Zgodnie z i tak zmienionym już kalendarzem wyborczym nowych radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast Polacy powinni wybierać na przełomie września i października przyszłego roku. Prawo i Sprawiedliwość chce wydłużenia kadencji samorządów do końca kwietnia 2024r., a posłem-wnioskodawcą projektu ustawy, złożonej do sejmu, jest Paweł Hreniak z Wrocławia. Pomysł komentują samorządowcy z powiatu świdnickiego.
Projekt został złożony 15 września. Wydłużenie kadencji automatycznie wpłynie na termin wyborów. – Od 30 grudnia do 30 stycznia 2024 r. premier będzie określał termin wyborów samorządowych. Te wybory będą musiały odbyć się pomiędzy 31 marca 2024 r. a 23 kwietnia 2024 r. – tłumaczył Hreniak. – To pierwszy możliwy termin wyborów tak, żeby nie było kolizji z wyborami parlamentarnymi i do Parlamentu Europejskiego, a po drugie jest to termin, który daje możliwość prowadzenia kampanii po zimie, tak, żeby można było rozmawiać z mieszkańcami w takich normalnych atmosferycznych warunkach – mówił Hreniak.
Zdaniem starosty świdnickiego i szefa PO w powiecie świdnickim Piotra Fedorowicza majstrowanie przy terminach wyborczych jest wątpliwe. – Nie jestem przekonany, czy takie zmiany w ogóle można wprowadzać – podkreśla i dodaje – W moim odczuciu nie ma przeszkód, by przeprowadzić wybory parlamentarne i samorządowe w jednym roku. Może to się stać w odstępie 1,5 miesiąca, więc będzie czas na kampanię wyborczą i wszystkie procedury.
– Ostatnie kadencje to ustawicznie zmienianie zasad, według których funkcjonuje samorząd. Spowodowane jest to nie troską o nasze lepsze funkcjonowanie, ale próbą zawłaszczania i centralizacji podejmowanych decyzji (władza ze szczebla centralnego „wie lepiej” co jest dobre dla mieszkańca naszego miasta). PiS zlikwidował okręgi jednomandatowe, których byłem i jestem zwolennikiem. Wprowadził kadencyjność wójtów, burmistrzów, prezydentów i wydłużył kadencję z 4 do 5 lat. Teraz widzimy, że znowu coś „władzy” nie pasuje i zmienia termin wyborów. To na pewno nie służy zaufaniu do ustawodawcy, a potęguje brak zrozumienia i niechęć do pomysłów narzucanych z góry. Nigdy takie praktyki nie są powodowane troską o samorząd, a wynikają tylko i wyłącznie z partykularnych interesów rządzących. Marzy mi się stabilne i przewidywalne prawo, które dotyczy nie tylko naszego funkcjonowania, ale również funkcjonowania każdego mieszkańca, bo zmiany, które często są nam narzucane powodują niepotrzebny chaos – mówi Jan Dzięcielski, przewodniczący Rady Miejskiej w Świdnicy (PO).
/rp.pl, asz/