Plakaty wiceprzewodniczącej Rady naklejone na plakaty przewodniczącego RM, akrobacje kandydatów między komitetami i focia lewicowej prezydent i kandydata PiS-u na prezydenta z hasłem o zasadach fair play. Kampania wyborcza do samorządu nabiera rozpędu i zaczyna przypominać bieg przez płotki ze szpagatami i kopaniem po kostkach.
Po pięciu latach świdniczanie wybiorą nową radę miejską i prezydenta. Z tych wyborów wypada stary wyjadacz, jest jeden nowy gracz, jeden komitet nie zmienia twarzy i są jeszcze dwa, przy których wyborcy mogą się mocno skrobać po głowie, co tu się wydarzyło. O 21 mandatów w Świdnicy powalczy 161 osób (stan na 6 marca) z czterech komitetów.
Dwa z nich to komitety partyjne. Swoich kandydatów do Rady Miejskiej wystawia Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska. W obu nie ma większych zaskoczeń, choć w PiS znaleźli się obecni radni Wspólnoty Samorządowej Ziemi Świdnickiej. Wspólnota przez wiele lat była dominującym w radzie ugrupowaniem, ale nie zdołała utrzymać swojej siły. Stowarzyszenie po raz pierwszy od 20 lat nie miało dość siły, by stworzyć własny komitet. Radni startują do miasta z KW Prawo i Sprawiedliwość, a do powiatu z KW Powiat 2024.
Lewica (bez własnego komitetu) z PO w jednym komitecie. O co tu chodzi?
Po raz pierwszy własnej listy do rady miejskiej nie ma Lewica. W wyborach 2014 roku nie tylko wprowadzała silną reprezentację radnych, ale miała również prezydenta miasta. Mimo że obecna prezydentka i zarazem kandydatka Beata Moskal-Słaniewska podkreśla, że ma serce po lewej stronie, jest także w radzie krajowej Nowej Lewicy, to od 2018 roku ubiega się o mandat z własnego, imiennego komitetu. Lewica oddzielnie startuje do powiatu. Stawkę zamyka KWW Spoza Układu, debiutujący w wyborach. Kandydaci nie są związani z partiami politycznymi i większość nie miała mandatów w samorządzie.
Szpagaty i salta
Mimo że Koalicja Obywatelska do Rady Miejskiej wystawia własną drużynę, 4 osoby związane dotychczas z KO robią woltę i chcą zdobyć mandat z KWW Beaty Moskal-Słaniewskiej. Jedną z nich jest Teresa Świło, która nie tylko w przeszłości była radną Platformy Obywatelskiej, ale także posłanką z tego ugrupowania. W wyborach parlamentarnych 15 października 2023r. po raz kolejny próbowała zdobyć, bez powodzenia, miejsce w Sejmie z KW Koalicji Obywatelskiej. – Nie, nie protestowaliśmy. Nie znalazło się miejsce dla Teresy Świło na listach Koalicji Obywatelskiej. To jest jej wybór, to, co zrobiła. To nie jest temat na kampanię wyborczą. Będziemy się tym na pewno zajmować po wyborach – mówi Piotr Fedorowicz, lider PO w powiecie świdnickim. Teresa Świło pozostaje członkiem Platformy.
Inaczej jest w przypadku Joanny Gadzińskiej, która w wyborach 2018 roku do RM dostała się z listy Koalicji Obywatelskiej, ale już na pierwszej sesji weszła w konflikt z Janem Dzięcielskim z PO w walce o funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej. Ostatecznie została wiceprzewodniczącą, co i tak nie skłoniło jej do zmiany nazwy swojego profilu na Facebooku, gdzie wciąż tytułuje się przewodniczącą Rady Miejskiej. Gadzińska w obecnej kampanii wyborczej zrezygnowała z członkostwa w Platformie Obywatelskiej, co potwierdził Piotr Fedorowicz. Już od dawna było widać mocne zbliżenie Joanny Gadzińskiej z prezydent Beatą Moskal-Słaniewską, co było widoczne m.in. w przychylności dla Dolnośląskiej Fundacji Onkologicznej, która zajmuje się m.in. warsztatami robienia makramy i kampaniami plakatowymi, której prezesem jest mąż Gadzińskiej, Krzysztof Słodkowski (którego firma ma umowy z miastem na konserwację oświetlenia).
Wszystko jedno, jaki komitet? Efekt będzie ten sam?
Do drużyny Beaty Moskal-Słaniewskiej dołączyli również Lech Bokszczanin i Marcin Wach, wieloletni działacze Nowoczesnej. Tej samej, która w 2018 roku nie zgodziła się poprzeć Beaty Moskal-Słaniewskiej w wyborach na prezydenta Świdnicy, mimo że takiego poparcia udzieliła Platforma Obywatelska (koalicjant Nowoczesnej). Bokszczanin próbował tym razem stworzyć własny komitet Koalicja dla Świdnicy, ale chętnych zabrakło. – Start z KWW Koalicji dla Świdnicy był pomysłem grupy ludzi, nie tylko moim, ale po analizie obecnej sytuacji uznaliśmy, że mały komitet może nie mieć szansy przebicia, więc stracimy możliwość kontynuowania pracy dla świdniczan w Radzie – wyjaśnia.
– Z członkostwa w Nowoczesnej nie zrezygnowałem, statut przewiduje, że mogę zawiesić członkostwo na czas kampanii – mówi Bokszczanin. Inaczej niż Jacek Iwancz z Nowoczesnej (startuje do miasta z listy KO), nie był w stanie porozumieć się z Koalicją Obywatelską, w skład której przecież wchodzi Nowoczesna. Ale to zdaniem radnego nie szkodzi i niewiele zmienia. – Start z KWW Beaty Moskal Słaniewskiej daje nam większą szansę na kontynuację pracy i jest jednocześnie kontynuacją obecnej koalicji w mieście. Zarówno PO, jak i N należą do koalicji z ludźmi prezydent miasta, więc zarówno start z list KO i BMS byłyby kontynuacją tego, co robimy – tłumaczy.
Faktycznie to wszystko jedno? I tak będzie w radzie miejskiej koalicja ludzi prezydentki z radnymi KO? – Koalicji się nie zawiera przed wyborami, lecz po wyborach – mówi Jan Dzięcielski, jeszcze przewodniczący RM i już kandydat na radnego i prezydenta z KKW Koalicja Obywatelska. – Trudno powiedzieć, jaka będzie koalicja, bo nie wiemy, jaki będzie werdykt wyborczy. Ja mam dużo pokory i zawsze z bojaźnią podchodzę, co będzie po ogłoszeniu wyniku. Nie wiem, czy to, co mówi radny Bokszczanin, jest słuszne. Chciałbym zaznaczyć, że w tamtych wyborach Nowoczesna uciekała przed panią prezydent, w trakcie, kiedy my wyraziliśmy dla niej poparcie. A jeszcze przed pierwszą sesją rady okazało się, że są pierwsi, by tę koalicję z radnymi Beaty Moskal-Słaniewskiej tworzyć. Jeżeli idzie o słowność, czy pan radny ma rację, jestem daleki od tego.
Tymczasem ewentualni przyszli koalicjanci kopią się po kostkach. Na słupie ogłoszeniowym przy ul. Pionierów Ziemi Świdnickiej plakaty Joanny Gadzińskiej zostały naklejone na plakaty Jana Dzięcielskiego.
Na drugim końcu miasta Beata Moskal-Słaniewska na schodach magistratu fotografuje się z kandydatem na prezydenta Świdnicy Krzysztofem Lewandowskim (PiS), po czym przyszpila zdjęcie obok tysięcy innych fotograficznych trofeów na swojej tablicy w mediach społecznościowych z adnotacją: W kampanii wyborczej, jak w każdej rywalizacji, ważne są zasady fair play.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]