Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych oraz Zakładowy Związek Pracowników Ochrony Zdrowia od 17 marca wchodzą w spór zbiorowy z dyrekcja świdnickiego pogotowia Ratunkowego. Obie organizacje wysunęły te same żądania co Związek Zawodowy Świdniczanie, skupiających w pogotowiu ok. 30 ratowników i kierowców.
– Nasze oczekiwania są identyczne – mówi Ewa Żyłka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w pogotowiu. Ratownicy medyczni zażądali 500 złotych podwyżki do podstawy wynagrodzenia. Motywowali to tym, że pensje nie były podnoszone od 5 lat. Dyrekcja już w lutym całej załodze zaproponowała 300 złotych podwyżki, ale z jednoczesną kasacją tzw. dodatków pogotowianych. Zdaniem pracowników realnie płace wzrosłyby zaledwie o kilkadziesiąt złotych, zdaniem zastępcy dyrektora Tomasza Dereja w niektórych przypadkach o ok. 150 złotych. Taka propozycja okazała się nieatrakcyjna nie tylko dla związku Świdniczanie. 500 złotych do podstawy chcą dwa kolejne związki, ale jak podkreśla Ewa Żyłka, to punkt wyjścia. – Jesteśmy gotowi na kompromis i otwarci na propozycje – dodaje.
– Podejmujemy rozmowy, zresztą toczą się one już od jakiegoś czasu. Będziemy postępować zgodnie z ustawą o sporach zbiorowych – zapowiada dyrektor pogotowia Małgorzata Jurkowska. Kolejna tura rozmów ze związkiem Świdniczanie zaplanowana jest już na jutro, 15 marca, z pozostałymi związkami będzie to przyszły tydzień. – Na spełnienie żądań płacowych w tej wysokości pogotowia nie stać – zaznacza dyrektorka. Podobnie jak związkowcy deklaruje jednak wolę porozumienia.
/asz/