Strona główna Sport Piłka nożna Wygrana wojna w Kamieńcu Ząbkowickim!

Wygrana wojna w Kamieńcu Ząbkowickim!

0

Tempa nie zwalniają piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica, którzy w niedzielę, 23 kwietnia zapisali na swoim koncie piąte zwycięstwo z rzędu w meczu o stawkę. To nie był dla nas łatwy bój, który momentami przypominał bardziej fizyczną wojnę, niż mecz piłkarski, ale i takie potyczki też się zdarzają. Nie sztuką jest wygrywać tylko wtedy, kiedy wszystko idzie po myśli zespołu, ale właśnie i wtedy, kiedy spotkanie nie do końca układa się tak, jakbyśmy chcieli.

Ze względu na przymusowe pauzy za kartki trener Grzegorz Borowy nie mógł tego dnia skorzystać z usług dwójki podstawowych graczy, jakimi są Patryk Paszkowski i Oskar Trzepacz. W wyjściowej jedenastce brakło też miejsca dla przeziębionych Jakuba Filipczaka, Kajetana Frankowskiego, czy Kamila Moskwy. Po raz pierwszy swoją szansę od pierwszej minuty w rundzie rewanżowej otrzymał Kornel Traczyk i niestety był on największym pechowcem tego spotkania. W 15. minucie nasz ofensywny zawodnik po prostu po chamsku był ściągany za koszulkę do parteru przez jednego z rywali, próbował się jeszcze ratować, wykręcając solidnie kolano. Niestety to oznaczało koniec występu dla Kornela w tym meczu, życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia. Do tego momentu gospodarze grali bardzo dobrze, pressowali na naszej połowie, byli nakręceni i żądni sprawienia niespodzianki. Ten pierwszy kwadrans potwierdził, że beniaminek u siebie jest w ostatnich tygodniach mocny (wygrane 4:0 z Bielawianką Bielawa i 2:1 z Orłem Ząbkowice Śląskie). Jeśli weźmiemy do tego jeszcze nie najlepszy stan murawy, to grać w piłkę było naprawdę niełatwo. Z czasem świdniczanie przejęli inicjatywę, utrzymywali się przy piłce, ale cały czas szwankowała precyzja i brakowało strzałów na bramkę miejscowych. W 32. minucie doszło do dość solidnej kontrowersji. Emil Migas bez trudu ograł w pojedynku szybkościowym ostatniego obrońcę Zamku, stając oko w oko z bramkarzem przeciwników. W momencie minięcia stopera, Migas został przez niego odepchnięty, a następnie „skrobnięty” jeszcze po achillesie, po czym zgubił jeszcze buta. Sędzia jakby tego nie zauważył, nakazując grę dalej. Chwilę później miejscowi stworzyli sobie dwie dobre okazje. Najpierw piłkę po uderzeniu głową wybronił Bartłomiej Kot, a następnie rywale nie wykorzystali sytuacji sam na sam, posyłając futbolówkę obok słupka. Końcówka pierwszej części gry należała do biało-zielonych. Niecelnie z dystansu strzelał Wojciech Sowa, a mocna próba z okolicy 16. metra Andrieja Kozachenko została zablokowana.

Druga część gry przebiegała głównie pod dyktando świdniczan. Już w 47. minucie dobrą piłkę do Damiana Kasprzaka posłał Andrii Kozachenko, lecz ten uderzył niedokładnie. Chwilę później akcja przeniosła się pod drugą bramkę, lecz nigeryjski napastnik Zamku – Idowu Olayinka Abimbola nieczysto trafił w futbolówkę. Ciemnoskóry gracz ekipy z Kamieńca Ząbkowickiego został zarejestrowany do rozgrywek dopiero dwa tygodnie temu, był widoczny, dużo walczył, biegał, ale tego dnia nie mógł zdziałać wiele wskutek znakomitej postawy Damiana Kasprzaka, który niemal całkowicie wyłączył Abimbolę z gry. W 51. minucie powinno być 1:0 dla IgnerHome Polonii-Stali Świdnica. Do piłki we wnętrzu pola karnego doszedł Mateusz Nazar, lecz jego uderzenie instynktownie odbił Marcin Margasiński. Następnie swoją okazję miał Adam Wojciechowski, lecz główkował minimalnie niecelnie. Goście cały czas atakowali, czas nieubłaganie mijał, a Zamkovia szukała kontr. Podczas jednej z nich świdnicki golkiper świetnie wygarnął piłkę spod nóg zawodnika miejscowych. W 70. minucie dwie bardzo dobre miał Emil Migas. Najpierw brakło mu centymetrów, by sięgnąć piłkę zagraną przez Andrieja Kozachenko, a następnie przestrzelił głową z kilku metrów. Mecz był dość ostry, ucierpiał również Damian Szydziak, który opuścił boisko z rozciętym łukiem brwiowym. Decydująca dla losów meczu akcja wydarzyła się na kwadrans przed zakończeniem regulaminowego czasu gry. Doszło wtedy do akcji dwójki świdnickich juniorów podczas której wprowadzony na boisko Paweł Michta dobrze dograł w pole karne do Emila Migasa i zrobiło się 1:0. Przyjezdni w końcówce kontrolowali przebieg wydarzeń na murawie, mieli okazje do podwyższenia rezultatu tej konfrontacji, ale albo brakowało precyzji (Adam Wojciechowski), albo bardzo dobrze interweniował Margasiński (strzał Pawła Michty z dystansu).

Zespół IgnerHome Polonii-Stali Świdnica wygrał już trzeci ligowy mecz z rzędu, a biorąc pod uwagę jeszcze rozgrywki Pucharu Polski, to mamy piąty triumf z kolei. Cieszą kolejne minuty, a przede wszystkim dobra postawa młodych, biało-zielonych zawodników. Nasi piłkarze cały czas uciekają od grupy pościgowej i zbliżają się do podium tabeli grupy wschodniej Koleje Dolnośląskie IV ligi. Na sześć kolejek przed końcem sezonu 2022/2023 tracimy do trzeciego Piasta Żmigród i drugiej Lechii Dzierżoniów tylko 5 „oczek”. Z tymi drugimi zagramy zresztą w najbliższej serii pojedynków. Spotkanie z Lechią zaplanowano na sobotę, 29 kwietnia o godz. 15.00 na stadionie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Zamek Kamieniec Ząbkowicki – IgnerHome Polonia-Stal Świdnica 0:1 (0:0)

Skład: Kot, Antosik (58′ Frankowski), Sowa, Kasprzak, Kotyla, Nazar, Szydziak (75′ Filipczak), Wojciechowski (85′ Ratajczak), Kozachenko (70′ Michta), Migas (75′ Trzyna), Traczyk (17′ Moskwa).

/MDvR, FOTO: Józef Mierzwiński/

Poprzedni artykułŚwidnicka młodzież z kompletem wygranych
Następny artykułNajlepsze zajęcia na świeżym powietrzu w Czarnogórze