Z dobrej strony zaprezentowali się koszykarze IgnerHome Polonii Świdnica, którzy w niedzielne popołudnie podejmowali na swoim parkiecie wicelidera III ligi – ekipę WKK Wrocław. Faworyci wygrali 84:81, ale gospodarze za swoją nieustępliwość i ambicję zasługują na słowa pochwały.
– To był prawdziwy mecz walki i pokaz świetnego basketu. Mocno postawiliśmy się wrocławskiemu zespołowi, w którego składzie znalazło się wielu zawodników, którzy na co dzień grają również w I i II lidze. Na początku czwartej kwarty przegrywaliśmy już różnicą 10 punktów, ale dzięki celnym „trójkom” udało nam się zniwelować straty. W końcówce minimalnie lepsi byli rywale, wygrywając ostatecznie 84:81 – komentuje Paweł Kaliński, prezes świdnickiej drużyny.
Dziś odczarowana została tym samym nasza twierdza. Nasi koszykarze po raz pierwszy w tym sezonie musieli na swoim terenie uznać wyższość drużyny przyjezdnej. Przegraliśmy jednak z nie byle kim, bo z wiceliderem tabeli i to po niezwykle zaciętej walce. – Szkoda, że padła dziś nasza twierdza, tym bardziej, że po raz kolejny w tym sezonie na medal spisali się kibice, tworząc fantastyczne widowisko i pomagając nam w każdej minucie spotkania. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za doping, który pomaga nam w grze. Co do meczu, staraliśmy się dziś walczyć z WKK jak równi z równymi i tak tej pojedynek wyglądał. Szeregi naszych rywali były dziś wzmocnione zawodnikami z pierwszej drużyny (I liga). Mimo to do samego końca wynik był sprawą otwartą. Wielka szkoda, że nie udało się wygrać, ale nie załamujemy rąk i dalej ciężko pracujemy. W drużynie panuje znakomita atmosfera i z niecierpliwością czekamy już na kolejne mecze o punkty – dodaje nasz zawodnik, Andrzej Słobodzian.
/FOTO: Dariusz Nowaczyński/