Gdy widzę w sklepie te groszki, lub w ogóle jakieś inne groszki, wiem, że przepadłam. Bo ja je kocham nad życie. I wnerwia mnie ten fakt, bo tych groszków mam już w pracowni na kopy i w życiu nie przerobię takiej ilości. A sprzedać nie mam ochoty z wrodzonej zachłanności.
I znowu je wypatrzyłam. I moja agresja znów osiągnęła we mnie poziom dziesięć. Taki level master. Aż mam ochotę kopnąć w kamień. Aż mam ochotę wyładować tę złość na kimś anonimowym. Na anonimowym polityku z partii opozycyjnej na przykład, by oberwał przy okazji i za swoje poglądy, z którymi się nie zgadzam, i za tę tkaninę awansem, choć świadoma jestem faktu, że oni mają immunitet, więc taki bezpodstawny atak odebrany byłby za zachowanie skrajnie nieodpowiedzialne. Poziom instynktu samozachowawczego zerowy. Ot co!
Polityk tym razem więc ujdzie z życiem, a ja – cóż robić – biorę na warsztat te groszki. I targają mną wewnętrzne rozterki, bo choć to już nudne, oprócz złości, mam do nich przecież sporo sympatii.
Bo jakby tego było mało, że groszki, to jeszcze na szarym tle. Właściwie to nawet antracytowym. Niby niewielka różnica, ale „antracytowy” szlachetniej brzmi i ma lepszy PR.
Sama klasa i powściągliwość. Inteligencja i erudycja. Tkaninowa elita. Taki egzemplarz, co to przeczytał Wielką Improwizację i sprawia wrażenie, że kuma, o co tam biega. Potrafi rozwalić dwumian Newtona w trzy minuty oraz rozumie cykl Krebsa. Więc do tej irytacji dochodzi jeszcze szczypta zazdrości, bo ja, pomimo trzech stopni edukacji zaliczonych na pięć, cyklu Krebsa nadal ani w ząb.
Pomimo rozbieżności co do Krebsa, mamy jednak ze sobą mnóstwo tematów. Możemy więc gadać bez końca – i na temat stołowych nakryć, i o krzesłowych pokryciach. O miękkości poduch. O sielskości. O klasyce. O romantyce. Ale żeby nie było, że my tylko o szmatkach, godzinami potrafimy też naigrywać się z Coehlo, a za to podziwiać Kapuścińskiego. Prawdziwa z tej tkaniny erudytka.
PS.
Szanowni Państwo
Z okazji tych pięknych Świąt życzę, abyśmy, wbrew temu, co tu dziś przekornie napisałam, potrafili powściągać emocje, głównie te negatywne. Abyśmy pobłażali błędom, których nie jesteśmy w stanie naprawić, a skupili się na tym, co naprawić chcemy i damy radę. Życzę, abyśmy znajdowali w sobie motywację do rzeczy dobrych i chęć do radości z rzeczy niewielkich. Abyśmy chcieli spojrzeć łaskawym okiem na bliskich, którzy nas zawiedli i na niesforne dzieciaki, bo z tego wyrosną zbyt szybko. Abyśmy mieli dobre słowo dla siebie nawzajem. To ogromnie ważne w tych pokręconych czasach.
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi zapraszamy do sklepu Beaty Norbert: www.zapachydoszafy.na.allegro.pl