Nie udało się piłkarzom Polonii-Stali Świdnica wrócić z tarczą z terenu innego beniaminka makroregionalnej III ligi. Biało-zieloni ulegli na wyjeździe 0:1 LKS-owi Goczałkowice-Zdrój, a najwięcej po tym meczu mówi się nie o postawie obu drużyn, a po raz kolejny fatalnym sędziowaniu. Rywale jedynego gola zdobyli w pierwszej połowie po kontrowersyjnym rzucie karnym dla gospodarzy.
Pojedynek rozpoczął się dobrze dla przyjezdnych. Już w 1. minucie faulowany był Robert Myrta, a Andrii Kozachenko uderzył z rzutu wolnego niedokładnie. Zawodnikom obu drużyn dawały się we znaki trudne warunki atmosferyczne i wysoka temperatura. Zarówno jedni, jak i drudzy nie forsowali tempa. Jak się okazało decydująca dla losów rywalizacji akcja rozegrała się w 21. minucie. Arbiter główny z Kluczborka Szymon Łężny podjął wtedy niezrozumiałą chyba dla większości obserwatorów decyzję, pokazując na jedenasty metr. To był moment, który całkowicie wypaczył wynik meczu. Na wysokości linii pola karnego futbolówka otarła się jego zdaniem o dłoń Damiana Kasprzaka, problem w tym, że ręka była naturalnie ułożona, a zawodnik nie szukał kontaktu z futbolówką. Najsłabszy tego dnia na boisku rozjemca zawodów mimo protestów nie zmienił decyzji, pokazując do tego żółtą kartkę naszemu trenerowi, Grzegorzowi Borowemu. Chwilę później Łukasz Hanzel skorzystał z prezentu i trafił na 1:0. Olbrzymie kontrowersje wzbudziła sytuacja z 24. minuty, a była to bliźniacza akcja po drugiej stronie boiska. Na strzał z dystansu zdecydował się aktywny tego dnia Szymon Tragarz, a futbolówkę łokciem zatrzymał kapitan LKS-u Goczałkowice Zdrój, Damian Baron, powiększając tzw. obrys ciała i osiągając korzyść. Po jednej stronie boiska rzut karny mógł być, po drugiej niestety już nie… Chwilę później nie mogący pogodzić się z tą decyzją goście przysnęli, a Hanzel znalazł się oko w oko z Bartłomiejem Kotem. Obronną ręką z tej sytuacji wyszedł świdnicki golkiper i wciąż było 1:0. Do końca pierwszej połowy obie ekipy przeprowadziły jeszcze kilka dobrych akcji, lecz rezultat nie uległ zmianie.
RELACJA VIDEO:
Po zmianie stron zobaczyliśmy świdnicką drużynę, jaką chcielibyśmy oglądać w każdym spotkaniu. Biało-zieloni przejęli inicjatywę, spychali doświadczonych rywali momentami do bardzo głębokiej defensywy i mieli wiele okazji, by odwrócić losy rywalizacji. Już w 48. minucie gospodarzy uratował słupek po uderzeniu Wojciecha Szuby. Kilka minut później bliscy szczęścia byli Bartosz Paszkowski i Szymon Tragarz. W 55. minucie w przeciągu kilku sekund futbolówka dwukrotnie znalazła się pod nogami Łukasza Sztylki, lecz i tym razem brakło precyzji i szczęścia. W 59. minucie mieliśmy kolejną kontrowersję, którą widać choćby podczas zapisu VIDEO. Równo na linii pola karnego faulowany był Tragarz, a skoro linii wchodzi w obręb szesnastki, to powinien być rzut karny dla świdniczan. Arbiter ustawił jednak futbolówkę na 17. metrze, a Wojciech Szuba uderzył tylko w mur. Rywale w tym fragmencie spotkania nie byli w stanie odpowiedzieć, będąc zamkniętymi na własnej połowie niczym w hokejowym zamku. W 67. minucie strzał Doriana Krakowskiego był niecelny, a chwilę później próba Szymona Tragarza została zablokowana. W 70. minucie odpowiedzieć próbowali przeciwnicy, lecz futbolówka po uderzeniu głową Filipa Matuszczyka nie zaskoczyła dobrze interweniującego Kota. Kolejną znakomitą okazję stworzyliśmy sobie w 72. minucie. Po fatalnym zagraniu Damiana Furczyka z bramkarzem Łukaszem Mrzykiem do piłki dopadł Szuba i skierował ją w stronę bramki. Zmierzającą do sieci piłkę zdołał jednak powstrzymać doświadczony Łukasz Hanzel, były gracz takich klubów jak między innymi Zagłębie Lubin, Ruch Chorzów, Piast Gliwice, czy Podbeskidzie Bielsko Biała. Kilkadziesiąt sekund później znów przed szansą stanął wpadając w pole karne Tragarz, ale niestety nie zdołał trafić czysto w piłkę będąc na wysokości piątego metra. W 82. minucie jeden z nielicznych naszych błędów mógł kosztować nas utratę gola. Futbolówkę stracił Sebastian Białasik, ale znów uratował nas Bartłomiej Kot. Po tej sytuacji poszła błyskawiczna kontra gości, a w sytuacji sam na sam z Łukaszem Mrzykiem znalazł się Bartosz Paszkowski. Piłka po uderzeniu naszego zawodnika przeleciała niestety nad poprzeczką. Do samego końca przyjezdni nie rezygnowali z ataków i wyrównującego trafienia, zasługując na słowa pochwały za nieustępliwą walkę i determinację. W doliczonym czasie gry w polu karnym w ostatniej chwili powstrzymany został w polu karnym Damian Kasprzak, a Bartosz Paszkowski główkował niedokładnie. W ostatnich 10 minutach swoją szansę dostało między innymi trzech perspektywicznych juniorów, a nawet juniorów młodszych. Tu mowa o Pawle Czarnym i Tomaszu Trzynie (roczniki 2002), którzy zapisali na swoim koncie kolejne minuty w piłce seniorskiej, a także Michale Staroniu (rocznik 2004) dla którego był to debiut w pierwszym zespole Polonii-Stali Świdnica.
LKS Goczałkowice Zdrój – Polonia-Stal Świdnica 1:0 (1:0)
Polonia-Stal: Kot, Kozachenko, Sowa, Kasprzak, B. Paszkowski, Diduszko (62′ Białasik), Sztylka (82′ Czarny), Szuba (73′ Filipczak), Tragarz, Krakowski (82′ Staroń), Myrta (82′ Trzyna).
/MDvR/