Już w najbliższą sobotę, 13 maja, rodzina i przyjaciele organizują piknik dla 3,5-letniej Lilianki Fulbiszewskiej. Dziewczynkę zaatakował nowotwór mózgu, a nadzieję na wyleczenie daje kosztowna terapia w Rzymie. Potrzeba jeszcze blisko pół miliona złotych.
fot. za siepomaga.pl
– Nic nie zapowiadało tragedii. Jeszcze na początku kwietnia byliśmy normalną, szczęśliwą rodziną. Teraz stajemy na progu onkologicznego piekła i musimy zrobić wszystko, by uratować życie naszej córeczki – piszą Marta i Krzysztof. – Liliannka była zdrową dziewczynką, rozwijała się prawidłowo, aż do dnia, kiedy jej mama zauważyła, że dzieje się coś niepokojącego. Liliannka miała problem z koordynacją ruchową, i podczas patrzenia w lewo lub prawo drgały jej oczka.
Neurolog na pierwszej wizycie nie dostrzegł niczego niepokojącego i kazał wracać do domu. Rodzice jednak nie dali się przekonać, że wszystko jest w porządku. Okulista we Wrocławiu dostrzegł obrzęk oka i zlecił badanie rezonansem. – W badaniu tomografem lekarze wykryli kilkucentymetrowego guza w móżdżku. Na neurochirurgii w szpitalu we Wrocławiu rezonans. Guz był większy niż sam móżdżek spowodował już wodogłowie! – opisują rodzice. Wczoraj lekarze przeprowadzili operację, po której dziecko zostało wprowadzone w stan śpiączki farmakologicznej.
Niestety, wiadomości po operacji nie są dobre. Jak informują rodzice, guz nie został wycięty w całości. – Podejrzenia padają na guza wyściółczaka, który jest podstępnym rywalem. Jego pełne imię poznamy po wynikach histopatologicznych za tydzień lub dwa tygodnie. Rozpoczynamy zbiórkę pieniędzy już teraz, by zebrać na najlepsze leczenie, najmniej wyniszczające Lilcię, a bezlitosne dla komórek nowotworowych. Skontaktowali się z nami rodzice dzieci, które wygrywają lub wygrali walkę o zdrowie i życie swoich dzieci, bardzo polecają szpital w Rzymie, gdzie będziemy chcieli po wszelkich konsultacjach jechać ratować nasze dziecko.Chciałabym móc o to nie prosić, ale odkładam na bok moje ambicje, błagam Was, wesprzyjcie zbiórkę na leczenie już teraz, by w chwili jak poznamy z kim się mierzymy, nie tracić czasu na zbieranie funduszy a ze zdecydowaną siłą walić w potwora, który stara się przejąć nasz skarb – prosi mama dziewczynki.
– Zadzwoniły Katowice… wiemy kto zaatakował naszą córkę! To medulloblastoma- jest to najwyższy stopień złośliwości – IV, ale najlepiej poznany dziad, który reaguje na leczenie! Mamy rozsiew, bo medullo daje go szybko, ale pokonamy i to! Pamiętam, że nawet profesor Mandera przy wypisie ze szpitala mówił „życzę Wam, by wyszła medullo”, jest szansa na dobre leczenie! Skuteczne! – podaje mama dziewczynki w najnowszym wpisie w mediach społecznościowych. Rozpoczęły się już konsultacje z kliniką w Rzymie.
Trwa mobilizacja, by zebrać potrzebne środki na opłacenie terapii. Każdy będzie mógł połączyć zabawę z pomaganiem już w najbliższą niedzielę. Rodzice Liliannki zapraszają do Parku Centralnego, gdzie w godzinach od 12.00 do 18.00 zostanie zorganizowany piknik charytatywny. W programie m.in. pokazy artystyczne i samochodowe, strefy zabaw i gastronomiczna, loteria i zabawy dla dzieci. Dodatkową atrakcję zapewni Andrzej Hercuń, który na pikniku pojawi się z myszołowcem towarzyskim, ptakiem, który pracował na lotnisku w krakowskich Balicach.
Rodzice po najnowszym rozeznaniu kosztów leczenia chcą zebrać milion złotych. Datki codziennie można wpłacać na siepomaga.pl lub kawalek-nieba.pl.
/opr. red./