Strona główna Sport Piłka nożna Pokazaliśmy charakter i wolę walki

Pokazaliśmy charakter i wolę walki [FOTO/VIDEO]

0

Po serii słabych występów zakończonych bez zdobyczy punktowych, w wielkim stylu wrócili na zwycięską ścieżkę piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica. Od zawsze mawiano, że jak się przełamywać, to z faworytem i to znalazło potwierdzenie w niedzielę, 12 listopada na terenie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Biało-zieloni po świetnym w swoim wykonaniu spotkaniu odprawili z kwitkiem jednego z faworytów do tytułu mistrzowskiego – zespół Moto-Jelcz Oława.

Podopieczni trenera Grzegorza Borowego w pełni zasłużyli na pełną pulę punktów. Zagrali mądrze, byli skoncentrowani i w pełni realizowali założenia przedmeczowe. Jak dodamy do tego olbrzymią wolę walki o każdy centymetr boiska, serce i hektolitry potu wylane na placu boju, to będziemy mieć gotową receptę na sukces w tym pojedynku. W niedzielę, 12 listopada zasłużenie przełamaliśmy zarówno kiepską serię porażek biało-zielonych w ostatnich tygodniach, jak i klątwę Moto-Jelcza prowadzonego przez trenera Zbigniewa Smółkę.

Warto zwrócić uwagę na krótką statystykę meczów, w których mierzyliśmy się z Moto-Jelczem Oława prowadzonym przez trenera Smółkę. Do takich pojedynków doszło w sezonie 2013/2014. Z pewnością wyniki pamiętają tylko najwierniejsi kibice, ale warto przybliżyć te liczby, które dla biało-zielonych wyglądały po prostu źle. 18 sierpnia 2013 roku ulegliśmy na swoim terenie 0:1, a podczas marcowego rewanżu przegraliśmy w Oławie 0:3. Obie drużyny spotkały się na boisku jeszcze raz i był to półfinał Pucharu Polski na szczeblu Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Mistrz strefy wrocławskiej rozbił na stadionie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji mistrza strefy wałbrzyskiej aż 4:0. Bilans zatem to komplet trzech przegranych spotkań i gole 0:8 w sezonie 2013/2014. Trener Smółka wrócił do Oławy w rundzie rewanżowej sezonu 2021/2022 i wygrał w Świdnicy 2:1. W poprzednim sezonie ulegliśmy rywalom u siebie 1:3, a na wyjeździe padł remis 2:2. Jak to mówią, każda zła seria i klątwa musi zostać kiedyś odczarowana i stało się to właśnie wczoraj, mimo że zdecydowanym faworytem tego starcia byli właśnie oławianie.

Świdniczanie już od pierwszych minut pokazali, że będą walczyć i nie przestraszyli się wyżej notowanego rywala posiadającego w składzie m.in. trzech braci Gancarczyków (Janusza – niegdyś choćby Śląsk Wrocław, Polonia Warszawa, Zagłębie Lubin, GKS Katowice, Odra Opole; Waldemara – Chrobry Głogów, Odra Opole, Stal Mielec, Stomil Olsztyn, GKS Bełchatów i Mateusza – Odra Opole, Stal Mielec, Stomil Olsztyn, GKS Bełchatów), młodzieżowego reprezentanta Gruzji – Tamaziego Babunadze, czy króla strzelców poprzednich IV-ligowych rozgrywek – Łukasza Skolimowskiego (53 goli w barwach Polonii Środa Śląska!). Już w 4. minucie bliski zamknięcia akcji był na dalszym słupku Michał Orzechowski, ale skończyło się tylko na zagrożeniu. Biało-zieloni nie rezygnowali z ataków, kilka minut później niecelne uderzenia z dystansu zanotowali Adam Niedźwiedzki i Adam Wojciechowski. Rywale nie dawali za wygraną i też starali się zagrozić bramce strzeżonej przez naszego kapitana – Bartłomieja Kota. Zarówno Janusz Gancarczyk, jak i Karol Danielik dość wyraźnie się jednak pomylili. W 17. minucie dość niespodziewanie stanęliśmy przed szansą na otwarcie wyniku meczu. Piłkę z dłoni wypuścił Bartosz Lubecki, lecz nie zdołaliśmy skorzystać z prezentu, a ten na raty zdołał skutecznie odzyskać futbolówkę. W kolejnych minutach mieliśmy jeszcze kilka niedokładnych prób uderzenia. Trzeba odnotować strzał Janusza Gancarczyka, czy akcje finalizowane przez Adama Wojciechowskiego i Michał Orzechowskiego. Tuż przed końcem pierwszej części gry kibice aż złapali się za głowę, ale też skończyło się dla nas bez happy-endu. Gospodarze krótko rozegrali rzut rożny, Paweł Witsanko zagrał do Damiana Chajewskiego, a ten huknął z około 25 metrów na bramkę Bartosza Lubeckiego. Mocno lecąca piłka przeleciała jednak kilkadziesiąt centymetrów nad poprzeczką oławskiej bramki.

SKRÓT VIDEO: Mariusz Ordyniec

Drugą część gry mogliśmy rozpocząć od mocnego uderzenia. W 47. minucie Michał Orzechowski próbował dograć do Damiana Chajewskiego, ale ten w ostatniej chwili został zablokowany. Przeciwnicy próbowali przejmować inicjatywę, dłużej utrzymywać się przy piłce, ale bardzo pewnie funkcjonowała defensywa miejscowych. W 56. minucie na niedokładne uderzenie z dystansu zdecydował się Alex Przewoźny. Po godzinie gry mocniej przycisnęli przeciwnicy. W 61. minucie w poprzeczkę uderzył Tamazi Babunadze, a kilka minut później nieskutecznie groźną kontrę kończył Janusz Gancarczyk. W 68. minucie to jednak my powinniśmy wyjść na prowadzenie. Znakomitą piłkę od Adama Wojciechowskiego otrzymał Jakub Filipczak, ale niestety dla nas przegrał starcie sam na sam z bramkarzem Moto-Jelcza. Kilkadziesiąt sekund później znów stanęliśmy przed fantastyczną szansą, lecz Wojciech Sowa nie zdołał skierować głową piłki do sieci. W tym fragmencie meczu, to biało-zieloni byli drużyną konkretniejszą pod bramką swoich przeciwników. Na kwadrans przed końcem spotkania dwójkę rywali minął Damian Chajewski, ale w ostatniej chwili został zablokowany. W 78. minucie odpowiedzieli przyjezdni, Bartłomiej Kot nie miał jednak żadnych problemów z „uderzeniem z dużego palca” Tamaziego Babunadze. W 85. minucie wszystko zagrało już po naszej stronie jak należy, a piłka jak po sznurku została przetransportowana z jednej połowy boiska na drugą. Skutecznie piłkę skierowaną w nasze pole karne wyłuskał Sławomir Orzech i zagrał do Adama Niedźwiedzkiego, który następnie idealnie dograł do Dominika Jagielskiego. Ten pociągnął lewym skrzydłem, podał do Alexa Przewoźnego, który idealnym podaniem nad linią obrony obsłużył wbiegającego w pole karne Michała Orzechowskiego. Trafienie przedniej urody zaliczone bezpośrednim uderzeniem na wślizgu. Chwilę po zaliczeniu trafienia mieliśmy swoją okazję na 2:0. Odważnie w pole karne wpadł Emil Migas, lecz w ostatniej chwili został powstrzymany przez defensora z Oławy. Jakby tego było mało już w 90. minucie Orzechowski efektownie minął dwójkę obrońców, zagrał wzdłuż pola karnego do Jagielskiego, który nie zdołał przeciąć piłki. W doliczonym czasie gry szansę na wyrównanie mieli przeciwnicy, ale piłki ugrzęzła jedynie w bocznej siatce bramki strzeżonej przez Bartłomieja Kota.

Biało-zieloni przełamali czarną serię czterech porażek z rzędu, pokazując charakter i odprawiając z kwitkiem drużynę z absolutnego topu ligi w tym sezonie. IgnerHome Polonia-Stal Świdnica ograła na terenie licznie wypełnionego kibicami stadionu Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zespół Moto-Jelcza Oława 1:0. Przed nami jeszcze dwie kolejki meczów rozgrywane w roku kalendarzowym 2023. W sobotę, 18 listopada zagramy na wyjeździe z beniaminkiem ligi – Zenitem Międzybórz, a tydzień później u siebie podejmiemy kolejnego beniaminka – Górnika Nowe Miasto Wałbrzych.

IgnerHome Polonia-Stal Świdnica – Moto-Jelcz Oława 1:0 (0:0)

Skład: Kot, Orzech, Sowa, Łaski, Orzechowski, Przewoźny, Filipczak, Witsanko (83′ Paszkowski), Niedźwiedzki (88′ Kozachenko), Wojciechowski (69′ Jagielski), Chajewski (81′ Migas).

/MDvR, FOTO: Dariusz Nowaczyński, VIDEO: Mariusz Ordyniec/

Poprzedni artykułMonika Wielichowska wicemarszałkiem Sejmu
Następny artykułWady i zalety wynajmu ciągnika siodłowego