Strona główna 0_Slider Podczas wrześniowej powodzi mówiono o braku kooperacji. Jeden gospodarz będzie czuwać nad...

Podczas wrześniowej powodzi mówiono o braku kooperacji. Jeden gospodarz będzie czuwać nad jeziorem Bystrzyckim?

0

Administrująca zbiornikiem wodnym oraz elektrownią w Lubachowie spółka Tauron Ekoenergia, zaopatrująca mieszkańców powiatu dzierżoniowskiego w wodę pitną spółka Wodociągi i Kanalizacja, odpowiedzialne za kwestie ochrony przeciwpowodziowej Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie”, a także lokalni samorządowcy przystąpili do rozmów w sprawie uporządkowania kwestii zarządzania i nadzoru nad jeziorem Bystrzyckim. – Od dwudziestu lat nie było takiego spotkania – wskazuje poseł Marek Chmielewski, z inicjatywy którego doszło do rozmów.

Jezioro Bystrzyckie spełnia trzy podstawowe funkcje: retencyjną na wypadek powodzi, zabezpiecza wodę pitną dla powiatu dzierżoniowskiego i jest wykorzystywane do pracy elektrowni. Okolice jeziora należą zarazem do popularnych miejsc weekendowego wypoczynku mieszkańców regionu. W celu realizacji tych funkcji konieczne jest współdziałanie kilku różnych podmiotów. Dotychczasowa współpraca nie zawsze układała się wzorowo, a o problemach w komunikacji między administrującą zbiornikiem wodnym spółką Tauron Ekoenergia a Państwowym Gospodarstwem Wodnym „Wody Polskie” głośno stało się podczas ubiegłorocznej powodzi.

We wrześniu 2024 roku w trakcie jednego z posiedzeń rządowego sztabu kryzysowego przekazano, że „Tauron Ekoenergia zbyt późno poinformował Wody Polskie o ekstremalnym odpływie wody ze zbiornika Lubachów w czasie wezbrania powodziowego, co doprowadziło do pogorszenia warunków pracy zbiornika Mietków”, stanowiąc tym samym potencjalne zagrożenie dla miejscowości położonych w pobliżu tego akwenu oraz dla części Wrocławia. – Informacja o tym zrzucie wody, braku informacji i braku kooperacji, jest – powiem szczerze – szokująca – oceniał uczestniczący w posiedzeniu sztabu kryzysowego premier Donald Tusk. Przedstawiciele grupy Tauron tłumaczyli później, że doszło do niekontrolowanego przelania się wody przez koronę tamy w Lubachowie, a wszelkie działania podejmowano zgodnie z wytycznymi regionalnych Centrów Zarządzania Kryzysowego.

W poniedziałek z inicjatywy posła Marka Chmielewskiego w siedzibie Starostwa Powiatowego w Dzierżoniowie doszło do spotkania podmiotów i instytucji zainteresowanych uporządkowaniem kwestii zarządzania i nadzoru nad jeziorem Bystrzyckim oraz tamą w Lubachowie. – To strategiczny zbiornik, który zapewnia wodę pitną dla mieszkańców aglomeracji dzierżoniowskiej. Sprawne funkcjonowanie wymaga współdziałania wszystkich zaangażowanych podmiotów – jasne zasady to gwarancja bezpieczeństwa i efektywności – wskazuje Paweł Gancarz, marszałek województwa dolnośląskiego.

W rozmowach wzięli udział przedstawiciele Wód Polskich, spółki Tauron Ekoenergia, spółki Wodociągi i Kanalizacja z Dzierżoniowa, władze samorządu wojewódzkiego oraz samorządowcy z powiatów dzierżoniowskiego, wałbrzyskiego i świdnickiego. – Od dwudziestu lat nie było takiego spotkania, w którym do stołu usiadłyby wszystkie instytucje zarządzające w tym temacie. To już jest bardzo ważna rzecz. Druga rzecz jest taka, że do końca miesiąca umówiliśmy się na przesłanie przez wszystkie instytucje informacji dotyczącej problemów, z którymi na etapie współdziałania się spotkano. Spróbujemy stworzyć grupę roboczą, która – może pod egidą wojewody – usiądzie do stołu i porozmawia o tym, żeby rozstrzygnąć sprawy organizacyjne – mówi poseł Marek Chmielewski.

Czy jego zdaniem jest szansa, aby w najbliższym czasie wyłoniona została jedna instytucja, która byłaby odpowiedzialna za jezioro Bystrzyckie? – Myślę, że to się nie do końca uda, ale trzeba wskazać główny podmiot, do którego wszyscy inni w wyniku porozumienia się dostosują. To jest jak w starym, mechanicznym zegarku: wszystkie trybiki muszą grać. Gorzej, jak się któryś z trybików wysypie. Musi być jednak jeden główny i od niego będzie wszystko zależało. Tu jest nadmiar interesów, dlatego ktoś musi nad tym czuwać – wskazuje Chmielewski.

Przy tego typu sytuacjach wychodzę z założenia, że trzeba dokonać analizy: gdzie coś nie działa, gdzie coś nie funkcjonuje. Mamy sytuację, w której kilka instytucji korzysta z jednej infrastruktury. Każda z tych instytucji jest odpowiedzialna za inny element tej infrastruktury, czy też ma rozbieżne interesy wynikające z tego dobra. Należy zadać sobie pytanie, czy jest komunikacja między tymi instytucjami, czy zarządzanie powinno odbywać się na innych zasadach, czy te relacje są dobrze usytuowane i skonstruowane prawnie. Dopiero wtedy możemy odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie to, co jest dzisiaj, jest możliwe do poprawy i czy da się wskazać jednego zarządzającego, czy jedną instytucję, która odpowiadałaby za wszystkie elementy tej infrastruktury – twierdzi marszałek Gancarz.

Trzeba rozmawiać. Zawsze w dialogu, podczas takich spotkań, rodzi się jakiś pomysł, który może akurat da się wykorzystać w tej sytuacji. Stoję na stanowisku, że każdy obdarzony kompetencjami i odcinkiem odpowiedzialności realizował swoje zadania na sto procent i nie uchylał się od tej odpowiedzialności, bo nie ma nic gorszego od przerzucania odpowiedzialności na – w tym przypadku – innego zarządzającego. Zgodnie ze starym porzekadłem: przy trzech osobach odpowiedzialnych za jedną rzecz, nikt nie jest odpowiedzialny. Każdy musi dać z siebie najwyższy poziom zaangażowania i wtedy może będzie chociażby lepszy system zarządzania tym obiektem – zaznacza marszałek.

O dalszych ustaleniach w sprawie jeziora Bystrzyckiego będziemy informować.

/mn/

Poprzedni artykułJesteś w trakcie wiosennych porządków? Zbliża się zbiórka elektrośmieci
Następny artykułSKT Tiger triumfuje podczas 31. Mistrzostw Polski Polskiej Unii Taekwon-do