W miniony poniedziałek rozpoczął się gruntowny remont podwórza pomiędzy ulicami Kotlarską i Grodzką. Dla części handlowców i mieszkańców sposób prowadzenia prac okazał się dużym zaskoczeniem. – Nikt nas nie poinformował, że zostaniemy praktycznie odcięci. Jak mam utrzymać sklep? – pyta właścicielka małej pasmanterii. Problem mają też mieszkańcy oficyn.
Od kilku dni trwa zrywanie asfaltowej nawierzchni od bramy przy ul. Kotlarskiej. Prace prowadzone są przy użyciu ciężkiego sprzętu. Jednocześnie rozpoczęły się wykopy i wymiana instalacji wodociągowej. – Maszyny dzisiaj całkowicie zagrodziły dostęp do mojego sklepu i do bramy. Nie wiem, czy mam zamknąć sklep? Ani robotnicy, ani panie w urzędzie miejskim nie potrafili mi powiedzieć, jak długo to potrwa. Cały remont planowany jest na 17 miesięcy. Nie ma żadnej propozycji, jak zapewnić do nas bezpieczne dojście. Sąsiad też skarżył się, że ma ogromny problem, by dojść do domu – mówiła w środę pani Małgorzata, dodając, że taki remont będzie związany z utrudnieniami, ale nie może całkowicie uniemożliwić funkcjonowanie.
Właścicielka pasmanterii jest zaskoczona, że miasto oficjalnymi pismami poinformowało jedynie, że nie będzie możliwości parkowania samochodów, ale nie podało żadnej informacji o tym, jak będzie prowadzony remont, jak długo będą problemy z dostępem do wewnętrznych budynków. – Podrożała energia, rośnie inflacja, a teraz jeszcze to. Jak mam utrzymać sklep bez klientów? Płacę do miasta 700 złotych podatku za ten lokal, jakbym się spóźniła choćby jeden dzień, to byłyby problemy. Ale jak mam na ten podatek zarobić? – pyta właścicielka pasmanterii.
Z pytaniami zwróciliśmy się 19 października do Urzędu Miejskiego. Do tematu wrócimy po otrzymaniu odpowiedzi.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]
fot.Dariusz Nowaczyński