Okazały budynek przy ulicy Kliczkowskiej w Świdnicy od stycznia 2015 roku stoi pusty. Przez cały ten czas ani prezydent Beata Moskal-Słaniewska, ani jej zastępcy nie ujawnili, że był chętny na wynajęcie obiektu i docelowo – na kupno. Gdyby policzyć tylko sam czynsz, który nie wpłynął do miejskiej kasy od 2015 roku, uzbierałoby się ponad 240 tysięcy złotych.
Dla efektownego gmachu przy ul. Kliczkowskiej 34, wyróżniającego się na tle przemysłowej okolicy, przełom XX i XXI wieku przyniósł niemałą odmianę. Nieużytkowany i niszczejący budynek dostał swoistą drugą szansę po tym, jak w 1999 roku narodził się pomysł utworzenia w Świdnicy niepublicznej szkoły wyższej. Jej siedziba miała się mieścić właśnie w opuszczonym gmachu.
Kapitalny remont trwał ponad rok. Dzięki niemu udało się przywrócić budynkowi dawny wygląd i dostosowano go do potrzeb przyszłej uczelni. Po uzyskaniu zgody Ministerstwa Edukacji Narodowej, Wyższa Szkoła Technologii Teleinformatycznych rozpoczęła rekrutację na pierwszy rok akademicki 2001/2002. Wówczas studia na świdnickiej uczelni rozpoczęło ponad 100 studentów. Kilka lat później, w roku 2007 uczelnia kształciła już ponad 460 studentów: 183 na studiach dziennych i 278 na studiach zaocznych.
Wtedy też zaczęły pojawiać się pomysły sprzedaży gmachu. Budynek miała przejąć uczelnia, dotychczas dzierżawiąca go od miasta. – Możliwość nabycia nieruchomości po upływie 5 lat funkcjonowania szkoły wynika z uchwały nr XVI/208/00 Rady Miejskiej w Świdnicy z dnia 7 kwietnia 2000 roku. W okresie dzierżawy (w latach 2001-2004), za zgodą Rady Miejskiej w Świdnicy, uczelnia korzystała z całkowitego zwolnienia z czynszu dzierżawnego. W latach 2005-2006, na poczet czynszu zaliczane były nakłady ponoszone na adaptację i remont obiektu, podnoszące wartość nieruchomości – wyjaśniał wówczas Arkadiusz Sobczak ze świdnickiego magistratu. W marcu 2007 roku miejscy radni dali zielone światło na przejęcie budynku przez WSTT.
Pomysł ten nie doczekał się jednak realizacji. W 2012 zapadła decyzja o zmianie nazwy uczelni, która stała się Wyższą Szkołą Techniczno-Ekonomiczną, a po kilku latach, 5 lutego 2015 roku szkoła wyniosła się z ulicy Kliczkowskiej. Gmach ponownie opustoszał.
Dlaczego prezydent nie przystała na poważną ofertę?
Kilka dni po opuszczeniu przez uczelnię budynku, departament mienia komunalnego w Urzędzie Miejskim zwrócił się o opinię do dwóch komisji Rady Miejskiej w sprawie sprzedaży lub, w razie nieznalezienia nabywcy, wynajęcia obiektu na okres dłuższy niż trzy lata. Opinia była pozytywna.
Miesiąc po opuszczeniu budynku przez uczelnię do prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej, która właśnie objęła urzędowanie po wygranych wyborach, zwrócił się właściciel niepublicznej szkoły, od wielu lat z powodzeniem funkcjonującej w Świdnicy, z wnioskiem o wydzierżawienie obiektu na 15 lat z możliwością wykupu po latach pięciu. Wskazywał na to, że szkoła cieszy się coraz większym powodzeniem, zyskuje nowych uczniów, a wynajmowana siedziba jest za ciasna. Nowy gmach pozwoliłby zwiększyć liczbę klas, co dałoby pracę kolejnym nauczycielom. Wniosek poparł dyrektor departamentu mienia komunalnego. Wskazał, że znalezienie nabywcy lub dzierżawcy na tak duży zabytkowy obiekt jest bardzo trudne. Uznał, że ulokowanie tu szkoły zawodowej jest rozwiązaniem racjonalnym i pozytywnie zaopiniował wniosek właściciela placówki oświatowej. Zastrzegł przy tym, że wynajęcie musi się odbyć w drodze przetargu nieograniczonego z przeznaczeniem obiektu na cele oświatowe, a stawka czynszu nie może być niższa od tej, jaką płacił ostatni najemca. Uczelnia teleinformatyczna wpłacała do kasy miasta co miesiąc 6 726,32 zł.
Mimo pozytywnych opinii radnych i urzędników, władze miasta odrzuciły propozycję. Pismo podpisał zastępca prezydenta Marek Suwalski. Tłumaczył, że obiekt zostanie wystawiony na sprzedaż w przetargu i gdyby nie znalazł się chętny, to wtedy może będzie szansa na wynajęcie. Cenę wywoławczą ustalono na blisko 2,5 mln złotych. Chętnych jednak zabrakło, więc procedurę powtórzono w styczniu 2016 roku – z podobnym efektem. Brak zainteresowania powtarzał się także podczas czterokrotnych rokowań, w których cenę obniżono do poziomu 1,3 mln złotych.
Gdyby policzyć tylko utracony czynsz, byłaby to kwota 242 tysięcy złotych za 3 lata, które właśnie mijają. Ale to nie jest cała strata. Obiekt trzeba przecież utrzymywać i zabezpieczać. Rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Świdnicy nie chce podać, ile to do tej pory kosztowało.
Co władze Świdnicy mają do ukrycia?
O zabytkowym budynku lokalne media pisały wielokrotnie. Nigdy ani rzeczniczka magistratu Magdalena Dzwonkowska, ani prezydent Beata Moskal-Słaniewska, ani jej zastępcy Szymon Chojnowski i Marek Suwalski nie poinformowali opinii publicznej, że obiekt mógł być zagospodarowany przez szkołę o ugruntowanej dobrej opinii, działającej w mieście od wielu lat.
19 września 2018 roku redakcja Swidnica24.pl skierowała do Magdaleny Dzwonkowskiej, rzeczniczki UM, pytania:
Na podstawie art. 3a prawo prasowe proszę o udzielenie informacji w sprawie aktualnej sytuacji dotyczącej budynku przy ulicy Kliczkowskiej 34. Czy zgłosił się jakikolwiek chętny na kupno lub dzierżawę tego budynku? Jeśli tak, to kiedy, z jakim skutkiem? Jakie miesięczne koszty generuje obecnie utrzymanie tego budynku?
Odpowiedź Magdaleny Dzwonkowskiej z 24 września 2018 (cytujemy CAŁĄ odpowiedź):
Dzień dobry, przygotowywana jest dokumentacja przetargowa dotycząca sprzedaży nieruchomości w drugim przetargu nieograniczonym.
Faktycznej odpowiedzi na pytania będziemy się domagać na drodze sądowej.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]
Michał Nadolski