Już od ponad dwóch lat trwa gehenna mieszkańców Zebrzydowa. Tuż obok ich domów powstało nielegalne wysypisko śmieci. Oprócz niewyobrażalnego smrodu muszą się oni zmagać z plagą much i szczurów. Ostatnio doszedł do tego problem zanieczyszczeń wypłukiwanych przez deszcz poza teren śmietniska. – Mieszkam 50 metrów od tego miejsca. Jak mam żyć? Jak normalnie egzystować? Jak patrzeć spokojnie na dzieci? Zamknąć w domu? Wywieźć? Na jak długo? – pyta jedna z mieszkanek.
W lipcu 2016 roku na teren dawnej spółdzielni w Zebrzydowie zaczęto zwozić odpady gumowe, plastikowe i chemiczne. – Są to odpady niebezpieczne, grożące zapaleniem, dym z nich jest wyjątkowo toksyczny. Toksyny wypłukiwane są również przez deszcze i przenikają do gleby – ostrzegali mieszkańcy miejscowości, którzy już dwa lata temu przeczuwali, że tuż obok ich domostw podłożono ekologiczną bombę. Obawiali się też skutków potencjalnego pożaru, do którego zresztą doszło kilka dni później. Gryzący, czarny dym zasnuł niebo nad Zebrzydowem na dzień przed spotkaniem, w którym wzięli udział mieszkańcy, gminni urzędnicy i właściciel terenu, na którym składowane są odpady.
Właściciel deklarował wówczas uprzątnięcie nielegalnego wysypiska. Uporządkowania terenu i zaprzestania nielegalnych praktyk zażądał też wójt gminy Marcinowice w piśmie wystosowanym do spółki Rustykal Granit, zarządzającej terenem. – Sytuacja, jaka ma miejsce na nielegalnym wysypisku w Zebrzydowie, jest niedopuszczalna. Stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców – potwierdzał podczas jednego ze spotkań z mieszkańcami wójt Władysław Gołębiowski. Pomimo tego stanowiska oraz powiadomienia policji, prokuratury, starostwa i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska proceder trwał dalej, a do Zebrzydowa w dalszym ciągu zjeżdżały wypchane po brzegi samochody pełne niebezpiecznych odpadów.
Jeden z takich transportów udało się powstrzymać w czerwcu 2018 roku. Po sygnale od mieszkańców udało się przechwycić wywrotkę z odpadami, które nielegalnie miały być zdeponowane na składowisku. W wyniku policyjnej interwencji zatrzymany został dzierżawca terenu oraz kierowca ciężarówki. Wobec pierwszego z nich wszczęto postępowanie w sprawie popełnionego wykroczenia, zaś drugi został ukarany mandatem w kwocie 500 zł za przewożenie odpadów bez wymaganych dokumentów. – Sprawna akcja policji we współpracy z urzędem i mieszkańcami stwarza nadzieję, że w przyszłości tego rodzaju procedery nie będą miały miejsca – twierdził wójt Gołębiowski.
Zdaniem mieszkańców takie doraźne działania są zupełnie niewystarczające. Niestety, żadnej instytucji nie udało się dotychczas skutecznie uderzyć w osoby odpowiedzialne za stworzenie śmietniska i jego powiększanie kolejnymi dostawami odpadów. Prokuratura umorzyła wcześniej śledztwo w tej sprawie. Z kolei wójt Marcinowic wskazuje, że częściowo winne jest obowiązujące prawo, dlatego zwrócił się do posłów o jego zmianę. – Możemy wystawiać kolejne nakazy usunięcia, ale kończy się to niczym – twierdzi.
Inspektorzy wałbrzyskiej delegatury WIOŚ zapowiadają, że ponownie zajmą się sprawą nielegalnego składowiska w połowie sierpnia. Kolejne działania planuje też wójt gminy. Zapowiada m.in. montaż kamery, dzięki której będzie można monitorować wjazd na teren wysypiska.
Tymczasem mieszkańcy Zebrzydowa próbują na własną rękę radzić sobie z plagą much i szczurów. W drzwiach i oknach montują moskitiery spryskane środkami owadobójczymi, zaś w okolicach składowiska rozsypują trutkę na gryzonie. Niewiele jednak mogą zdziałać wobec wszechobecnego smrodu. Pozostaje im tylko alarmować w sprawie toksycznej cieczy wypływającej ze stert odpadów. – Deszcz spłukuje to w kierunku rzeki, do której jest około 100 metrów. A potem prosta droga do ujęcia wody pitnej. Jak używać wody, w której nie wiadomo co za chwilę będzie? Jak nie wdychać oparów, które krążą w otoczeniu? Ja i moi sąsiedzi odczuwamy przed tym wszystkim strach – twierdzi rozgoryczona mieszkanka Zebrzydowa.
Michał Nadolski
[email protected]
zdjęcia użyczone przez mieszkańców