1 lipca wszedł w życie zakaz użytkowania pieców pozaklasowych oraz pieców najniższych klas, czyli tzw. kopciuchów. Ograniczenia te wynikają z przepisów uchwały antysmogowej dla województwa dolnośląskiego. W samej Świdnicy na wymianę wciąż czeka kilka tysięcy palenisk. W miniony piątek miejscy samorządowcy wystosowali petycję do sejmiku województwa dolnośląskiego, w której zaapelowali o przesunięcie zakazu o trzy lata. Padła też uspokajająca deklaracja w sprawie osób wciąż użytkujących stare piece. – Na pewno nie będzie żadnych kar dla tych, którzy nie zdążyli się dostosować do nowych wymogów – zapewniała prezydent Świdnicy.
Zgodnie z uchwałą antysmogową dla województwa dolnośląskiego wszystkie źródła ciepła na paliwo stałe, które nie spełniają wymogów dla trzeciej klasy, w tym piece kaflowe, kuchnie węglowe, piece typu „koza” oraz kominki, nie mogą być użytkowane od 1 lipca. Uchwała antysmogowa ma na celu zniwelowanie negatywnego oddziaływania zanieczyszczonego powietrza na zdrowie społeczeństwa oraz środowisko. Za nieprzestrzeganie uchwały antysmogowej grozi grzywna nawet do 5 tys. złotych.
W ostatnich latach w Świdnicy realizowano kilka projektów, których celem było zapewnienie dofinansowania do wymiany wysokoemisyjnych źródeł ciepła. – Zlikwidowaliśmy w Świdnicy ponad 2 tys. palenisk węglowych. Pozostaje – według tego, co wynika z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków – około 5 tys. palenisk węglowych. Z tych pięciu tysięcy około 900 to paleniska, które znajdują się w naszej substancji komunalnej zarządzanej przez Miejski Zarząd Nieruchomości – wyliczał Maciej Gleba, dyrektor wydziału dróg i infrastruktury miejskiej Urzędu Miejskiego w Świdnicy.
Ze względu na dużą ilość pieców, które powinny podlegać wymianie oraz ograniczone możliwości finansowe miasta oraz właścicieli nieruchomości, dostosowanie się do terminów określonych w uchwale antysmogowej uznano za niemożliwe. Wobec tego do sejmiku województwa dolnośląskiego wystosowana została petycja, w której zaproponowano przesunięcie zakazu korzystania z „kopciuchów” na 1 lipca 2027 roku. – W perspektywie tych trzech lat udałoby się nam – przy obecnym zaangażowaniu lub jeszcze jego zwiększeniu – te paleniska w Świdnicy wymienić na inne. W petycji postulujemy też wyłączenie z uchwały kominków, które nie są głównym źródłem ogrzewania – tłumaczył Gleba.
– Widzimy, jak wiele jeszcze jest do zrobienia. Pozyskaliśmy wszystkie możliwe pieniądze, zmobilizowaliśmy wszystkich, których udało się zmobilizować, ale bardzo często spotykamy się z takimi głosami, że „jest to dla nas za drogie”, „dzisiaj jeszcze nie damy rady”, „nie uniesiemy tego”. Uwzględniając te wszystkie uwagi, które wpłynęły do nas w ciągu ostatniego roku, postanowiliśmy zintensyfikować możliwość przekazywania dotacji, ale widzieliśmy, że to wciąż za mało. Stąd też w gronie samorządowców naszego regionu zaczęła się dyskusja, co z tym fantem zrobić. Ta petycja jest pokłosiem naszych dyskusji. Wiem, że inne samorządy z terenu Dolnego Śląska również takie wystąpienia przygotowały i przesłały, albo przygotowują je w tym czasie – wyjaśniała prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska.
– O jednym chcę zapewnić: od 1 lipca na pewno nie będzie żadnych kar dla tych, którzy nie zdążyli się dostosować do nowych wymogów. Nie karami się do takich rzeczy dochodzi, lecz mądrym wsparciem finansowym. Musielibyśmy też karać sami siebie. Pan dyrektor wspomniał, że mamy około 900 pieców w naszych zasobach komunalnych. To też jest dla nas ogromny wysiłek finansowy, bowiem te prace będziemy musieli przeprowadzić na koszt miasta – mamy nadzieję, że ze wsparciem z funduszy zewnętrznych, bo samodzielnie nie bylibyśmy w stanie tego w szybkim czasie wykonać. Ufam, że nowe władze województwa dolnośląskiego ten apel przyjmą. Przeprowadzenie tego procesu było oceniane optymistycznie w roku 2017, ale czas pokazał, że jest to za krótko. Stąd też proponujemy, aby termin został wydłużony o trzy lata – stwierdziła prezydent. – Nie metodą kar i restrykcji będziemy chcieli ten problem rozwiązać, lecz metodą wsparcia instytucjonalnego oraz finansowego – zaznaczyła.
Nie wiadomo jeszcze, czy i jakie działania zostaną podjęte przez samorząd województwa w związku ze złożonym petycjami. O dalszych krokach w tej sprawie będziemy informować.
/mn/