Strona główna 0_Slider Świdnicki „Jubilat” zachwycał w Stanach Zjednoczonych. A już dzisiaj wyrusza do Indii...

Świdnicki „Jubilat” zachwycał w Stanach Zjednoczonych. A już dzisiaj wyrusza do Indii [FOTO]

0

Zespół Pieśni i Tańca „Jubilat” ma za sobą kolejną daleką podróż. Tym razem zaprezentował naszą piękną polską kulturę i tradycję w Stanach Zjednoczonych. Swoimi tańcem i wykonanymi pieśniami wzbudził zachwyt w amerykańskiej Polonii. Pozostaną wspaniałe wspomnienia z wyjątkowych spotkań z polskimi rodzinami tam zamieszkałymi i ich ogromnej gościnności, jakiej doznali świdniczanie. To jeszcze nie koniec wyjazdów w tym roku. Właśnie dzisiaj świdniccy tancerze z Jubilata wraz z mażoretkami Prima wyruszą na podbój Indii.

„Jubilat”, działający przy Świdnickim Ośrodku Kultury, wspomina swoją ostatnią podróż artystyczną. Świdniccy tancerze i współpracujący muzycy wystąpili tym razem w Stanach Zjednoczonych.

6 listopada wylecieliśmy do Stanów Zjednoczonych pełni oczekiwań i w nastawieniu na spotkanie z amerykańską Polonią i z Amerykanami. Podróż była zaplanowana z kilkoma przesiadkami, by obniżyć jej koszty, które niemal w całości sami ponosiliśmy. Najpierw jechaliśmy busem do Drezna, a następnie polecieliśmy do Amsterdamu i kolejno do Nowego Jorku, gdzie spędziliśmy 12 godzin – relacjonuje kierownik i choreograf Jubilata Lubomir Szmid. W Nowym Jorku świdnicki zespół został przywitany bajglami przez mieszkającą tam rodzinę Lubomira Szmida. – Mając tak długi czas oczekiwania, razem z bratową Teresą pilnowaliśmy walizek na lotnisku, a w tym czasie moja bratanica Ula zabrała zespół na Manhattan, który młodzież mogła podziwiać nocą – opowiada o długiej podróży świdnicki choreograf. – Następne połączenie mieliśmy już do miasta Orlando, z którego zabrano nas docelowego miasta Palm Coast – dodaje.

Świdnicki zespół, w 20-osobowym składzie, zaproszony został przez Polonia Society of Korona w Palm Coast na Florydzie, gdzie miał występować na 40-leciu tego stowarzyszenia, zrzeszającego społeczność polską w tym regionie Stanów Zjednoczonych. W planach były też obchody Narodowego Święta Niepodległości. Zanim jednak Jubilat zaprezentował specjalnie przygotowany program na tę okoliczność, miał okazje także spotykać się i rozmawiać z amerykańską Polonią. Tym bardziej że to właśnie polskie rodziny tam mieszkające ugościły świdnickich tancerzy, muzyków i choreografów w swoich własnych domach.

Spotkaliśmy się z niesamowitą wręcz gościnnością i otwartością już „od pierwszego wejrzenia” – jakiej wcześniej nie doznaliśmy, mimo iż byliśmy w wielu zakątkach świata. Od samego początku czuliśmy się jak członkowie ich rodzin. A nawet czule nazywaliśmy ich rodzicami. W Palm Coast gościły nas łącznie cztery rodziny po sześć, siedem osób. Mieszkaliśmy blisko siebie i otrzymaliśmy do dyspozycji także busy, by móc się ze sobą integrować, choć doskonale się znamy i w tym składzie już wcześniej występowaliśmy, chociażby w Jordanii czy Sardynii – relacjonuje Lubomir Szmid.

Świdnicka młodzież tańcząca w zespole Jubilat przez kilka dni przygotowała się do występów, ale też pomagała w porządkowaniu i ozdabianiu sali oraz terenu, który przynależy do Polonia Society of Korona. – To wspaniały, duży kompleks leśno-parkowy, na którym stoi potężna wiata, dom z mieszkaniami noclegowymi i kuchnia z jadalnią. Są także pomieszczenia gospodarcze i miejsca na grille. Swoim wyglądem przypomina farmę. Nasza młodzież pomagała w strojeniu sali na uroczystości, a także m.in. w koszeniu trawy. Jednocześnie były próby do występów i realizacja poloneza w formie towarzyskiej, którego później odtańczyliśmy wraz z amerykańską Polonią – mówi świdnicki choreograf.

Uroczystości 11 listopada i ważny dla Społeczności Korony jubileusz wypadł znakomicie, a świdnicki zespół otrzymał wiele pochwał. – Rozpoczęliśmy wspólnym, integrującym polonezem, później zespół zaprezentował poloneza scenicznego – w parach w strojach ułańskich Księstwa Warszawskiego. W tym samym dniu wcześniej uczestniczyliśmy w mszy św., a także mieliśmy występ w pomieszczeniu katechetycznym tamtejszego kościoła. Zrobiliśmy też wystawę cepeliady połączoną z możliwością sprzedaży. Następne były uroczystości 11 listopada w kompleksie przynależnym do Society od Corona. Brało w nich udział około 300 osób. Każdy ubrany galowo – szanujący dzień i atmosferę. Było przepięknie – dzieli się wrażeniami kierownik Jubilata, który w tym czasie obchodził swoje urodziny i został pozytywnie zaskoczony upominkami i tortem od zespołu.Wizyta w Stanach Zjednoczonych składała się z dwóch etapów. Po udanych występach w Palm Coast – świdnicki zespół ruszył do oddalonego o około 350 km miasta Sarasota – również na Florydzie. – Pojechaliśmy do Sarasoty 12 listopada na cztery ostatnie dni pobytu w Stanach Zjednoczonych. Zostaliśmy tam zaproszeni przez Stowarzyszenie Polskiego Dziedzictwa Sarasota. Wzięliśmy udział w mszy św. w tamtejszym kościele. Nasza kapela zaśpiewała wybrane pieśni patriotyczne i religijne. Było wiele wzruszeń. Nam również głosy się łamały – mówi Lubomir Szmid. Zespół ludowy ze Świdnicy wystąpił także na dużej scenie na stadionie wynajętym przez tamtejszą amerykańską Polonię. – Wszyscy się oderwali od grilli. Były wspólne fotografie i wspólne śpiewy. Zaprezentowaliśmy utwory górali żywieckich, suity kaszubskie, a także suitę śląską. Wywołało to zachwyt. Zespół się bardzo sprawdził – chwali zarówno tancerzy, jak i muzyków z kapeli kierownik Jubilata.

W Sarasocie świdnicki zespół trafił na kolejne wspaniałe rodziny, które przyjęły ich do swoich domów. – Podczas całego pobytu w USA mieliśmy kontakt zarówno z osobami, które są krótko na emigracji, jak i mieszkających w Stanach Zjednoczonych nawet po 20, 30 czy więcej lat. Za każdym razem, gdy wracaliśmy z prób czy występów – nawet późnymi wieczorami, oni czekali na nas. Tak bardzo pragnęli porozmawiać o Polsce – dzieli się przeżyciami choreograf. To były wyjątkowe spotkania pełne niezapomnianych doznań i wzruszeń. Tęsknią za Polską i czasem tutaj bywają. W każdym domu, w którym mieliśmy okazję przebywać, lecą polskie programy i ta polskość jest przez nich utrzymywana. Nie odwracają się od niej. W rozmowach interesowała ich polska gospodarka, choć też widzą jak Polska się zmienia. Pytali o swoje regiony czy miasta, o stosunki międzyludzkie, ceny żywności i naszą codzienność – wspomina. Świdniczanie na każdym kroku spotykali się z ogromną życzliwością amerykańskiej Polonii. To są ludzie niezwykle otwarci i serce by nam oddali. W przedostatni dzień jedna z członkiń stowarzyszenia z Sarasoty za własne pieniądze przygotowała przyjęcie dla całego naszego zespołu. Przypominało wesele przyznaje Lubomir Szmid.

Mimo napiętego harmonogramu zajęć – udało się też zwiedzić kilka ciekawych miejsc na Florydzie. – Byliśmy m.in. na plaży Siesta Key Beach w Sarasocie. Słynie ona z krystalicznie białego piasku, który składa się z kwarcu. W tym miejscu plaża zawsze jest zima – nawet w najgorętszym okresie. Co ciekawe obok znajduje się cmentarzysko rekinów. Podobno rekiny czując swój koniec, zbliżają się do tego cmentarzyska, by zakończyć na nim swoje życie. Wybraliśmy się również do John and Mable Ringling Museum of Art w Sarasocie. Jest to ogromny obiekt, składający się z kilku komnat. Mogliśmy okazję dowiedzieć się więcej o amerykańskim cyrku i przyjrzeć się dawniej stosowanym przyrządom cyrkowym jak, chociażby wyrzutniom ludzi. Muzeum połączone jest z galerią światowego malarstwa – opowiada choreograf. Świdniczanie mieli możliwość też zobaczyć delfiny czy aligatory w naturalnym środowisku. – Wybraliśmy się na dzikie bagna i widzieliśmy kilka aligatorów. Było dosyć ciepło. Podpływały pod brzeg, co jest niebezpieczne. Momentami trudno je dostrzec, wyglądają jak kłody w wodzie – tłumaczy.

Wyjazd nie obył się też bez przygód. – 14 listopada, dzień przed planowanym wylotem, przewoźnik zadzwonił z informacją, że połowa zespołu musi wracać. Godzinne i co za tym idzie kosztowne negocjacje przez telefon przyniosły jednak skutek – wracaliśmy razem przez Berlin, skąd busem dojechaliśmy do Polski – mówi. Mimo stresującej sytuacji całość wizyty w USA była niemal idealna. Młodzież jest bardzo zadowolenia. To dla nich można powiedzieć wyjazd życia. Takich spotkań z amerykańską Polonią oraz możliwości ich poznawania i przebywania z nimi, nie doznaliby zapewne na standardowej wakacyjnej wycieczce podsumował Lubomir Szmid.

Przed nimi kolejny zagraniczny wyjazd. Dziś wieczorem Zespół Pieśni i Tańca „Jubilat” wraz za mażoretkami „Prima” wyrusza do Indii, by wystąpić na Światowym Festiwalu Młodzieży w Delhi. – W Indiach gościliśmy już cztery razy. Jest to festiwal niekomercyjny, na który przyszykowaliśmy wspólny program. Zapowiada się bardzo fajnie – zdradza świdnicki choreograf.

/Tekst: AN/
/Zdjęcia użyczone przez Annę Trzeciak i Lubomira Szmida/

Poprzedni artykułW listopadzie chłopaki górą
Następny artykułNiemieckie wynalazki w XVIII edycji konkursu ZSHiT w Świdnicy