Od dwóch dni trwają próby schwytania koziołka sarny, którego głowa uwięzła w plastikowej butli. Niepowodzeniem zakończyła się kolejna próba schwytania zwierzęcia. W tej chwili sarna może być w okolicach wsi Zawiszów.
Sarnę zauważyła około 7.00 rano jedna z mieszkanek w Świdnicy. Była w drodze na lotnisko, ale zmieniła plany i postanowiła pomóc zwierzęciu. – Widok był straszny – mówi pani Dominika. Na jej prośbę na miejsce przyjechała straż miejska, ale próby złapania koziołka nie powiodły się. Strażnicy nie mają specjalistycznego sprzętu do odławiania dzikich zwierząt, ale – jak zapewnia dyżurna SM – chcą pomóc.
Sarny nie odłowią myśliwi, bo – jak przekonują – na terenie miasta nie wolno prowadzić odstrzałów. Lekarz weterynarii Bartosz Podczasiak, który już dwa dni temu próbował ze strażnikami złapać sarnę uspokaja, że zwierzę ma możliwość pobierania pokarmu i wody, natomiast dodaje, że jego złapanie będzie bardzo trudne. Zastosowanie zastrzyku usypiającego w tym przypadku jest w jego opinii bardzo ryzykowne, bowiem to mały koziołek i mógłby nie przeżyć. Pani Dominika zaprzecza – zwierzę ma głowę całkowicie uwięzioną w butelce, nie ma szans, by jadło i piło. – Jakoś trzeba mu ulżyć w cierpieniu! – apeluje świdniczanka.
Świdniczanka, która rano znalazła koziołka, nie zrezygnowała. Mimo ucieczki zwierzęcia nadal na własną rękę prowadzi poszukiwania na polach. Każdego, kto będzie widział koziołka, prosimy o szybka informację na numer straży miejskiej 986 lub numer redakcyjny 791 94 24 24.
Agnieszka Szymkiewicz