Wysokie jak na wrzesień i październik temperatury opóźniają rozpoczęcie sezonu grzewczego, ale w niektórzy mieszkańcy powiatu świdnickiego już rozpalają w piecach i kominkach. Straż pożarna trzykrotnie była wzywana do pożarów sadzy w kominie.
Fot. OSP Lutomia
Wczoraj o godz. 9.20 strażacy interweniowali w Lutomi Górnej. – Na szczęście pożar nie był duży – mówi asp. Paweł Szydłowski i podpowiada, by podobnie jak w przypadku pieców gazowych wykorzystywać czujniki tlenku węgla także przy innych rodzajach systemów grzewczych, na węgiel czy drewno. – Warto pamiętać o sprawdzaniu baterii, zasilających czujniki. Niestety, często sygnał o wyczerpanej baterii mylony jest z alarmem i niepotrzebnie wzywana jest straż pożarna – dodaje zastępca rzecznika KP PSP w Świdnicy. Nigdy jednak oznak pożaru sadzy w kominie nie należy lekceważyć.
– Wiele osób bagatelizuje: „Co tam taki pożar! Sadza wypali się i po wszystkim”. Nic bardziej mylnego, zagrożenie jest bardzo poważne. Płonąca sadza osiąga bardzo wysokie temperatury. Wystarczy nieszczelność, by ogień przedostał się na belki konstrukcyjne budynku. Czasem pożar pełza w suficie, podłodze czy ścianach, a mieszkańcy nie są tego świadomi. Ogień może rozprzestrzeniać się podstępnie, a zagrożeniem jest przy tej okazji tlenek węgla, który zabija bardzo podstępnie – opisywał pod koniec poprzedniego sezonu grzewczego mł. bryg. Łukasz Grzelak z PSP w Świdnicy. Te słowa są wciąż aktualne.
Warto pamiętać, że zgodnie z prawem budowlanym każdy komin musi przechodzić inspekcję szczelności i drożności minimum 1 raz do roku. Dodatkowo kominy spalinowe muszą być czyszczone przynajmniej 4 razy w roku.
/red./