Właścicielka Intermarche nie zgodziła się by na jej terenie rozłożył się cyrk Korona. Tresowane zebry, lamy czy wielbłądy nie wjechały do Świdnicy.
Są dwa powody zasadnicze, dla których podjęłam decyzję o nie wydzierżawieniu mojego terenu cyrkowi z udziałem dziko żyjących zwierząt – powiedziała naszemu portalowi Dorota Trajder, właścicielka Intermarche i terenów przy ul. M. Skłodowskiej-Curie. Pierwszy, zasadniczy to poczucie więzi lokalnej, poczucie bycia obywatelem Świdnicy. Jeśli władze miasta wprowadziły przepisy prawa lokalnego, to ja, jako obywatel będę ich przestrzegać.
Drugi powód wynika z osobistych przekonań: miałam okazję oglądać zwierzęta, które chciał pokazać ten cyrk w ich naturalnym środowisku, być może były głodne, może niezadowolone ze strzelających migawek aparatów fotograficznych, ale były wolne. Tej wolności nie daje ogród zoologiczny ani tym bardziej cyrkowa klatka.
Przypomnijmy, że w lutym tego roku prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska wydała zarządzenie w sprawie zakazu organizowania objazdowych przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt. Tego typu wydarzenia nie mogą odbywać się na terenach należących do miasta, bądź przez miasto zarządzanych.
Swoją decyzję uzasadniła troską o godziwe i zgodne z obowiązującymi przepisami warunki przetrzymywania i przewożenia zwierząt, uwzględniające fakt, że są to istoty zdolne do odczuwania cierpienia oraz uwzględniające ustawową powinność ich poszanowania, ochrony oraz opieki.
Zakaz obejmuje także promowanie cyrków z wykorzystaniem majątku miasta oraz dystrybucję biletów na terenie miejskich jednostek bądź za ich pośrednictwem.
/wrt/