Wybitna polska reżyserka i scenarzystka Agnieszka Holland odwiedziła Świdnicę w ramach Festiwalu Góry Literatury, a samo spotkanie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. Świdniczanie mieli niepowtarzalną okazję posłuchać niezwykle ciekawych opowieści z biografii znakomitej, trzykrotnie nominowanej do Oscara twórczyni filmowej. Były historie z różnych etapów życia i kariery z odniesieniem do współczesności i sporo zabawnych anegdot. Nie brakowało też wspomnień z pracy z wybitnymi osobowościami kina w Polsce, na Zachodzie i w Hollywood.
We wtorek, 19 lipca na skwerze z dzikami tuż przy Miejskiej Bibliotece Publicznej im. C.K. Norwida zrobiło się wyjątkowo tłoczno. To za sprawą wizyty fascynującej postaci kinematografii, znanej i cenionej na świecie reżyserki i scenarzystki, pierwszej kobiety na czele Europejskiej Akademii Filmowej – Agnieszki Holland. Spotkanie oscylowało wokół najnowszej publikacji dotyczącej właśnie jej niezwykłego życia – „Holland. Biografia od nowa”, którą napisała prowadzącą rozmowę w Świdnicy dziennikarka filmowa Karolina Pasternak.
W pierwszych słowach słynna reżyserka odniosła się do krytyki wypowiedzi Olgi Tokarczuk z jednego z ostatnich spotkań na Festiwalu Góry Literatury. Jak stwierdziła z kontekstu wyrwane zostało pełne irytacji zdanie, że „literatura nie jest dla idiotów”, co z spowodowało lawinę komentarzy i opinii nierzadką negatywnie oceniających także dorobek literacki noblistki. – Nawet jeśli te sformułowania były niezręczne, to wiele słów Olga powiedziała i napisała, które mówią więcej o tym kim jest, jaki ma stosunek do ludzi i czytelników i cała jej działalność społeczna o tym świadczy – mówiła reżyserka i jak zauważyła należy zachować pewne proporcje ważności tematów – skupiając się i angażując chociażby w wojnę na Ukrainę czy zmiany klimatyczne. – Myślę, że ludzkość podnieca się bardzo jak może komuś przyładować – skwitowała.
Reżyserka opowiadała o swoich sukcesach i traktowaniu jako słynnej rodaczki i dobra narodowego. Wspomniała też swój czas po nakręceniu „Tajemniczego ogrodu” kiedy została zaproszona jako przewodnicząca Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Jury musiało wówczas obejrzeć około 40 filmów. – Oglądanie filmów w krótkim okresie – po cztery czy pięć dziennie było niebywałą męką. Jury siedziało wśród publiczności. Byliśmy oglądani cały czas a ja szczególnie więc musiałam mieć nieustannie przyklejony przyjemny uśmiech na twarzy i starałam się być bardzo miła dla wszystkich […]. Na końcu festiwalu była konferencja prasowa, gdzie skrytykowano nasz wybór nagród i zaczęło się takie polskie marudzenie. W pewnym momencie poczułam, że moja uprzejmość i łaskawość mija, powiedziałam coś bardzo niemiłego i cała ta iluzja nagle pękła – wracała do przeszłości. – Sukces jest czasami bardziej gorzki i trudny niż różne inne klęski. Nie wiadomo jak go nosić. To jest taki rodzaj ubrania, kostiumu, który mało kto umie dobrze nosić. Albo jest za duży, albo za ciasny – stwierdziła.
Na spotkaniu można było usłyszeć historie z wielu etapów życia cenionej na świecie twórczyni filmowej. Wśród nich np. okres wyjazdu do Czech – kiedy studiowała na Wydziale Filmowym i Telewizyjnym Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze, angażowała się w wydarzenia Praskiej Wiosny w 1968 roku, była świadkiem historycznych wydarzeń – inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. – To poczucie bezradności, że żyjemy w jakimś systemie, który coraz bardziej pozbawia nas podmiotowości czy praw – jak chociażby pozbawienie praw polskich kobiet do stanowienia o swoim losie, ciele i zdrowiu czy naruszenie zasad demokracji, praworządności czy próba stworzenia w polskim społeczeństwie poczucia zagrożenia i sztucznego wroga […] To wszystko powoduje, że żyjemy w jakimś Matrixie – fałszywym świecie, gdzie możemy nie rozeznać tego, co jest prawdą a tego, co wymysłem propagandowym – odniosła się w kontekście swoich doświadczeń do aktualnej rzeczywistości reżyserka, także do propagandy stworzonej przez Rosję wśród swoich obywateli. Historię czy postawy wobec wydarzeń II wojny światowej wielokrotnie poruszane były w filmach Agnieszki Holland – jak chociażby „Europa, Europa” czy „Gorzkie żniwa” – To wszystko bierze się z normalizacji zła. By zło mogło być skuteczne w wykonywaniu muszą ludzie – ci dobrze ludzie je zaakceptować. Wówczas zło czynione innym staje się jeśli nie słusznie, to najmniej do przyjęcia – dodała.
Reżyserka siedziała także w więzieniu jako 20-latka. Jak sama przyznała przebywała tam krótko, nie mniej miała też zabawną sytuację z tym związaną. – Znalazłam w celi, tak zwanej dziurze. To był karcer, w podziemiach, a okienko nie wychodziło na dwór tylko na rurę, która rozprowadzała powietrze do wszystkich cel. […] Okazało się, że nie jestem sama. Za jedną ścianą był pan, a z drugiej strony pani. Byli to złodziej i prostytutka. Chcieli uprawiać zdalny seks – taki telefon seksualny. Byłam w środku więc nie mogli się dobrze słyszeć. Postanowili mnie zaangażować i tak stałam się ich pośrednikiem. Spędzałam całe godziny przekazując jednemu co czuje i robi w tym momencie drugie. To było jedno z najbardziej pamiętnych erotycznych doświadczeń – stwierdziła.
Świdnicka publiczność usłyszała też wiele innych zabawnych anegdot. Wśród nich opowieści o kręceniu filmów reklamowych w PRL-u, gdy reżyserka wróciła z Pragi do Polski w 1971 roku. – Parę lat walczyłam a potem inni ludzie – jak Andrzej Wajda, Krzysztof Kieślowski czy Krzysztof Zanussi bym mogła jako młodziutka reżyserka debiutować i robić filmy w Polsce. Wtedy wyglądało na to, że może mi się nie udać […] i ktoś podrzucił mi pracę w agencji reklamowej, by robić właśnie filmy reklamowe. W PRL-u były one czymś szczególnym dlatego, że nie było czego reklamować. Fabryki miały pieniądze na fundusz reklamowy, chciały by było tak jak na świecie i zamawiały reklamówki. Pierwsza reklama, którą robiłam dotyczyła materiałów bawełnianych ognioodpornych produkcji Białostockich Zakładów Przemysłu Bawełnianego Fasty. Okazało się, że na prawdę istnieją takie materiały w magazynie i nie jest to fikcja. Pojechałam więc do Białego Stoku z kierowniczką produkcji, by wybrać do scenki odpowiednie zasłony. Chodziło mi o to, by miały ładny kolor i lekki powiew. Scena wyglądała w ten sposób, że dwoje młodych ludzi przy kieliszkach wina i świecy siedzi przy stoliku. Za nimi jest okno z tymi zasłonami, które lekko powiewają. W pewnym momencie świeca się przewraca i zajmuje się zasłona. On wtedy mówi do niej – nie martw się kochana nie będzie pożaru to zasłony produkcji Białostockich Zakładów Przemysłu Bawełnianego Fasty, są ognioodporne. […] Coś mnie tknęło jak byłam w magazynach i jak pokazywali mi bele z tkaninami pomyślałam czy by nie spróbować i nie sprawdzić jak bardzo są ognioodporne. Nie były w ogóle. W magazynie prawie powstał pożar, a one zajęły się żywym ogniem – opowiadała reżyserka.
Agnieszka Holland wspominała zarówno pracę w Polsce przy filmach, jak i na Zachodzie oraz w Staniach Zjednoczonych przy chociażby znanej na całym świecie ekranizacji „Tajemniczego ogrodu”. Publiczność wielokrotnie nagradzała reżyserkę brawami za opowieści. Na koniec nie zabrakło pytań od widowni, licznych podziękowań i autografów.
Festiwal Góry Literatury zrealizowała w Świdnicy Miejska Biblioteka Publiczna. Przez dwa dni – 18 i 19 lipca świdnicka publiczność miała okazję spotkać się także m.in. z Karoliną Korwin-Piotrowską, poetkami Małgorzatą Lebdą i Urszulą Zajączkowską czy prozaikiem, amerykanistą i prawnikiem – Piotrem Siemionem. Finałem w Świdnicy był pokaz filmu z akcją na Dolnym Śląsku „Wszystko dla mojej matki” (2019) w reżyserii Małgorzaty Imielskiej.
Program Festiwalu Góry Literatury 2022 z kolejnymi spotkaniami i wydarzeniami w innych już dolnośląskich miejscowościach znaleźć można na stronie organizatora, czyli Fundacji Olgi Tokarczuk: https://fundacjaolgitokarczuk.org/festiwal-gory-literatury/
/Tekst: Agnieszka Nowicka/
/Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński/