Przed rokiem podczas Czarnego Poniedziałku kobiety w całej Polsce protestowały przeciwko projektowi całkowitego zakazu aborcji, a także przeciwko brakowi edukacji seksualnej i braku dobrej opieki dla rodzin wychowujących niepełnosprawne dzieci. Dzisiaj spotkają się ponownie w całej Polsce. Protesty trwają od południa w około 100 polskich miastach, wśród których znalazły się Świdnica, Strzegom, Wałbrzych i Dzierżoniów.
Na świdnickim Rynku spotkało się o 16.00 kilkadziesiąt osób. Do protestu pań dołączyli także mężczyźni. – Nie jesteśmy tu tylko po to, żeby wspominać protesty sprzed roku – podkreślała Danuta Fritz, która w zastępstwie chorej Violetty Mazurek poprowadziła dzisiejszą akcję. Przypomniała, że dzięki mobilizacji kobiet udało się powstrzymać prace parlamentu nad projektem ustawy, który całkowicie miała w Polsce zakazywać aborcji. – To był niewątpliwy sukces, ale przez ten rok zmieniło się wiele, niestety, na gorsze. Po pierwsze decyzja ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła przerwała rządowy projekt wspierania zapłodnienia in vitro, następnie przyszedł czas na odstępstwo od awaryjnej antykoncepcji, która jest dostępna bez recepty we wszystkich krajach UE, oprócz Węgier. Teraz pojawiła się groźba, że zmienione przepisy uniemożliwią samorządom finansowanie in vitro. I jest jeszcze jedna sprawa – kompletny brak edukacji seksualnej naszych dzieci, a w zasadzie antyedukacja, bo program przygotowania do życia w rodzinie zlecono wykładowczyni KUL Urszuli Dudziak, znanej ze swojej ortodoksji.
Jak mówiła z oburzeniem obecna na spotkaniu prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska, na protestujące kobiety spada niezasłużona fala hejtu. – Nie jesteśmy czarnymi czarownicami! – podkreślała, dodając, że żadna z kobiet nie jest zwolenniczką aborcji, że aborcja jest ostatecznym wyjściem, gdy kobieta stoi pod ścianą. Przypomniała, że Kościół zaakceptował obecnie obowiązujące rozwiązanie, które dopuszcza usunięcie ciąży tylko w trzech skrajnych przypadkach. Wskazywała także na to, że kobietom stawia się żądania, a nie wspiera, gdy znajdą się w dramatycznej sytuacji – gdy są porzucane przez nieodpowiedzialnych ojców, zostawiane same z niepełnosprawnymi dziećmi, często bez środków do życia.
O braku wsparcia dla rodzin, wychowujących niepełnosprawne dzieci mówiły panie, które przyjechały do Świdnicy ze Strzegomia. Podzieliły się radosną wiadomością – dzięki mobilizacji wielu osób, dzięki akcjom charytatywnym szkół zumby udało się zebrać 40 tysięcy złotych na pracownię sensoryczną dla dzieci ze szkoły specjalnej w Strzegomiu. – Nie sztuka krzyczeć w obronie nienarodzonych chorych dzieci, sztuka zapewnić im i rodzinom godne warunki życia. Co dadzą cztery tysiące złotych? Dzieckiem niepełnosprawnym trzeba opiekować się przez całe jego życie, nie przez trzy miesiące, a na tyle otrzymują rehabilitację! – mówiły z żalem.
Poruszenie wywołał 15-letni Michał, który przyszedł na manifestację z tęczową flagą i zabrał głos. Uczeń 3 klasy gimnazjum angażował się w zbieranie podpisu pod projektem ustawy „O Prawach Kobiet i Świadomym Rodzicielstwie”, który zawiera m.in. prawo do rzetelnej informacji i edukacji. – O braku tej edukacji przekonałem się, idąc tutaj. Kurier jednej z firm kurierskich wychylił się z okna samochodu i krzyknął „Wyrzuć tę szmatę, pedale”. To chyba świadczy o braku edukacji, jeśli ktoś się w taki sposób wypowiada – podsumował i zaprosił na marsz równości do Wrocławia (7 października). – Tam będziemy również walczyć o prawa kobiet, a zwłaszcza o to najważniejsze – prawo do miłości – dodał.
W świdnickiej manifestacji wzięło udział kilkadziesiąt osób. Wiele z nich podpisało się pod projektem ustawy o prawach kobiet.
Obejrzyj relację:
/asz/
Zdjęcia Dariusz Nowaczyński