Ten dzień kierowca taksówki ze Świdnicy zapamięta na zawsze, podobnie zresztą jak jego pasażerka. Podczas kursu do świdnickiego szpitala „Latawiec” kobieta zaczęła rodzić, a jej córeczka przyszła na świat na tylnym siedzeniu samochodu. Przejęta całą sytuacją mama dziewczynki, pani Olga z Ukrainy, jeszcze nie nadała swojemu dziecku imienia.
Do nietypowego porodu doszło w środę, około godziny 8.20. – Wszystko wydarzyło się bardzo, bardzo szybko. Dostałem rano zlecenie do Mrowin w gminie Żarów. Przyjechałem na miejsce i już pod domem słyszałem, że kobieta krzyczy. Pani mówiła, że to tylko bóle, ale pięć minut później, gdy dojechaliśmy do Bożanowa, okazało się, że dziecko jest już na wierzchu. Wszystko poszło szybciutko, nie było żadnych komplikacji. Przykryłem dziecko kocykiem i zadzwoniłem po pogotowie, które zabrało kobietę wraz z dzieckiem do szpitala – relacjonuje taksówkarz, pan Dawid z MPT Dziewiętnastki.
– Była bardzo szczęśliwa. Później rozmawiałem z jej kuzynką, która przez telefon podziękowała mi za pomoc i przekazała, że urodziła się zdrowa dziewczynka ważąca 3 kilogramy – opowiada. – Emocje jeszcze do tej pory mnie nie puściły. Nie spodziewałem, że coś takiego wydarzy się w moim samochodzie. Na pamiątkę zachowałem nawet paragon z tego dnia – mówi taksówkarz.
Świeżo upieczoną mamą została pani Olga z Ukrainy, która od miesiąca przebywa w Polsce. Jest to jej czwarte dziecko. Ma już dwóch synów oraz córkę w wieku 5, 15 i 16 lat. Zarówno ona, jak i jej nowo narodzona córeczka czują się dobrze. Rodzice dziewczynki nie podjęli jeszcze decyzji w sprawie wyboru imienia. Taksówkarz, w którego aucie przyszła ona na świat, podpowiedział rodzinie, aby nazwać ją Jagódka.
/mn/