Trwa wyjaśnianie przyczyn wczorajszej tragedii, do której doszło w Lutomi Górnej. 21-letni Maciej B. miał najpierw zamordować matkę oraz najprawdopodobniej swoją partnerkę, po czym popełnił samobójstwo. Makabrycznego odkrycia w rodzinnym domu dokonał wracający ze szkoły nastolatek.
Ciała trzech osób zostały znalezione w środę, około godziny 16.00. 56-letnia Teresa P. oraz około 40-letnia kobieta, będąca najprawdopodobniej partnerką Macieja B., doznały bardzo poważnych obrażeń. – Kobiety mają liczne rany kłute zadane w okolicy brzucha, twarzy i szyi. Są widoczne obrażenia na dłoniach, co świadczy o próbie samoobrony. Sprawca musiał działać jak oszalały – mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. Później 21-latek się powiesił. Według wstępnych ustaleń, mężczyzna nie był wcześniej karany.
W tej chwili na terenie posesji nadal trwają oględziny. Ustalane jest również kim była druga z zamordowanych kobiet. – Wiemy to już na 99%, potrzebna jest jednak dodatkowa identyfikacja. Ciało zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, gdzie w poniedziałek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok – wyjaśnia Rusin, podkreślając, że ustalenia dotyczące tożsamości kobiety są istotne dla przebiegu śledztwa. Sekcja starszej z kobiet ma odbyć dzisiaj, natomiast jutro przeprowadzone zostaną czynności dotyczące ciała 21-latka.
W dalszym ciągu nieznana pozostaje przyczyna całego zajścia. – Pojawiają się różne plotki, które śledczy teraz weryfikują. Od wczoraj trwają przesłuchania mieszkańców miejscowości. Wszystkie informacje będą weryfikowane – zapewnia Rusin.
Sąsiedzi spekulują, że do tragedii mogła doprowadzić rodzinna awantura. Według ich relacji, w ostatnim czasie Maciej B. miał mieszkać w Legnicy i wrócił do Lutomi w miniony wtorek. Dzień później miała dołączyć do niego 40-letnia partnerka. Związek 21-letniego syna oraz niemal dwa razy starszej kobiety mógł – zdaniem sąsiadów – wyprowadzić z równowagi 56-letnią matkę mężczyzny i doprowadzić do tragicznej w skutkach scysji. Na taką możliwość wskazują także inni mieszkańcy Lutomi Górnej, którzy w najłagodniejszych słowach nazywają prowadzącą rodzinny dom Teresę P. „problematyczną”. Między nią oraz jej sąsiadami miało regularnie dochodzić do konfliktów. Wielokrotnie interweniowała tam policja. – Od pewnego czasu obawialiśmy się, że w tym domu może dojść do tragedii – opowiada jeden z sąsiadów, wskazując na dawne problemy alkoholowe kobiety oraz ostatnie problemy zdrowotne.
Opieką psychologa i służb podległych gminie Świdnica otoczony został 14-letni Marek, który dokonał makabrycznego odkrycia po powrocie ze szkoły. Do tej pory opiekę nad nastolatkiem sprawowała jego babcia, Teresa P.
Michał Nadolski
[email protected]
fot. Dariusz Nowaczyński