Strona główna Sport Piłka ręczna Przegrali, ale po walce…

Przegrali, ale po walce…

0

Każda porażka martwi, ale w ekstremalnie trudnej trudnej sytuacji w jakiej znajduje się w tym sezonie ŚKPR, trzeba szukać pozytywów. Tych w Kościerzynie było całkiem sporo. Miejscowy Sokół Browar pokonał Szare Wilki 33:28 (16:12), ale punkty nie leżały na tacy. Gracze Konrada Schneidera pokazali chęć gry i walki i to pomimo kłopotów kadrowych.

 014

Zgodnie z  zapowiedziami pierwszoligowy ŚKPR Świdnica pojechał na Kaszuby bez Artioma Yefimenko i Mateusza Piędziaka. Dodatkowo zabrakło też bramkarza Damiana Olichwera i rozgrywającego Patryka Dębowczyka. W składzie znalazło się tylko dwunastu graczy. Absencja kilku zawodników nie mogła napawać optymizmem, ale ŚKPR nie poddał się bez walki. – To był jeden z najlepszych naszych meczów w tym sezonie. Widać było walkę i zaangażowanie. Myślę, że możemy patrzeć w przyszłość z trochę większym optymizmem – uważa Arkadij Makowiejew, trener odnowy biologicznej świdnickiego pierwszoligowca.

Gospodarze po kwadransie gry uzyskali pięciobramkową przewagę i utrzymali ją do końca zawodów. ŚKPR kilka razy nieznacznie zmniejszał ten dystans, ale dogonić rywali się nie udało. Spory wpływ miała liczba kar, jaką otrzymali w tym meczu gracze Szarych Wilków. Podopieczni Konrada Schneidera przesiedzieli na ławce kar 20 minut, przy zaledwie 8 minutach gospodarzy. – Czy nie wystarczy, że jesteśmy na ostatnim miejscu. Jeszcze dodatkowo trzeba nas nadmiernie karać? – pytali rozgoryczeni przedstawiciele ŚKPR-u.

Sokół Browar Kościerzyna – ŚKPR Świdnica 33:28 (16:12)

ŚKPR: Wasilewicz, Bajkiewicz – K. Rogaczewski 6, Bruy 5, Krzaczyński 3, Chaber 3, Grochowski 3, Jarząbek 3, Dziwiński 2, P. Rogaczewskji 2, Kijek 1, Bieżyński

/ŚKPR/

Poprzedni artykułDolnośląski czempionat w silnej obsadzie [FOTO, VIDEO]
Następny artykułOddały rywalkom tylko pierwszego seta