Zaśmiecone punkty turystyczne, dzikie składowiska opon, części samochodów i poremontowego gruzu – podczas prowadzonej od kilku lat społecznej walki z nielegalnymi wysypiskami Waldemar Woźniak widział już niejedno. Tym razem zabrakło mu cenzuralnych słów, aby skomentować widok, jaki zastał na terenie Złotego Lasu. – Tak być nie może, dbajmy wspólnie o nasze otoczenie – apeluje społecznik.
Od pięciu lat mieszkający w Pszennie emerytowany pracownik Poczty Polskiej i członek Polskiego Związku Łowieckiego cały swój wolny czas poświęca na ratowanie środowiska naturalnego. Z polnych dróg, lasów, przydrożnych rowów, rzek i stawów Waldemar Woźniak wyciąga systematycznie tysiące odpadów i skutecznie doprowadza do ich wywiezienia na legalne wysypiska.
Bezmyślnych śmieciarzy wciąż nie brakuje, dlatego Waldemar Woźniak oraz wspierający go Grzegorz Matuła w dalszym ciągu mają ręce pełne roboty. W ciągu ostatnich dwóch tygodni ponownie walczyli z dzikim wysypiskiem pod Jakubowem, gdzie zebrali kilkadziesiąt worków śmieci. Porządkowali także sąsiedztwo dróg Wirki-Wiry, Kątki-Pszenno, Pszenno-Zebrzydów oraz Tworzyjanów-Maniów, a także zawitali na regularnie zaśmiecaną platformę widokową pod Modliszowem. Zatroszczyli się także o wywóz czterech worków śmieci, które grupa dzieci zebrała na terenie rezerwatu przyrody Jeziorko Daisy.
Były też sytuacje, na które Woźniak reagował z niedowierzaniem. Natknął się między innymi na stos słoików z przetworami, które wyrzucone zostały w Złotym Lesie. – Czego tam nie ma? Słoiki z kompotami, buraczkami, grzybami marynowanymi… Smród niesamowity. W sumie będzie tego piętnaście worków. Jakby tego było mało, w Pankowie w środku nocy ktoś na środku wsi wyrzucił kontener śmieci i uciekł. Do tego ktoś podpalił 1,5 tony śmieci Białą a Zebrzydowem – wylicza społecznik. W sumie podjęte przez niego działania doprowadziły w ostatnim czasie do usunięcia 2 ton odpadów, w tym 130 worków śmieci, opon oraz gabarytów.
/mn/
zdjęcia użyczone przez Waldemara Woźniaka