Strona główna 0_Slider Ukarać działkowca dla przykładu

Ukarać działkowca dla przykładu

28

Skargi do Straży Miejskiej i do zarządów ogrodów nic nie dają. Działkowcy lekceważą przepisy i w ostatni weekend rozpoczęli sezon na zadymianie okolicy. Mieszkańcy domów sąsiadujących z ogrodami mają dość, a instruktor ds. ogrodniczych w Okręgu Sudeckim Polskiego Związku Działkowców mówi wprost – gdyby jeden działkowiec dostał mandat, to skutek byłby natychmiastowy.

Dymy znad ogrodów działkowych przy ul. Kazimierza Odnowiciela

Podczas weekendu zdjęcia dymów nad działkami w wielu miejscach Świdnicy. Po raz kolejny interweniuje także jeden z mieszkańców osiedla Zawiszów, a problem dotyczy ogrodów działkowych między ulicami Kazimierza Odnowiciela i Esperantystów. – Ledwo powietrze oczyściło się od smogu a już nasila się ponownie regularne palenie ognisk na wyżej wymienionych terenach. Do ognisk regularnie wzywana jest Straż Miejska, a ogniska palą się dalej, skutecznie utrudniając życie mieszkańcom pobliskiego osiedla Zawiszów. Temat został też przekazany do Okręgowego Zarządu Sudeckiego PZD w Szczawnie-Zdroju – pisze i pyta zarząd, czy nie można wśród działkowców przeprowadzić skutecznej kampanii informacyjnej i wywiesić tablic informacyjnych?

– Nam już ręce opadają – irytuje się Jadwiga Kaniewska, instruktor ds. ogrodniczych w Zarządzie Sudeckim Polskiego Związku Działkowców,  któremu podlegają także rodzinne Ogrody Działkowe w Świdnicy. – Każdy działkowiec otrzymuje książeczkę z regulaminem, w którym jasno jest zapisane, że na terenie ogrodu nie wolno niczego spalać. Wyjątkiem są zarażone rośliny, ale tylko wtedy, gdy na to pozwala także lokalne prawo gminne. Z reguły gminy nie zezwalają na palenie ognisk. Przekazujemy te informacje podczas szkoleń, spotkań  z prezesami ogrodów. Wywieszamy także ogłoszenia, ale one prawie natychmiast są zrywane! Nie mamy możliwości, by karać działkowców. Moglibyśmy wymówić umowę, ale do tego dochodzi tylko w drastycznych sytuacjach.

Zdjęcie wykonane przy ul. Westerplatte

Działkowcy mają mnóstwo możliwości, by pozbyć się odpadów. – Po pierwsze obowiązkowo każdy musi mieć kompostownik – mówi Jadwiga Kaniewska. – Zgodnie z zapotrzebowaniem ogrodów dostarczane są pojemniki na odpady komunalne, od 120-litrowych po nawet 1200 litrów. Nie są natomiast odbierane odpady zielone, jak gałęzie czy trawa, ale świdnicki ZOM zaproponował dodatkową usługę. Działkowiec lub całe ogrody mogą za 7 złotych wykupić jednorazowy odbiór odpadów. W ZOM-ie pobiera się  worki 120 litrowe i umawia na odbiór trawy, liści czy gałęzi. Dzisiaj podczas spotkania z prezesami ROD-ów przedstawiliśmy tę usługę. Zainteresowanie było bardzo małe – mówi Tomasz Jaworski, dyrektor Wydziału Gospodarki Odpadami w  Urzędzie Miejskim.

Prawdę mówiąc, choć pewnie narażę się tym na krytykę, najskuteczniejsze byłoby ukaranie mandatem choćby jednego działkowca, który będzie spalał cokolwiek na swojej działce. Wieść szybko się rozniesie i na pewno powstrzyma innych – dodaje Jadwiga Kaniewska.

Straż Miejska może nałożyć mandat nawet do 500 złotych, ale do tej pory takiej sytuacji nie było. – To z reguły starsi ludzie. Staramy się z nimi rozmawiać, tłumaczyć, prosić – mówi Marek Fiłonowicz, szef prewencji w świdnickiej Straży Miejskiej. Tymczasem skargi powtarzają się regularnie. – Spróbujemy coś z tym zrobić. Myślę, ze wspólnie z zarządami ogrodów przeprowadzimy jeszcze raz kampanię informacyjną – dodaje Fiłonowicz.

Agnieszka Szymkiewicz

Poprzedni artykułSpotkanie z Joanną Bator w Świdnicy
Następny artykułOd dziesiątków lat proszą o gaz, lampy i remonty ulic