Strona główna 0_Slider Kto skatował kotkę Mię? Prokuratura na nowo podejmie śledztwo

Kto skatował kotkę Mię? Prokuratura na nowo podejmie śledztwo

0

Miała wybite zęby, połamane żebra, zwichnięty staw biodrowy. Za nią operacje, przed nią długotrwałe leczenie i rehabilitacja. Kotka Mia została brutalnie pobita, a jej właścicielka jest przekonana, że udało jej się ustalić sprawcę.


– W Ukrainie miałam koty i psa, i bardzo chciałam mieć kotka tutaj, w Polsce
– mówi Anastazja, która po wybuchu wojny trafiła do Świebodzic. Tu ma nowy dom i pracę. I kotkę, którą przygarnęła z dużego miotu, ogłaszanego w internecie. Mia przez wiele miesięcy wychodziła na zewnątrz i sama wracała. 27 października zeszłego roku nie wróciła.

Szukałam, wołałam, ale nic, cisza. Wreszcie znalazłam, leżała przy bloku, nie była w stanie wydać głosu – wspomina. Anastazja najpierw pomyślała, że kotka została potrącona przez samochód. Natychmiast zabrała ją do weterynarza, a tam okazało się, że obrażenia na pewno nie są wynikiem wypadku komunikacyjnego. Mia miała złamane dwa żebra, wybite kły, zwichnięty staw biodrowy. Lekarz ocenił, że ewidentnie kotka doświadczyła przemocy.

Właścicielka kotki złożyła zawiadomienie i Prokuratura Rejonowa w Świdnicy wszczęła śledztwo. Świdnicka prokuratura wielokrotnie skutecznie doprowadzała do wykrycia i ukarania sprawców przemocy wobec zwierząt.

– Zaczęłam pytać dzieci, i polskich, i ukraińskich, czy czegoś nie widzieli. Pytałam też  starszych ludzi. Najpierw nikt nic nie chciał mówić, ale w końcu dowiedziałam się, że tego dnia było dwóch chłopców, z ósmej klasy. Jeden miał bić kota, a drugi patrzył. Dowiedziałam się ich nazwisk, znalazłam nawet zdjęcia w internecie, na Facebooku. Ludzie tylko potem przychodzili do mnie do sklepu, gdzie pracuję, i prosili, żeby było anonimowo, bo oni się tego chłopaka boją. Z tym wszystkim poszłam na policję, nie pamiętam już dokładnie dnia, ale między 30 października a 1 listopada. Powiedziałam też, że na budynku jest kamera i mogła nagrać to, co się wtedy stało. Takie osoby, jak pobiły kotka, to przecież potem mogą coś zrobić innym zwierzętom albo ludziom!

Dużym zaskoczeniem było pismo, które Anastazja otrzymała 13 grudnia. – Przyszło umorzenie postępowania, bo nie wykryli sprawców. Ale przecież ja wszystko przekazałam! – zapewnia. Złożyła zażalenie na decyzję prokuratury.

Jak wyjaśnia prokurator rejonowy Marek Rusin, nagranie ze wskazanej przez właścicielkę kotki nie zachowało się. – W chwili zabezpieczenia monitoringu zostało już „napisane”, poza tym kamera nie obejmuje miejsca, gdzie mogło dojść do pobicia kotki. To jest bezsprzeczne – obrażenia kotki są wynikiem przemocy. Natomiast w aktach nie ma informacji o nastoletnich chłopcach. Jest w zeznaniach informacja o ewentualnym świadku, ale podana jest zupełnie inna osoba. Policjanci nie ustalili sprawców – tłumaczy dodając, ze umorzenie w tej sytuacji nie oznacza nieodwołanego zakończenia postępowania. Zapewnił również, że w związku z informacjami o nastolatkach, którzy mogli mieć związek ze sprawą, śledztwo zostanie wznowione.

Mia czuje się coraz lepiej, już sama je. Jeszcze trzeba ząbki spiłować, ale lekarze powiedzieli, że to za jakiś czas, bo bardzo dużo wycierpiała – mówi Anastazja. Młoda kobieta znalazła wsparcie m.in. w radnej powiatowej Justynie Gąsior. Leczenie kotki pomogli sfinansować prywatni darczyńcy.

Agnieszka Szymkiewicz
Zdjęcia archiwum właścicielki

Poprzedni artykułZgubiono klucze
Następny artykułZaginął Piotr Kosiarz. Policja prosi o pomoc