Świdnica – miejscowość położona troszkę ponad godzinę drogi od Wrocławia często jest niedoceniana przez turystów z Polski. Wiele osób przejeżdżając nią w stronę Wałbrzycha i tamtejszego Zamku Książ nawet nie zdaje sobie sprawy ile ciekawych zabytków kryje w sobie to prawie 60 tysięczne miasto i jak można w nim spędzić dzień pełen wrażeń poznając historię, której nie powstydziłyby się największe grody w kraju. Świdnica może zaskoczyć każdego i to niejednokrotnie, a ten kto odwiedził ją chociaż raz na pewno będzie chciał tu wrócić. Zapraszam zatem na nasz spacer po rodzinnym mieście Oli, w którym się wychowała i spędziła swoje lata szkolne.
Świdnica – Katedra (widok z wieży Ratusza)
Zawsze odwiedzając dane miejsce zastanawiamy się od czego zacząć zwiedzanie. W Świdnicy tego problemu nie ma. Wystarczy skierować się na górującą nad wszystkimi zabudowaniami strzelistą bryłę XIV-wiecznej katedry pod wezwaniem św. Stanisława i Wacława. W okolicy tej świątyni będącej siedzibą biskupstwa świdnickiego znajdziemy sporo miejsc parkingowych, które w weekendy są bezpłatne. Jest to też doskonały punkt orientacyjny oraz wypadowy do eksploracji całego miasta. Mimo, że my Małki znamy ten kościół dość dobrze – mieliśmy nawet okazję złożyć w nim naszą przysięgę małżeńską, tym razem, korzystając z towarzystwa znajomych postanowiliśmy zwiedzić ją z przewodnikiem. Opłata za jego usługi nie jest określona i zwyczajowo należy wpłacić „co łaska” na rzecz utrzymania i remontu świątyni. W zamian otrzymujemy mnóstwo ciekawych informacji oraz mamy pewność, że nie umknie nam nic z tego co na prawdę warto zobaczyć.
Świdnica – Katedra
Świdnica – Katedra
Świdnica – Portal wejściowy do Katedry
Początki Katedry sięgają roku 1330, kiedy to za sprawą księcia świdnickiego Bolka II rozpoczęto wznoszenie gotyckiej budowli. Mimo burzliwej historii (pożar w 1532 roku, w latach 1757-1772 przerobiony na magazyn zbożowy) kościół szczęśliwie przetrwał zawieruchę związaną z obiema wojnami światowymi, dzięki czemu do dzisiaj możemy podziwiać oryginalnie zachowany, w 95 procentach drewniany, wystrój będący dziełem głównie dwóch artystów – Johanna Riedla oraz Jerzego Webera. Pierwszemu z nich świdnicka fara zawdzięcza wszystkie ołtarze (w tym główny w formie baldachimu wspartego na 7 kolumnach udekorowany postaciami świętych), pięknie zdobioną ambonę, a także większość rzeźb (również znajdujących się w nawie głównej 7 rzeźb patronów bramnych miasta oraz postaci św. Marcina). Drugi zaś stworzył, naszym małkowym zdaniem, najładniejszą z katedralnych kaplic tak zwaną Kaplicę Matki Boskiej Świdnickiej, w której znajduje się otaczany czcią XV-wieczny obraz słynący z łask. Weber jest również autorem figur, tak zwanej Niebiańskiej Orkiestry, zdobiących organy, a przedstawiających postacie aniołków dzierżących w dłoniach różnej maści instrumenty muzyczne. Świątynia kryje w sobie jeszcze więcej skarbów. Koniecznie trzeba zobaczyć Chór Mieszczański gdzie ulokowano średniowieczny pentaptyk, którego autorstwo przypisuje się uczniowi Wita Stwosza, XV-wieczne drzwi prowadzące do pomieszczeń biblioteki, romańską chrzcielnicę zdobioną alabastrowymi płaskorzeźbami (pozostałość po protestantach), czy też unikalną dwunastoboczną kryptę znajdującą się pod ołtarzem głównym. Lista wszystkich ciekawostek i detali jest tak ogromna, że można by o tym napisać niezłą powieść, dlatego żądnych wiedzy oraz wszystkich zaciekawionych odsyłam do filmu, który powstał przy współpracy z Urzędem Miasta w Świdnicy, znajdującego się poniżej:
Kolejnym punktem naszej wycieczki do Świdnicy był Rynek, do którego skierowaliśmy się ulicą Długą. Dotarcie tam nie powinno zająć nam dłużej niż kilka minut ze względu na niewielką odległość między obiema atrakcjami. Główny plac miasta, podobnie zresztą jak Katedra wyszedł z burzliwego okresu pierwszej połowy XX wieku praktycznie bez zniszczeń. Nie oznacza to jednak, że nie dotykały go różne tragedie. Ostatnia miała miejsce już po II Wojnie Światowej, kiedy to w roku 1967 na skutek rozebrania sąsiednich budynków runęła wieża Ratusza. Na nową Świdnica musiała czekać prawie 50 lat. Jej budowę ukończono dopiero w 2012, częściowo dzięki środkom pozyskanym z Unii Europejskiej. Opłaciło się, ponieważ dziś znajdujący się na niej taras widokowy jest jedną z głównych atrakcji miasta, a do tego całkowicie darmową. W wieży mieści się również ciekawa wystawa na której prezentowane są zdjęcia przedstawiające zestawienie tego, co było dawniej z tym co obecnie. Co ciekawe, gdy przyglądałem się fotografiom, w odróżnieniu od Wrocławia, często zabudowa prezentowanych miejsc praktycznie się nie zmieniała. Owszem były dzielnice, które wyglądały zupełnie inaczej, ale stanowiły one mniejszość.
Świdnica – Ratusz
Świdnica – Fragment Rynku z widoczną nową wieżą Ratusza
Poza Ratuszem i pełnymi wszelakiej maści detali kamienicami na Rynku naszą uwagę na pewno przykują piękne XVIII-wieczne rzeźby oraz fontanny autorstwa, znanego nam już z Katedry, Jerzego Webera. Każda z nich zajmuje inny kąt placu, a ich swoiste dopełnienie stanowi kolumna Trójcy Świętej, która w czasach średniowiecza wyznaczała geometryczny środek miasta. Jej autor jest nieznany. Natomiast, dzięki znajdującej się na niej tablicy, znamy osobę, która zleciła jej postawienie oraz datę powstania (starosta miejski Sitzendirf – rok 1693). Należy jednak pamiętać o pierwotnej, handlowej funkcji tego placu. Przypomina nam o tym muzeum kupiectwa mieszczące się w Ratuszu oraz organizowane w każdą pierwszą niedzielę miesiąca targi staroci, na które ściągają tłumy kupców i klientów. Uwielbiamy wtedy przechadzać się wśród stoisk rozstawionych na wszystkich pierzejach Rynku i sąsiednich uliczkach w poszukiwaniu ciekawych okazów oraz monet. Obecnie Rynek to również miejsce relaksu. W ostatnich kilku latach otworzyło się na nim wiele restauracji, kawiarni oraz lodziarni, w których możemy na prawdę smacznie zjeść (przetestowane osobiście) i odpocząć przed dalszą eksploracją miasta. Tu szczególnie poleciłbym restauracje: Rynek 43, Cinema Restaurant i Cafe Delagio oraz znajdującą się obok niej lodziarnio-kawiarnię Amaretto.
Świdnica – Rynek
Świdnica – Kolumna Św. Trójcy na Rynku
Świdnica – Fontanny na Rynku
Być w Świdnicy i nie zwiedzić Kościoła Pokoju to tak jakby w Krakowie nie pójść na Wawel. Nasze kroki skierowaliśmy zatem w stronę tego unikalnego na skalę światową zabytku, wpisanego od kilkunastu lat na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Od Rynku najłatwiej dotrzeć do niego przez plac Św. Małgorzaty, zwany przez Świdniczan żartobliwie placem Św. Lenina ze względu na poprzedniego patrona. Po drodze, przy ulicy Franciszkańskiej mijamy niedawno odremontowany skwer, na którym zadomowiła się niesforna rodzina dzików obleganych przez cały dzień przez dzieci. Trafiły tu nieprzypadkowo, gdyż to właśnie dzik jest symbolem miasta znajdującym się w jego herbie. Madzia początkowo sceptyczna już za chwilę ani myślała opuścić to miejsce i musieliśmy użyć fortelu ciasteczkowego by ją przekonać.
Świdnica – Skwer przy ul. Franciszkańskiej
Na teren Kościoła Pokoju weszliśmy od strony ulicy Kościelnej przez niedawno odrestaurowaną bramę tuż obok uroczej kafejki BarocCafe. Pierwszym co na pewno rzuca się w oczy to mnóstwo zieleni wśród której stoją wykonane metodą szachulcową, biało-czarne zabudowania świątyni i dzwonnicy. Aż trudno uwierzyć, że te piękne budynki miały nie przetrwać nawet 50 lat, a stoją już prawie 350. Skąd nazwa Kościół Pokoju? Wszystko zaczęło się od porozumień pokoju westfalskiego zawartego w 1648 roku pomiędzy katolikami (przede wszystkim Habsburgami) i ewangelikami (m.in. Czechy, Szwecja, Dania), który zakończył krwawą wojnę trzydziestoletnią. Mimo, że protestanci przegrali, to głównie za sprawą protekcji Szwecji, habsburski cesarz Ferdynand III zgodził się na wybudowanie trzech świątyń ewangelickich w Świdnicy, Jaworze i Głogowie. Obłożone to było jednak wieloma warunkami: kościoły nie mogły przypominać tradycyjnych budowli sakralnych i nie mogły posiadać wieży ani dzwonnicy, musiały się znajdować na odległość strzału armatniego poza murami miejskimi, a także musiały być zrobione z materiałów nietrwałych: drewna, słomy, gliny i piasku. Zamysł był oczywisty po 50 latach wszystko miało się samoczynnie rozsypać i tym samym po raz kolejny narazić protestantów na śmieszność. Na całe szczęście cesarz bardzo się pomylił w swoim zamyśle bo do dzisiaj możemy podziwiać oprócz tego w Świdnicy również Kościół Pokoju w Jaworze i nic nie wskazuje by miały one runąć w ciągu kolejnych stuleci.
Świdnica – Brama na teren Kościoła Pokoju
Świdnica – Kościół Pokoju
Świdnica – Kościół Pokoju
Gdy pierwszy raz wszedłem do środka tej niezwykłej budowli, jedyne co mi się cisnęło na usta to był okrzyk zachwytu: wow. Nie mogłem wprost oderwać oczu od niesamowitego, kipiącego wręcz złotem i wszelkiej maści detalami wnętrza. Po minach znajomych, z którymi mieliśmy okazję zwiedzić ten zabytek widziałem, że mają podobne odczucia. Ogromne wrażenie robi też wielkość świątyni – jest to największy drewniany kościół w Europie i jeden z największych na Świecie. Może on jednocześnie pomieścić 7500 osób, co w połączeniu z doskonałą akustyką sprawia, iż stanowi on doskonałe miejsce na organizowanie koncertów organowych, czy występów chórów. Zresztą proboszcz parafii ewangelickiej w Świdnicy nie próżnuje, gdyż co rusz można na mieście spotkać plakaty reklamujące kolejny ewent w tym niezwykłym kościele. Najważniejsze z nich to odbywający się w lipcu Festiwal Bachowski oraz Wratislavia Cantans.
Świdnica – Kościół Pokoju
Świdnica – Kościół Pokoju
Świdnica – Kościół Pokoju
Na co zwrócić szczególną uwagę podczas zwiedzania Kościoła Pokoju? Przede wszystkim na ołtarz główny wykonany z drewna, aczkolwiek wyglądający na kamienny, w którym ustawiono pełne niesamowitych detali rzeźby świętych (m.in. Piotra, Pawła, ale też i Mojżesza). Po napatrzeniu się na ołtarz nasze oczy najlepiej skierować na niezwykłej urody barokową ambonę z alegoriami Wiary, Nadziei i Miłości, której baldachim zdobią misternie rzeźbione drewniane aniołki, dłuta Gotfrieda Augusta Hoffmanna. Kolejnym elementem wystroju, który na pewno przykuje waszą uwagę jest loża zamożnej rodziny Hochbergów pochodząca z roku 1698. To głównie ich finansowaniu zawdzięczamy dzisiaj możliwość spaceru po tej świątyni. Warto też przyjrzeć się kasetonowemu stropowi pokrytemu malowidłami przedstawiającymi sceny Objawienia św. Jana, pędzla świdnickich malarzy Chrystiana Sussenbacha i Chrystiana Kolitschka. No i wreszcie na sam koniec na piękne, barokowe organy, które mimo, że wielokrotnie przerabiane zachowały w sobie elementy pochodzące z lat 1666-1669.
Jakby dopełnieniem wizyty w Kościele Pokoju jest spacer po otaczającym go cmentarzu parafialnym. Jest to jedno z naszych ulubionych miejsc w Świdnicy. Otoczone starymi drzewami i częściowo zarośnięte bluszczem nagrobki mające często 200 lat skłaniają do zadumy i powodują, że człowiek jakby z automatu się wycisza. Część z nich doczekała się już renowacji, dzięki czemu można dzisiaj podziwiać ich kunsztownie rzeźbione szczegóły. Inne wciąż czekają na swoją kolej.
Świdnica – Cmentarz przy Kościele Pokoju
Ostatnim aktem naszego spaceru po Świdnicy była wizyta w Parku Centralnym, który miejscowi często wybierają na niedzielne spacery. Co chwilę mijają nas matki z dziećmi w wózkach lub osoby z kijkami do nordic walking. W parku znajduje się m.in. plac zabaw oraz kawiarnio-restauracja. Niedawno odremontowany most na rzeczce Witoszówce jest z kolei ulubionym miejscem nowożeńców na plener do sesji ślubnej. Niech was zatem nie zdziwi widok panny młodej w białej sukni przechadzającej się po otoczonych zielenią alejkach.
Świdnica – Park Centralny
Świdnica – Park Centralny
Mam nadzieję, że udało mi się Was przekonać do chociażby jednodniowej wizyty w Świdnicy. Miasto ma do zaoferowania bardzo wiele i to na stosunkowo niewielkim obszarze. Wszędzie bez problemu dotrzemy piechotą spędzając dzień na świeżym powietrzu. Czy może być coś piękniejszego niż obcowanie z historią, pięknymi zabytkami i zielenią połączone z dobrą kuchnią serwowaną przez tutejsze restauracje, a na koniec okraszone kufelkiem piwa, z którego produkcji przez wieki Świdnica była znana na całym Dolnym Śląsku.