W październiku 2017 roku Sąd Okręgowy w Świdnicy uniewinnił Małgorzatę Stryżyk z Witoszowa Górnego od zarzutu zabójstwa. Było to pierwsze w historii okręgu rozstrzygnięcie, w którym uznano, że oskarżona działała w ramach obrony koniecznej. Wyrok został w całości uchylony i dzisiaj sprawa ruszyła od nowa.
Na zdjęciu mecenas Paweł Zawadzki i Małgorzata Stryżyk
Do tragedii doszło 10 kwietnia 2016 roku. Na piętrze jednorodzinnego domu w Witoszowie Górnym, w obecności dwojga malutkich dzieci, Małgorzata Stryżyk zabiła swojego partnera. Byli parą od 5 lat i od początku najpoważniejszy problem stanowił alkoholizm. Feralnego dnia doszło do kłótni. Mężczyzna zaczął dusić swoją partnerkę, a ta ugodziła go nożem kuchennym. Zmarł na schodach.
Młoda kobieta wielokrotnie powtarzała, że nie chciała zabić, a po nóż sięgnęła w odruchu obrony. Swojego partnera, Jana S. (nazywanego przez rodzinę Adamem) mimo ciągłych kłótni i pobić, miała bardzo kochać. Płacząc wyznała to także podczas dzisiejszej rozprawy przed Sądem Okręgowym w Świdnicy. – Nie zastanawiałam się, za co chwytam, bo mnie dusił, ledwo mogłam oddychać – wyjaśniała po raz kolejny. Tłumaczyła, że złapała za pierwszy przedmiot, jaki leżał na szafce przy drzwiach. – Gdyby to był widelec albo łyżka, też pewnie bym go złapała – tłumaczyła. Sąd w poprzednim procesie uznał, że to działanie mieściło się w ramach obrony koniecznej.
Od wyroku odwołała się Prokuratura Rejonowa w Świdnicy i matka Jana S. Prokuratura oskarżyła 24-latkę o zabójstwo w stanie ograniczonej poczytalności. Wątpliwości co do takiej oceny pojawiły się już na początku postępowania. Dzisiaj prokurator Marek Rusin dołączył do dowodów nagranie jednej z dwóch rozmów, jakie Małgorzata Stryżyk w dniu zabójstwa przeprowadziła z Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Zadając pytania przywołał także notatkę policyjną, sporządzoną przez funkcjonariusza z rozmowy z oskarżoną w dniu zabójstwa. Policjant zapisał zupełnie inną wersję wydarzeń. Małgorzata Stryżyk miała powiedzieć, że do tragedii doszło w chwili, gdy przygotowywała kanapki, a partner nadział się przypadkowo na nóż. Notatka nie jest dowodem w sprawie. Później takiej wersji ani na policji, ani w prokuraturze czy przed sądem oskarżona nie powtórzyła.
Historia tragicznego wypadku przy krojeniu chleba pojawiła się dzisiaj jeszcze raz. O tym mówiła matka Małgorzaty Stryżyk. Zeznania kobiety nie zostaną jednak dzisiaj uwzględnione. Na rozprawę przyszła pod wpływem alkoholu, sędzia przewodnicząca Joanna Jakubowska-Wiraszka zadecydowała o wezwaniu policji. Badanie wykazało u Anny S. 0,5 promila alkoholu w organizmie. Została ukarana grzywną w wysokości 500 złotych.
Alkohol wielokrotnie pojawiał się w zeznaniach Małgorzaty Stryżyk. Piła praktycznie cała rodzina – ojciec, matka, konkubent, jego ojciec. Przemoc była codziennością. Kobieta i jej partner oboje pili także feralnego dnia. Czy tylko alkohol doprowadził do wybuchu agresji? Świdnicki sąd, wskazując na zalecenia Sądu Apelacyjnego, stara się dociec przyczyny kłótni. W tle pojawiają się podejrzenia o niewierność, liczne rozstania i konflikty w całej rodzinie. Przed sądem zeznania składać będą bliscy oskarżonej i zmarłego, znajomi i sąsiedzi.
Małgorzata Stryżyk nadal mieszka w domu, w którym doszło do zabójstwa. Wychowuje niespełna roczną córkę. Dwoje starszych dzieci pozostaje w rodzinie zastępczej. Młoda kobieta przeszła terapię odwykową, deklaruje, że stara się o mieszkanie socjalne i chce odzyskać dzieci.
/asz/
Małgorzata Stryżyk wyraziła zgodę na ujawnienie wizerunku i podanie pełnego nazwiska.