Ten zespół jest znany polskiej publiczności od lat. Z poprzednią wokalistką, Tatianą Okupnik wylansował wiele powszechnie znanych przebojów. Muzycy zagrali ogromną ilość koncertów i zdobyli wielu fanów. Na temat formacji pojawiało się mnóstwo komentarzy. Odbiór rzadko był obojętny, bo albo ktoś uwielbiał prostotę słów i kompozycji tego zespołu oraz charakterystyczny głos wokalistki, albo na odwrót. Tatiana była dla kogoś śpiewającą kaczką, a cały zespół mdlił i przerażał swoim ubogim poziomem artystycznym. Ja nie miałem zupełnie nic przeciwko Blue Cafe, a Tatiana wydawała mi się zawsze ciepłą i serdeczną postacią, na którą bardzo przyjemnie mi się patrzyło, a słuchanie również nie było dla mnie męczarnią. Kiedy Okupnik opuściła kapelę, by rozpocząć solową karierę, Paweł Rurak-Sokal, lider zespołu, ogłosił casting na nową wokalistkę. Przesłuchania można było śledzić w telewizji w jednym z odcinków „Szansy na Sukces”. Większość wokalistek wypadła bardzo dobrze. Pojawiła się tam również Paula Ignasiak, obecnie znana jako Paulla. Miałem tam upatrzoną swoją faworytkę, która, niestety, nie wygrała. Zwyciężyła za to wokalistka nieudolnie podrabiająca Christinę Aguilerę. Byłem zaskoczony decyzją zespołu. Poczekałem jednak z ostatecznym osądem do pierwszej płyty z Dominiką Gawędą na wokalu.
W 2006 roku pojawiła się płyta „Ovosho”, którą zapowiadał singiel „Baby, baby”. To jest numer zupełnie inny niż te poprzednie z repertuaru tego zespołu. Tekst jak zwykle nie oszałamiał głębią, a właściwie był banalnie prosty. Tak naprawdę nawet osoba słabo znająca angielski, mogła w zupełności zrozumieć o co w tej piosence chodzi. Nie zmienia to jednak faktu, że piosenka jest bardzo dobrym singlem i jest idealną reklamą całej płyty. Kolejnym singlem z płyty był „My road”. Szczerze mówiąc, zaskoczyło mnie piękno zawarte w tej balladzie. Tutaj już tekst nie jest o niczym, ma natomiast niezły przekaz. Nawet Dominika tutaj zaśpiewała tak, że nie przesadzając z ilością ozdobników, odsłoniła w ten sposób sens słów przez siebie śpiewanych. Niestety, w wielu przypadkach ze swoimi manierami wokalnymi i ewidentnym naśladownictwem Aguilery sprawia, że nie ważne jak ta piosenka jest skomponowana, nie mam ochoty jej więcej słuchać. Jedną z nich jest „Sexy Touch”. Kompletnie nie rozumiem, co Gawęda chciała pokazać przez napchanie w linię melodyczną setki ozdobników oraz dźwięków bardziej skrzeczących niż śpiewanych. Kiedy słuchałem tych w większości angielskich piosenek, Dominika mimo swoich wokalnych przyzwyczajeń, była lekka w odbiorze. Natomiast gdy dotarłem do utworu, zatytułowanego „Amsterdam”, usłyszałem ją śpiewającą po polsku. Wydaje mi się, że brzmi jeszcze lepiej. Niestety, tej przyjemności nie ma zbyt wiele, gdyż oprócz „Amsterdamu” jest tylko jeszcze utwór „Ciebie mam”, który swoją drogą jest świetnym, bujającym, funkowym numerem. Pozostałe piosenki są wykonywane w języku angielskim.
Trzeba przyznać, że kompozycje Pawła Ruraka-Sokala są świetnym materiałem, który wyróżnia się na naszym rynku. To są piosenki reprezentujące już co najmniej europejski poziom i w piosenkach takich jak „Ladies”, „Sis”, „Loving you”, „Latino”, „Sometimes” i „Sunny days” jest coś, co wydaje się być dobrym towarem eksportowym. Jednak mimo tego poziomu, ciągle można mieć wrażenie, że te piosenki już gdzieś były. Coś mało świeżego w nich jest. Jednak płytę oceniam bardzo dobrze, jedynie teksty mogłyby zawierać trochę więcej rozwiniętych myśli. Przed wydaniem kolejnej płyty pojawiły się w radiach nowe piosenki Blue Cafe i ucieszyłem się słysząc, że te teksty się polepszyły. Natomiast w tym roku usłyszałem najnowszy ich singiel, w którym słowa refrenu prezentują się następująco: „da da, tylko da da, znowu da da, tylko da da”. W żaden sposób nie umiałem zinterpretować, co autor miał na myśli. Jeśli ktoś wie coś więcej o interpretacji tej piosenki, proszę o oświecenie.
Kamil Franczak