Bardzo dobrze spisali się w ostatnią sobotę, 30 września piłkarze pierwszej drużyny IgnerHome Polonii-Stali Świdnica. Przetrzebiona kontuzjami drużyna biało-zielonych pokazała charakter, była skoncentrowana przez pełen dystans 90 minut i ostatecznie wygrała na wyjeździe z Łużycami Lubań 1:0.
Trener Grzegorz Borowy miał przed startem pojedynku sporu ból głowy. Za kartki pauzował Kajetan Frankowski, a mniejsze, czy nieco większe urazy z gry wyłączyły Michała Orzechowskiego, Sławomira Orzecha, Patryka Paszkowskiego i Damiana Chajewskiego, który znalazł się jednak na ławce rezerwowych. Jakby tego było mało w pierwszej części gry boisko musiał opuścić Emil Migas.
Od samego początku na boisku była walka, gra toczyła się w niezłym tempie, ale też na prawdę dobrze funkcjonowały obie defensywy. Z biegiem minut można było odnieść wrażenie, że może to być właśnie typowy mecz na 1:0 dla jednej ze stron. W 13. minucie bliski sięgnięcia piłki w polu karnym przeciwników był Paweł Witsanko, a następnie dwa niecelne uderzenia zapisał na swoim koncie aktywny tego dnia Adam Niedźwiedzki. Gospodarze odpowiedzieli kilkoma wrzutami w pole karne, ale zarówno Bartłomiej Kot, jak i cała defensywa spisywali się bez zarzutu. W pierwszej części gry efektowną przewrotką popisał się jeszcze Kamil Kurianowicz, lecz nieczysto trafił w piłkę i skończyło się tylko na zagrożeniu. Finalnie pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym rezultatem.
W drugą połowę dobrze weszli świdniczanie. W 50. minucie zablokowany został Adam Niedźwiedzki, a kilkadziesiąt sekund później przeciwnikom dopisało trochę szczęście po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Adama Wojciechowskiego. W 55. minucie objęliśmy upragnione prowadzenie. Wywalczyliśmy rzut wolny na prawej flance boiska. Do piłki podszedł Andrii Kozachenko i z mocnego kąta zdecydował się na chytre uderzenie po ziemi po krótkim słupku. Piłka przeleciała przez mur i ugrzęzła w sieci ku rozpaczy miejscowych zawodników i doświadczonego golkipera Marcina Gąsiorowskiego, który także nie popisał się podczas tej sytuacji.
Tuż po zdobyciu gola walczyliśmy o zaliczenie kolejnego trafienia, które mogłoby zamknąć ten pojedynek. Wojciech Sowa strzelił z rzutu wolnego nad bramką i był pierwszoplanową postacią podczas sytuacji z 64. minuty pojedynku. Futbolówka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale głową Sowy obiła obramowanie bramki miejscowych, próbował dobijać jeszcze Igor Ratajczak, lecz fenomenalną interwencją popisał się Marcin Gąsiorowski, zmazując nieco plamę za sytuację przy straconym golu. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry z lewej strony boiska wpadł w pole karne zawodnik Łużyc Lubań, ale został znakomicie powstrzymany przez Wojciecha Sowę. W pierwszej kolejności można było odnieść wrażenie, że zawodnik biało-zielonych faulował swojego rywala, ale tak jednak nie było. To tracący równowagę i kontakt z piłką Kamil Kurianowicz wpadł w Wojtka i sędzia nie dał się w tej akcji nabrać.
Zamknąć mecz mogliśmy, a nawet powinniśmy w 84. minucie. Wprowadzony na boisko Damian Chajewski zapisał na swoim koncie świetne dogranie do wbiegającego w szesnastkę Adama Niedźwiedzkiego, który w sytuacji jeden na jednego z Gąsiorowskim uderzył niestety dla nas niedokładnie. Sama końcówka meczu należała do lubanian. Rywale oddali co prawda tylko jeden celny strzał, który wybronił Bartłomiej Kot, ale posłali wiele piłek w nasze pole karne, który padały łupem znakomicie dysponowanej tego dnia świdnickiej defensywy, która drugi kolejny mecz o stawkę zagrała finalnie na „0” z tyłu. Po wtorkowej wygranej w ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzych Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej ze Skałkami Stolec w wymiarze 1:0, tym razem w identycznym stosunku ograliśmy w Węglińcu Łużyce Lubań.
Łużyce Lubań – IgnerHome Polonia-Stal Świdnica 0:1 (0:0)
Skład: Kot, Migas (38′ Przewoźny), Łaski, Ratajczak, Kozachenko, Witsanko, Sowa, Filipczak, Niedźwiedzki (88′ Michta), Wojciechowski (78′ Chajewski), Jagielski.
/MDvR/