Strona główna 0_Slider Smakowite XVI Dyktando Świdnickie. Jakie językowe pułapki czekały na uczestników?

Smakowite XVI Dyktando Świdnickie. Jakie językowe pułapki czekały na uczestników? [FOTO/VIDEO]

0

Blisko pięćdziesięciu śmiałków zmierzyło się z zawiłościami polskiej ortografii podczas kolejnej edycji Dyktanda Świdnickiego. Tematem tekstu przygotowanego przez Mariolę Mackiewicz, polonistkę z II Liceum Ogólnokształcącego w Świdnicy, były tym razem kulinarne pułapki w pisowni.

Liga Kobiet Polskich już po raz szesnasty zaprosiła do rywalizacji w Dyktandzie Świdnickim. Konkurs zachęca do pracy nad doskonaleniem poprawności ortograficznej, a dodatkową motywacją są cenne nagrody. W wydarzeniu mogły uczestniczyć osoby w każdym wieku, będące mieszkańcami miasta Świdnicy, gminy i powiatu świdnickiego, za wyjątkiem absolwentów filologii polskiej z tytułem magistra bądź licencjata oraz pracowników naukowych z tej dziedziny.

Na uczestników dyktanda czekała tym razem tematyka kulinarna. – Będziemy się dzisiaj zmagać z kuchniami świata. Dla utrudnienia pojawią się też słowa, wyrazy oraz nazwy potraw obcego pochodzenia. Musi być to kryterium, które spowoduje, że wygra najlepszy. Sprawdzamy pisownię i znajomość języka polskiego, ale chcemy państwa rozgrzać – będą więc dania na zimno i gorące. Oczywiście poziom dyktanda jest bardzo wyśrubowany, bo wiem, że w Świdnicy mam do czynienia z zawodnikami twardymi i bardzo kompetentnymi – mówiła przed rozpoczęciem dyktanda Mariola Mackiewicz, autorka tegorocznego tekstu.

W tym roku dyktando przeprowadzono w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Cypriana Kamila Norwida w Świdnicy. W kategorii pełnoletnich mieszkańców powiatu najlepiej wypadła Zuzanna Piotrowska, drugie miejsce zajęła Paulina Horożaniecka-Bajurna, natomiast na trzecim miejscu uplasował się Krzysztof Odachowski. Z kolei w gronie dzieci i młodzieży do 18. roku życia podium wyglądało następująco: I miejsce – Nadia Bielecka, II miejsce – Maksymilian Jezierski, III miejsce – Oskar Wrona. – Bardzo się cieszymy, że młodzież uczestniczy w tym dyktandzie, że próbuje swoich sił – podkreślała Mackiewicz podczas wręczania nagród.

Tekst XVI Dyktanda Świdnickiego zamieszczamy poniżej.

XVI DYKTANDO ŚWIDNICKIE 2023,
czyli KULINARNE PUŁAPKI W PISOWNI

Rozkojarzony i rozdrażniony tempem pracy dość tępawy kuchcik, którego rodowód wywodził się w prostej linii heraldycznej ze Swarzędza lub Hrubieszowa, przeżywał katusze w nieklimatyzowanej, ale przecież nie archaicznej kuchni. Wrzucał na chybcika, a ponadto nad wyraz chaotycznie do wrzącego gara różnorodne ingrediencje oraz zamorskie przyprawy, przywiezione a to z Kolumbii, a nawet z Erytrei czy choćby ze wschodnioafrykańskiej Tanzanii. Oryginalna receptura na leczo z cukinii, bakłażana, ciecierzycy oraz śródziemnomorskiego karczocha była przezeń histerycznie strzeżona, ale i dopracowana w każdym szczególe. Sypał więc hojnie do stulitrowego kotła z mosiężnym uchwytem świeżo wysuszony anyż, rozrzutnie dorzucał starty imbir, a przy tym nie żałował gorzkawego kminku. Świeżutkie hinduskie curry przydawało urzekającej pikanterii kaszy kuskus, natomiast hiszpański szafran żółcił ryż przywieziony z wietnamskich plantacji spod Hanoi.

W ekskluzywnie wyposażonej w sprzęty spiżarni brzęczały złowróżbnie żeliwne warząchwie, wtórowały im chóralnie cherlawe chochle, zaś drżący jarmuż z chyboczącą się w doniczkach rzeżuchą czekały na rzeź, gdyby kucharzowi przyszła do głowy znienacka taka myśl: „A nuż wziąć je pod nóż?” Bażanty, kuropatwy i cietrzewie upolowane barbarzyńsko w podślężańskich lasach kruszały, by je upichcić według staropolskich przepisów po uprzednim, skrzętnym oskubaniu z pierza.

Menedżerka skwapliwie odhaczała potrawy, które przewidziano na wieczerzę. Było wśród nich danie kojarzące się nachalnie z kuchnią arabską, a mianowicie hummus z jagnięciną, rukolą i kaszą bulgur, czyli tadżin. Kuchnię żydowską dumnie reprezentowały: czulent, kugel i popularna chałka. Wykwintną Francję sygnowały: pasztety z kurzych wątróbek, baskijskie mule oraz udziec wołowy po burgundzku. Barwy Półwyspu Peloponeskiego firmowały: souvlaki z tzatzikami, moussaka oraz sałatka horiatiki. Chorwackie smaki broniły się hardo za sprawą czarnego risotto, peki przygotowanej na żarze oraz buzary – duszonego gulaszu z dodatkiem skorupiaków, langustynek lub adriatyckich małży. Z Cieśniną Bosfor miały się nieprzypadkowo zharmonizować nazwy dań takich jak: pilaw, burek oraz mylące swym mianem lokum, znane pod polskim synonimem, wprowadzonym przez Sienkiewicza, „rachatłukum”. Ten specjał to rodzaj sprężystej galaretki, która aromatyzowana jest orzeźwiającą wodą różaną. Kraj Kwitnącej Wiśni kusił subtelnie sushi z owocami morza oraz japońskim chrzanem, czyli wasabi.

Szef kuchni niczym mąż opatrznościowy czuwał nad całokształtem przemyślanego w każdym calu ekstraordynaryjnego menu, lecz przy okazji i bez żadnej żenady czyhał na rychły blamaż podkuchennego, który debiutował w przyrządzaniu jeżynowo-borówkowego deseru z musem gruszkowym, ukręciwszy uprzednio kogel – mogel z jaskrawooranżowych żółtek.

Ani chybił mistrzowi patelni marzyło się tworzenie w glorii chwały arcydzieł na wzór tych z narodowej epopei Mickiewicza, do których niechybnie zaliczał: grzane piwo z gruzełkami masła, chołodziec litewski, haluszki z Białowieży, studzieninę z podrobów czy przejrzysty rosół ze zwierzęcych żołądków. Tymczasem jego mrzonki zburzyło brutalnie pytanie jednego z uczniów o to, co oznacza wy googlowane na chybił trafił hasło „lubelski cebularz”. Nieuctwo żółtodzioba zburzyło z nagła iluzję kuchmistrza, że w królestwie smaków rządzą niepodzielnie artyści.

/mn/

Poprzedni artykułPożar w centrum Świdnicy. Ogień objął komórki lokatorskie [FOTO]
Następny artykułŚwidnica wczoraj i dziś. Ulica Pułaskiego