zaproponowanych pomników powinien ich zdaniem stanąć na skwerze Lecha Kaczyńskiego: pomnik Polskiego Państwa Podziemnego, pomnik Księcia Bolka Świdnickiego, czy też pomnik pamięci Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Świdniczanie mogli też opowiedzieć się przeciwko wszystkim zgłoszonym propozycjom i przedstawić własny pomysł na zagospodarowanie skweru. Wygrał pomnik Bolka, zyskując 650 na 940 oddanych głosów. Pomnik smoleński poparło 126 świdniczan.
Uwzględniając wolę mieszkańców, pod koniec 2020 roku świdniccy radni wyrazili zgodę na usytuowanie pomnika księcia Bolka II na skwerze Lecha Kaczyńskiego. Towarzystwo Regionalne Ziemi Świdnickiej powołało społeczny komitet, ogłosiło konkurs na kształt pomnika i wyłoniło zwycięzcę. Jednocześnie prowadzona była społeczna zbiórka.
Temat upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej jednak na tym się nie skończył. Kolejną próbę przekonania świdnickich samorządowców podjął w 2022 roku ówczesny wiceminister klimatu Ireneusz Zyska, który podczas obrad Rady Miejskiej zaapelował o upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej na skwerze położonym u zbiegu ulic Muzealnej, Zamkowej i Kotlarskiej.
– Podejmowane obecnie działania zmierzające do budowy w tym miejscu pomnika księcia Bolka Świdnickiego, wpisują się w prowadzoną przez środowiska antypolskie akcję utrwalania kłamstwa smoleńskiego – dodał wiceminister. Jego słowa spotkały się z krytyczną reakcją części radnych, którzy w ramach protestu przyjęli oświadczenie potępiające jego wystąpienie. Do tego momentu ze strony prezydent Świdnicy na żadnym etapie nie pojawiła się propozycja, by w jakikolwiek sposób zaspokoić oczekiwania tych, którzy w Świdnicy koniecznie chcieli upamiętnienia ofiar katastrofy w centrum miasta.
Po cichutku…
Spór nagle ucichł w ubiegłym roku. W chwili, gdy miasto we wrześniu 2023 roku otrzymało dotację w wysokości 1,8 mln zł na odnowienie skweru Kaczyńskiego, nie było żadnych protestów ze strony ani radnych, ani ministra PiS-u, mimo że od razu stało się jasne, jaki pomnik tam stanie. Za pieniądze od rządu Zjednoczonej Prawicy ma być sfinansowany Bolko Świdnicki.
Zdaniem byłego przewodniczącego Rady Miejskiej Jana Dzięcielskiego, cała ta sytuacja to efekt „dogadania” się prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej z PiS-em, a w szczególności z byłym ministrem Michałem Dworczykiem. – To po prostu deal, który ma dalszy ciąg w tym co się obecnie dzieje w Radzie Miasta – mówił Dzięcielski.
W tym samym czasie pojawiła się pogłoska, że pomnik ofiar katastrofy miałby powstać na placu Grunwaldzkim. Pytany o to podczas spotkania na świdnickim Rynku w ramach kampanii wyborczej do parlamentu poseł Ireneusz Zyska stwierdził, że naturalnym miejscem jest skwer Kaczyńskiego, ale podkreślił, że jakaś forma upamiętnienia jest potrzebna. Pogłoski nie potwierdził.
7 października 2023r. na stronie Urzędu Miejskiego pojawiła się informacja o kolejnej dotacji od rządu prawicy, tym razem na remont skweru na placu Grunwaldzkim, na którym znajduje się Pomnik Zwycięstwa. – Zakres prac będzie więc obejmował przebudowę alejek, odwodnienie placu i remont pomnika. Przybędą elementy małej architektury. Nasadzone zostaną nowe rośliny oraz przeprowadzona będzie korekcja drzew. Zaplanowano wykonanie instalacji elektroenergetycznych i teletechnicznych dla systemu zasilania odbiorów tymczasowych, na potrzeby organizacji uroczystości na placu. Całości dopełni nowe oświetlenie i system monitoringu – wyliczała rzecznik świdnickiego magistratu. Nie było w niej wzmianki o upamiętnianiu ofiar katastrofy rządowego samolotu z 2010 roku w żadnej postaci.
Na informację o tym, że takie upamiętnienie jest w planach, natrafił dziennikarz Swidnica24.pl, Michał Nadolski w czerwcu 2024r., przygotowując informację o ogłoszonym przetargu na wykonanie rewitalizacji skweru na placu Grunwaldzkim. – W ramach inwestycji przewidziano wykonanie tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej z mosiądzu szczotkowanego i zabezpieczonego lakierem. Treść grawerowania uzgodnić z inwestorem na etapie wykonania. Tablicę należy zamocować do bloku granitowego o wymiarach zbliżonych do istniejącego na placu pomnika: „Pamięci robotników ŚFUP skrzywdzonych w roku 1976 w walce o sprawiedliwość społeczną” – wskazano w dokumentacji projektowej. To może wyjaśniać milczenie niedawnych wojowników o pomnik smoleński. Zawarta w dokumentacji informacja nie trafiła od października 2023 do czerwca 2024 nigdzie, ani do samorządowej „gazety” Moja Świdnica, ani na stronę miasta.
W licznych komentarzach zarówno mieszkańcy Świdnicy, jak i część radnych Rady Miejskiej po czerwcowej publikacji Swidnica24.pl, wyrazili swoje zaskoczenie i dezaprobatę. W przypadku pomnika na skwerze Lecha Kaczyńskiego, m.in. po to, by zakończyć ciągnący się od lat spór, który dzielił mieszkańców, władze miasta przeprowadziły konsultacje. O tablicę w centralnym punkcie Świdnicy już świdniczan nie zapytano.
Postanowiła zrobić to radna Sylwia Osojca-Kozłowska, która zaprosiła wyłącznie mieszkańców Świdnicy do udziału w ankiecie, pytając, czy chcą upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Ankieta została przeprowadzona przez internetową platformę, a warunkiem było podanie swoich danych i miejsca zamieszkania w Świdnicy. Wpłynęło 1612 głosów, ważnych było 1548. Większość uczestników – 1462 – była na nie. Wyniki zostały przekazane prezydent Świdnicy Beacie Moskal-Słaniewskiej, ale nie wpłynęło to na zmianę decyzji.
W odpowiedzi na interpelację radnej, prezydent stwierdziła, że konsultacji nie można brać po uwagę, bo raz, ogłosiła je w swoich mediach społecznościowych, dwa wykluczyło to osoby niekorzystające z internetu. „Biorąc pod uwagę ilość osób, które wzięły udział w Pani konsultacjach jest to jedynie 3,89% mieszkańców Świdnicy uprawnionych do głosowania.” – napisała prezydent. Przypomnijmy, że w konsultacjach ogłoszonych przez urząd miejski ws. pomnika na skwerze Lecha Kaczyńskiego uczestniczyło 940 osób i tej niskiej frekwencji nie zanegowano przy podejmowaniu decyzji.
– Właściwie niczego innego się nie spodziewałam niż odpowiedzi właśnie tego typu. Gdyby Pani Prezydent Beacie Moskal-Slaniewskiej i jej zastępcy zależało na poznaniu zdania mieszkańców – sami na długo przede mną przeprowadziliby STARANNE, RZETELNE, JEDYNIE PRAWDZIWE I MIARODAJNE konsultacje, aby mieć czarno na białym, co o pomyśle upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Grunwaldzkim w Świdnicy sądzą świdniczanie. Dlaczego tego nie zrobili? Dlatego, że doskonale wiedzą, jaki byłby wynik tychże konsultacji. A tak mogą powiedzieć czy napisać w social mediach, że większość świdniczan, chce tej pomniko-tablicy… tylko nie miała możliwości oddania głosu i odrzucić wszystkie dostarczone z zewnątrz opinie jako nierzetelne – komentuje radna Osojca-Kozłowska.
Temat był przedyskutowany? „Nie z nami”
Spór rozgorzał na nowo w miniony weekend, gdy prezydent Beata Moskal-Słaniewska zamieściła na swoim oficjalnym profilu informację o pracach na skwerze na placu Grunwaldzkim i wspomniała dwoma słowami o tablicy. Pod postem pojawiło się ponad 300 komentarzy, w większości krytycznych.
Prezydent usiłowała przekonać uczestników dyskusji, że tablica z nazwiskami 96 ofiar katastrofy potrzebna jest „tym, którzy chcą oddawać szacunek przedstawicielom polskiej elity”.
Choć nigdy wcześniej nie odnosiła się do tej kwestii, teraz uznała, że istniejąca tablica na cmentarzu przy alei Brzozowej jest niewystarczająca, bo zawiera tylko 3 nazwiska ofiar. A tak faktycznie wygląda:
Na zarzut, że decyzja o postawieniu nowej tablicy w centrum miasta zapadła bez udziału mieszkańców, napisała m.in. „Przypomnę, że sprawa była przedyskutowana w 2023 roku, gdy w skład koalicji wchodziła m.in. PO. Wszyscy byli wówczas zgodni, że ofiarom katastrofy należy się pamięć i szacunek”.
Otwarte pozostaje pytanie, z kim „sprawa była przedyskutowana”? Nie było żadnej oferty dla mieszkańców: ankiety, konsultacji, debaty. Temat nie pojawił się na sesjach Rady Miejskiej.
– Nie była przedyskutowana – mówi Jan Dzięcielski, wówczas przewodniczący Rady Miejskiej i koalicjant Beaty Moskal-Słaniewskiej, dziś szef opozycyjnego klubu Koalicji Obywatelskiej. – My jako klub dowiedzieliśmy się z informacji medialnych, chyba od państwa i dopiero później po tej informacji pani prezydent nam powiedziała, kiedy ją o to zapytaliśmy. Od razu byłem bardzo sceptyczny i mówiłem, że nie jest to miastu potrzebne, ale było „po ptokach”. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Pani prezydent przyjęła, że to jej decyzja i niech się tego trzyma. Uważam, że to był deal z PiS-em: pomnik za pomnik, czyli dostaniemy dotację na pomnik księcia Bolka, bo stowarzyszenie nie zebrało potrzebnej kwoty na jego budowę, a w zamian pani prezydent zgodziła się na tablicę smoleńską.
Radny Wiesław Żurek, który w poprzedniej kadencji popierał prezydent Świdnicy, zapewnia, że nic o tablicy nie wiedział. O słowach prezydent miasta, która pisze o dyskusji w 2023r., mówi: Uważam, że to jest bardzo, ale to bardzo nie fair. Jako członek tamtej koalicji uważam to zachowanie za zachowanie nie w porządku także wobec mnie. Jestem radnym i chcę, żeby mnie poważnie traktowano.
I nadlatuje Czerwony Baron
W burzliwej dyskusji na profilu „Beata Moskal-Słaniewska Prezydent Świdnicy” znienacka pojawia się postać niemieckiego asa lotnictwa Manfreda von Richhofena z czasów I wojny światowej, którego rodzina mieszkała w Świdnicy, a on sam miał tu muzeum i obelisk. Znany od koloru swojego samolotu jako Czerwony Baron do dziś jest popularny na całym świecie, a jego samolot stał się produktem marketingowym, wykorzystywanym także w Świdnicy. Dekoracja wzorowana na Fokkerze – samolocie lotnika, od wielu lat stoi w Parku Sikorskiego i jest jednym z punktów na trasach wycieczek odwiedzających Świdnicę. I nagle asa lotnictwa jak as z rękawa w dyskusji o tablicy smoleńskiej wyciąga Beata Moskal-Słaniewska, odpowiadając, dlaczego „skasowała” wyniki ankiety, przeprowadzonej przez radną Sylwię Osojcę-Kozłowską:
Obecna radna jako urzędniczka przeprowadziła szeroką kampanię na rzecz wykorzystania w promocji miasta Czerwonego Barona i ostatecznie pozyskała dotację na budowę modelu samolotu. Prezydent nie wspomina, że zanim to się stało, została przeprowadzona otwarta debata z udziałem mieszkańców i radnych, a miejsce ustawienia wybrano w drodze ankiety. Radna przypomina jeszcze jeden głos w tej sprawie sprzed 10 lat, a wydała go w kampanii wyborczej Beata Moskal-Słaniewska:
– Czyż to nie kuriozalne, że gdy obecnie w Warszawie zaczyna mówić się o likwidacji pomnika smoleńskiego, bo nieustannie prowadzi on do wojny-polsko polskiej, to Prezydent Świdnicy wbrew woli mieszkańców próbuje na siłę fundować im taką „atrakcję” i podsycać tę wojenkę polsko-polską u nas? A mówiąc o fundowaniu proponowałabym Pani Prezydent, by jak najszybciej wprowadziła na sesję korektę budżetu, w ramach której jako radni wygospodarujemy środki na zakup kampera dla policji do całodobowego pilnowania tego wiekopomnego dzieła, które będzie zwieńczeniem jej rządów w Świdnicy – podsumowuje Osojca-Kozłowska.
Tymczasem plac Grunwaldzki na razie jest rozkopany i żywego ducha nie widać od kilku dni.
Agnieszka Szymkiewicz