Nie będzie likwidacji ani zastąpienia innym rozwiązaniem wysuwanego słupka, który ogranicza wjazd na płytę świdnickiego Rynku. Prezydent Beata Moskal-Słaniewska nie przychyliła się do propozycji jednej z radnych, zgłoszonej po kwietniowym wypadku z udziałem karetki, którą zespół medyków jechał na interwencję. Nowoczesny ambulans rozbił się na drogowej zaporze i został wyłączony z użytku.
Przypomnijmy, 19 kwietnia około godziny 10.00 zespół pogotowia został wezwany do Rynku w związku z zasłabnięciem kobiety. Ambulans nie zdołał jednak przedostać się na główny plac miasta. Według relacji jednego ze świadków, słupek zaczął się podnosić na pięć metrów przed jadącą na sygnale karetką. Pojazd został poważnie uszkodzony, a ratownicy musieli udać się na interwencję pieszo. – To jedna z najnowszych karetek na wyposażeniu pogotowia – wypadkowa, na pokładzie której jeździ załoga z lekarzem. Samochodem kierował wieloletni pracownik stacji, który do tej pory nie miał ani jednego wykroczenia drogowego, ani wypadku. Kierowca wielokrotnie wjeżdżał do Rynku i był wyczulony na zaporę. Zarówno kierowca, jak i lekarz, przekazali, że świeciło się zielone światło. Nie mam powodów, by im nie wierzyć – mówiła Małgorzata Jurkowska, dyrektor świdnickiego pogotowia ratunkowego.
Nie było to pierwsze takie zdarzenie z udziałem słupka. Wysuwający się z pomiędzy kostki brukowej ogranicznik ma zatrzymywać samochody, których właściciele nie mają zezwolenia na wjazd na centralny plac miasta. Słupek systematycznie jest uszkadzany przez zmotoryzowanych, którzy nie znają sposobu funkcjonowania przeszkody. Każdy wjazd „na drugiego” kończy się bolesnym hamowaniem. W przeszłości zdarzały się także incydenty z udziałem policyjnego radiowozu oraz furgonu bankowego. Jednorazowa naprawa słupka to koszt kilkunastu tysięcy złotych.
Po ostatnim zajściu z udziałem karetki z zapytaniem o możliwość zastąpienia słupka innym rozwiązaniem wystąpiła radna Luiza Nowaczyńska. – Słupek jako blokada wjazdu do Rynku od lat się nie sprawdza. Wielokrotnie był uszkadzany i sam niszczył samochody. Zastąpienie go szlabanem wykluczy na przyszłość takie sytuacje – stwierdziła w interpelacji przekazanej na ręce prezydent Świdnicy.
– Doświadczenie wskazuje, że słupek sprawdza się, jest rzeczywistym strażnikiem ochrony Rynku przed zakusami niektórych kierowców. Nadmienić trzeba, że tylko w jednym przypadku winnym zdarzenia była wada systemu, we wszystkich pozostałych winnym był zawsze kierujący pojazdem, który najczęściej ignorował światło czerwone i znak B-1. Nie zdarzyło się by słupek sam się uszkadzał lub sam uszkadzał samochody – stwierdziła w odpowiedzi Beata Moskal-Słaniewska. – Każde zdarzenie jest przez nas analizowane, rozważana była również ewentualność zmiany słupka na szlaban, jednak uznaliśmy, że obecna infrastruktura (ze słupkiem i otoczeniem technicznym), spełnia dobrze swoją rolę i dlatego nie przewidujemy zmian – dodała prezydent Świdnicy.
Michał Nadolski
[email protected]