To nadużycie, do którego nie powinno dojść – mówi Nikodem Palij ze Strzegomia, który zarzuca jednemu z miejscowych policjantów użycie wobec niego środków przymusu bezpośredniego tuż po ataku epilepsji. 20-latek postanowił nagłośnić przebieg interwencji, do której doszło w ubiegłym tygodniu. Świdnicka policja informuje o wszczęciu postępowania wyjaśniającego, którego celem będzie ustalenie, czy strzegomscy funkcjonariusze wykonywali swoje czynności prawidłowo.
O interwencji policji mężczyzna opowiedział w rozmowie ze Zbigniewem Stonogą, znanym z kontrowersyjnych wypowiedzi biznesmenem i wideoblogerem, który na swoim kanale w serwisie YouTube zamieścił materiał w tej sprawie. – W nocy z 8 na 9 marca, wracając z urodzin kolegi, na ulicy Ceglanej doznałem ataku epilepsji. Leżałem na ziemi przez około 10 minut, a gdy się obudziłem zobaczyłem stojących nade mną dwóch mężczyzn. Jak się okazało byli to policjanci. Cały czas dochodziłem do siebie, siedziałem na asfalcie, było zimno i padał deszcz ze śniegiem. Niedaleko stał policyjny radiowóz, dlatego zapytałem, czy mogę do niego wsiąść, żeby nie siedzieć na asfalcie. Zamiast zgody usłyszałem „nie, siedzisz tutaj” – jakbym nie wiadomo co zrobił i jakbym miał zostać zatrzymany – opowiada 20-latek.
Jak dodaje, kilkukrotnie usiłował wyjaśnić funkcjonariuszom, że jest po ataku, prosząc o możliwość schronienia się w radiowozie. – Zacząłem wstawać, jednak w tym momencie jeden z policjantów złapał mnie „za szmaty”, rzucił mną o ziemię i docisnął mój kark kolanem. Po tym jak wreszcie doszedłem do siebie, zacząłem go pytać, dlaczego tak zrobił. Czy poczuł się szeryfem? Nic jednak nie odpowiadał – relacjonuje mężczyzna. Na miejsce dotarł następnie zespół pogotowia ratunkowego.
– Mimo że zaznaczałem chyba dziesięciokrotnie, że jestem epileptykiem, że jestem trzeźwy i nie jestem pod wpływem żadnych substancji, w karetce zostałem dwukrotnie przebadany alkomatem. Policjant bardzo się speszył widząc wynik 0.00. W karetce zostałem przebadany, a ratownicy stwierdzili, że wszystko jest w porządku i mogę iść do domu. Policjanci nie chcieli jednak mnie wypuścić i powiedzieli, że mam czekać na przybycie taty. Z jednej strony to rozumiem, bo byłem po wstrząsie epileptycznym, ale z drugiej jestem jednak osobą pełnoletnią. Chciałem iść do domu, bo mieszkam dosłownie 300 metrów od miejsca zdarzenia. Myślę więc, że powinienem zostać wypuszczony, a nie przetrzymywany wbrew mojej woli – wskazuje Palij.
O zabranie głosu w tej sprawie zwróciliśmy się do świdnickiej policji. – Po zapoznaniu się z opublikowanym materiałem filmowym Komendant Powiatowy Policji w Świdnicy polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające, które wyjaśni czy interweniujący funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Strzegomiu przeprowadzili prawidłowo czynności – mówi mł. asp. Magdalena Ząbek z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.
– Jednocześnie informuję, że jak wynika z wstępnych ustaleń ojciec osoby występującej w materiale złożył podziękowania funkcjonariuszom Policji w Strzegomiu za pomoc jego synowi w stanie zagrożenia życia i zdrowia – dodaje rzecznik świdnickiej policji. – Tato podziękował, ale nie był on obecny przy sytuacji, kiedy zostałem dociśnięty kolanem. Dopiero później opowiedziałem mu do czego doszło – komentuje 20-latek.
Zbigniew Stonoga, chwalony przez mieszkańca Strzegomia za pochylenie się nad jego historią i za zaoferowanie pomocy, zaproponował 20-latkowi sporządzenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa oraz pokrycie ewentualnych kosztów sądowych. – Będę o tym myślał najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. Na razie mam dość tej całej sytuacji – wskazuje Palij.
/red./