Dokładnie 58 minut trwa wywiad, jakiego „dziennikarzowi”, reprezentującemu środowiska antyszczepionkowców i promującemu faszyzujących Kamratów, udzieliła prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska. Mężczyzna był wielokrotnie karany, a złą sławą okryły się jego nagrania na żywo, w których obraża każdego, kto się nawinie. Takie akcje z udziałem środowisk antyszczepionkowych i antysystemowych zorganizował w ubiegłym tygodniu także w świdnickim sądzie.
Screen z youtube TAKT.TV
Marek Majcher sam wylicza podczas prowadzonej przez siebie zbiórki na jednej z platform pomocowych, że przez ostatnie 2 lata toczyło się wobec niego 10 postępowań karnych. „41-letni Marek Majcher przedstawia się jako „dziennikarz antysystemowy”. Bogata jest też jego historia w Krajowym Rejestrze Karnym. Od 2004 r. był kilka razy skazywany na grzywny, więzienie (przesiedział około dwóch lat) oraz przymusowe umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym. Chodziło o pospolite przestępstwa: podrabianie pieniędzy, jazdę po pijanemu, porwanie własnego dziecka, znieważanie funkcjonariuszy.” – wylicza Gazeta Wyborcza.
Majcher przyznaje, że zebrane na platformie pomocowej pieniądze wydał na spłatę swoich długów. Datki miały pójść na prowadzenie portalu, na którym informacje pojawiają się nie częściej niż raz w miesiącu. Całą aktywność przeniósł do facebooka, gdzie prowadzi profil pod nazwą „Czujny”, a specjalizuje się w nagraniach na żywo, podczas których obraża, kłamie, fałszywie oskarża. W Bydgoszczy na początku marca podczas relacji zwyzywał kelnera restauracji Dolce Vita, który zwrócił mu uwagę, że nie wolno w lokalu prowadzić nagrań. „Nie denerwuj mnie w taki sposób. Cały dzień jestem twoim klientem. Byłem dla ciebie grzeczny. Spierdoliłeś swoją robotę, tak się podaje wino? Podałeś nam wino jak jakimś żulom, a byłem tu z dostojnym gościem, i teraz będziesz zwracał mi uwagę o nagrywanie? W skrzynkę się jebnij i zawijaj się stąd”.
„Dziennikarzom można dogadywać, a nawet jest to wskazane”
W Świdnicy pojawił się 20 marca 2023 roku razem z mecenasem Jackiem Ludziakiem i zwołanymi poprzez internetowy profil osobami, wśród których byli m.in. uczestnicy protestów antyszczepionkowych, głównie z Wałbrzycha i Świebodzic. Celem wizyty był Sąd Okręgowy w Świdnicy, gdzie miał się rozpocząć proces odwoławczy w sprawie Jacka W., skazanego na rok i cztery miesiące więzienia za grożenie śmiercią prezydent Świdnicy Beacie Moskal-Słaniewskiej. Ze względu na możliwe zagrożenie w gmachu sądu pojawili się dodatkowi funkcjonariusze, mundurowi i w cywilnych ubraniach.
Rozprawa została utajniona, ale tego Marek Majcher nie usłyszał, gdy wraz z poplecznikami spóźnił się, szukając właściwej sali, bo nie potrafił odczytać prostej informacji na drzwiach sali rozpraw. Cały „rajd” po korytarzach relacjonował na żywo, a towarzyszył mu obrońca Jacka W. Przed salą obrażał funkcjonariuszy policji, na cel wziął też dwie osoby, które nie odezwały się nawet słowem. Jedną z nich była dziennikarka „Gazety Wyborczej”, co usłużnie wskazali poplecznicy Majchra. Nie sprawdzając, również drugą osobę natychmiast przypisał do tej samej redakcji. – A panie dziennikarki jak się okazało też można filmować i dogadywać za bezmiar bezprawia, szmalcownictwa, antypolactwa, które ta redakcja reprezentuje i teraz im to prosto w twarz mówimy. I jest to nawet wskazane. Jesteście zwykłą, ordynarną gadzinówką, założonym przez przestępcę poszukiwanym (zapis z oryginalnej wypowiedzi, przyp. red.) listem gończym, któremu dajecie media i łamach, żeby szkalował Polaków, ponieważ wasza działalność szmalcownicza na tym polega i będziecie kłamać, że Jacek W (…) powinien iść do więzienia, a za każdy artykuł tu wyście powinni iść do więzienia” – mówił, nie przerywając relacji.
„Adamowicz był wysokim, mężczyzną, postawnym”, czyli czy prezydent widziała ciało
Tego samego dnia Majcher zawitał w Urzędzie Miejskim w Świdnicy i powołując się na prawo prasowe, nie wiedzieć czemu konkretnie na art. 43 mówiący o utrudnianiu pracy dziennikarza, zażądał rozmowy z Beatą Moskal-Słaniewską. Tego dnia się nie udało, ale dwa dni później, po kolejnym „rajdzie” przez Sąd Okręgowy w Świdnicy w kanale yuotube na żywo niemal godzinę rozmawiał z prezydent Świdnicy. Tematem była głównie odpowiedzialność za słowa, jaką ponosi Jacek W., zdaniem Majchra, kompletnie niesłusznie. Beata Moskal-Słaniewska mówi m.in. o zagrożeniu, w jakim żyją samorządowcy od czasu ataku i zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Nieoczekiwanie Majcher przywołuje opinie bliżej nieskonkretyzowanych ludzi: „Są ludzie, którzy uznają, że to była ustawka telewizyjna i Adamowicz jest gdzieś w ciepłych krajach, gdzieś na wyspie, a tutaj była szopka”, na co prezydent Świdnicy odpowiada: „Ja byłam na przeprowadzeniu trumny do katedry.”, a Majcher dopytuje: „Widziała pani ciało?”, na co pada odpowiedź: „No nie widziałam, natomiast moi koledzy nieśli bardzo ciężką trumnę, nie sądzę, żeby tam w środku był manekin. Adamowicz był wysokim mężczyzną, postawnym mężczyzną.”
Podczas wywiadu Majcher żali się na prześladowania, jakie mają go rzekomo bezpodstawnie dotykać. Mówi też wprost do kamery: „Krzysztof Rutkowski, oskarżam cię o zabójstwo mojej żony. Był pozew, ale został on wycofany”. Prezydent komentuje „To są straszne rzeczy’. Majcher, jak sam mówi „gładko” przechodzi do kwestii pandemii i stwierdza, że 250 tysięcy Polaków z przyczyn systemowych umarło. Mówi o jakichś badaniach, ale „system padł”. Mówi też, że robiono cyrk, że ta choroba wcale nie jest taka groźna, a koronawirus dawno z nami funkcjonował. – Po mieście (Świdnicy) wciąż jeździ autobus z napisem „Dbajmy o nasze bezpieczeństwo, szczepmy się”, ta dziura budżetowa (…) może pani też tych oszczędności szuka, a może by już taki autobus nie jeździł…” na co prezydent „myślę, że to już jest dobra sytuacja”. – Taki kontekst, że państwo dobrze wiedzą, że te preparaty wcale nie były szczepionkami, że to jest eksperyment medyczny (…) – ciągnie Majcher i dołącza do tego Unię Europejską, którą porównuje do kołchozu, lekko przechodzi do „tęczowych” – Jaki tam jest hejt, jaka tam jest nienawiść – mówi. Wypowiedź trwa dobre 3 minuty, a konkluzją jest to, że prezydent Świdnicy może być „przez niektórych ludzi” z tym wszystkim kojarzona. – I skrótem myślowym do nich dochodzi, a bo ta pani prezydent zabija ludzi, w cudzysłowie oczywiście, te 250 tysięcy to ona zabiła, ona z tymi globalistami trzyma, ona musi to wszystko wiedzieć, ona jest temu współwinna i nagle wybucha o, coś takiego. (jak przypadek Jacka W., przyp. red.)”. Beata Moskal-Słaniewska nie odnosi się słowem do fałszywych tez, wypowiadanych przez Marka Majchra, ale oczekuje, że może kiedyś Jacek W. wyjaśni jej, co nim powodowało. Nagraniu przysłuchuje się mecenas Jacek Ludziak i urzędnik Wiktor Bąkiewicz.
W pewnym momencie Beata Moskal-Słaniewska jest zainteresowana, jakie komentarze pojawiają się pod prowadzonym na żywo wywiadem. Majcher uspokaja, że czuwa nad tym. A są m.in. takie:
Majcher narzuca narrację, Moskal-Słaniewska nie protestuje
Beata Moskal-Słaniewska odnosi się do niektórych tez, wygłoszonych przez Majchra, m.in. kwestii Unii Europejskiej, którą jej zdaniem należy reformować. Zgadza się również w kwestii osób, które zmarły z powodu obostrzeń covidowych, choć zaznacza, że nie zna badań mówiących o 250 tysiącach zgonów. Sama przytacza przykład przyjaciela, który miał umrzeć, bo oddział, na którym się leczył, został zamknięty, a on trafił do szpitala powiatowego, gdzie brakowało specjalistów. – Umarł nie na Covid, ale z powodu Covidu. Więc tutaj na pewno się zgadzamy – mówi prezydent Moskal-Słaniewska. Majcher przywołuje też reportaż w telewizji europejskiej Arte, który ukazał się kilka dni temu, w całości poświęcony atakom hejterskim na Beatę Moskal-Słaniewską. Tam prezydent mówi zupełnie co innego, m.in. o strachu przed zabójstwem. Pokazuje się z ochroniarzem, podkreśla, ze nie wychodzi nigdzie sama, a powodem są przede wszystkim groźby Jacka W. W rozmowie z Majchrem nie protestuje, gdy ten twierdzi „a tu ustaliliśmy, że gróźb śmiercią nie było„. Przypomnijmy, Jacek W. w swojej relacji na żywo mówił dokładnie tak: Nie wiem co się będzie działo, może komuś zaje*ię w łeb, może komuś szpica zapodam, może jakiejś ku*wie politycznej, lokalnej pod tytułem pani Beata Moskal-Słaniewska, która to, ku*wa, podjudza i podsyca te wszystkie, ku*wa, emocje.
Prezydent Moskal-Słaniewska, jeszcze przed chwilą ofiara hejtu w rozmowach z telewizją Arte, w rozmowie z antysystemowcem już deklaruje chęć mediacji. I w wielu sprawach, w których dotychczas prezentowała jednoznaczne stanowisko, okazuje się mieć zupełnie inne zdanie niż to, które prezentowała w oficjalnych wypowiedziach.
Gabinet na wywiad, a nie na dyżury dla mieszkańców
Dla patostreamera, człowieka wielokrotnie karanego prezydent Świdnicy wygospodarowała godzinę na rozmowę. Mieszkańcy Świdnicy od blisko trzech lat na taką uwagę prezydentki mają znacznie mniejsze szanse, bo Beata Moskal-Słaniewska jako jedyny samorządowiec w powiecie świdnickim zrezygnowała z tradycyjnych dyżurów.
Prezydent miasta od 5 lat odmawia komentarzy i rozmowy z dziennikarzami portalu Swidnica24.pl. W 2018 roku odmówiła jako jedyna udziału w debacie przed wyborami prezydenckimi, którą prowadziły dwa niezależne świdnickie tytuły prasowe.
Swidnica24.pl wystąpiła dzisiaj za pośrednictwem rzeczniczki prasowej do prezydent Świdnicy o udzielenie wywiadu, w którym chcielibyśmy zapytać o problem hejtu, równego traktowania, a także o sytuację miasta. Jesteśmy niekarani, nie prowadzimy agresywnych relacji na facebooku, ale mamy nadzieję, że i dla naszych czytelników nareszcie pani prezydent znajdzie czas.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]
Od autorki: Drugą z osób, którą „zapisał” w świdnickim sądzie Marek Majcher do Gazety Wyborczej, byłam ja.