Dwa zastępy strażaków, w tym specjalna grupa wysokościowa, były potrzebne, by uwolnić uwięzionego w betonowej studzience bobra. O akcji informowaliśmy 28 lutego. Historia ma swój początek w adopcji psiaka i jednym z pierwszych spacerów z nowym właścicielem.
Zgłoszenie, które we wtorkowy poranek otrzymali strażacy, dotyczył dzika. – Zwierzak był tak zablokowany w betonowej studzience, że widziałem tylko grubą szczecinę i myślałem, że to dzik – śmieje się Mariusz Bloch. Dopiero po przyjeździe strażaków i rozpoczęciu uwalniania zwierzaka okazało się, że pod szczeciną znajduje się ogon, nazywany pluskiem. Życie bobra uratował splot wydarzeń.
– Zamieszkałem w Pastuchowie i rozglądałem się za psiakiem. Niedawno odeszła moja suczka – opowiada pan Mariusz. Psa w typie myśliwskim wypatrzył w kojcu na jednej z posesji. – Okazało się, że właściciele wyjechali za granicę i ludzie, którzy się nim zaopiekowali, szukali dla psa nowego domu. Bardzo mi się podobał i w niedzielę zamieszkał ze mną. Oczywiście nie w kojcu, tylko w domu. Kupiłem mu miski, karmę, szelki i smycz. Od razu „zamieszkał” na kanapie – śmieje się opiekun. Pies dostał nowe imię – Diablo.
– Trochę obawiałem się, jak będzie się zachowywał na spacerach, ale jest bardzo grzeczny. W ten dzień wyprowadzałem go przed wyjazdem do pracy. Biegał po polach za domem i wtedy wytropił zwierzaka w studzience przy drodze – chwali swojego podopiecznego pan Mariusz. – Przez lata mieszkałem w Świdnicy i w mieście na pewno dzwoniłbym na straż miejską, a na wsi nie bardzo wiedziałem, kogo wzywać, więc zadzwoniłem na 112. Przyjechali najpierw strażacy z OSP w Pastuchowie, ale nie mieli odpowiedniego sprzętu, więc zadzwonili po specjalną grupę z komendy straży pożarnej w Świdnicy.
Bóbr został uratowany i wrócił do naturalnego środowiska. Jak informuje pan Mariusz, strażacy zabezpieczyli wlot do studzienki, a on sam wypatrzył jeszcze jeden otwór, który zamierza również zakryć tak, by żadne zwierzę nie wpadło w pułapkę.
/red./
fot. archiwum Mariusza Blocha i OSP w Pastuchowie