Gniazdo szerszeni, budowane przez owady w pobliżu potoku Witoszówki nieopodal ścieżki spacerowej, nie zostanie zniszczone. Taką decyzję podjęli świdniccy strażnicy miejscy. W pobliżu staną tabliczki z ostrzeżeniem.
– Mamy poważny dylemat. Nie jest to kokon, który wraz z gałęzią strażacy mogliby odciąć i przewieźć np. do lasu. By się pozbyć owadów, trzeba je uśmiercić. Jestem przeciwny zabijaniu wszystkiego, co zbliży się do człowieka. To miejsce znajduje się z dala od siedzib ludzkich, nie jest na budynku mieszkalnym czy na placu zabaw. Szukamy osób kompetentnych, które mogą dać jednoznaczną odpowiedź, czy je zostawić, czy wyeliminować. Drzewo zostanie oznakowane naszą biało-czerwoną taśmą i apelujemy, by się do niego nie zbliżać – mówił wczoraj zastępca komendanta SM Edward Świątkowski. Strażnicy ostatecznie z takiego oznakowania zrezygnowali. Zamiast taśmy ustawią w pobliżu gniazda tabliczki, ostrzegające przed szerszeniami.
– O pomoc w rozstrzygnięciu dylematu zwróciłem się do Wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Dzisiaj rano nadeszła odpowiedź, która przesądziła, co dalej z gniazdem. Cieszę się także z nawiązanego z uczelnią kontaktu, z którego na pewno będziemy korzystać w podobnych sprawach także w przyszłości – mówi Edward Świątkowski.
Na pytania zastępcy komendanta odpowiedział Prof. Zdzisław Klukowski z Zakładu Entomologii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu: Usunięcie gniazda szerszeni to nic innego jak zabicie kilkuset owadów, dlatego gniazda powinno usuwać się tylko interwencyjnie i tylko wtedy, kiedy stanowią realne zagrożenie dla człowieka, bo np. znajdują się na terenach przedszkoli, blisko placów zabaw, czy w sąsiedztwie domów. Szerszenie są owadami terytorialnymi i mogą zaatakować, ale tylko wtedy, kiedy intruz jest bardzo blisko ich gniazda. Dlatego najczęściej wystarczy gniazdo oznakować. Na przełomie lipca i sierpnia szerszenie są bardzo aktywne i widoczne, ale już za kilka tygodni uspokoją się, a wczesną jesienią opuszczą swoje gniazdo. Jeśli chcemy być pewni, że wiosną nie wrócą w to miejsce, późna jesień jest dobrą porą by „dziuplę w drzewie” zakleić i zabezpieczyć, ale najpierw trzeba sprawdzić czy w środku nie ma matki, a jeśli jest trzeba ją wypłoszyć lub wyciągnąć. Nie można zabijać każdego napotkanego szerszenia, bo owady te spełniają ważną rolę w przyrodzie: to drapieżniki, które likwidują owady osłabione i chore, a to zapobiega rozprzestrzenianiu się zaraz. Dodatkowo polują na owady, które są szkodnikami dla naszych upraw: m.in. muchy i osy.
Świdniccy strażnicy mają nadzieję, że tabliczki z ostrzeżeniem nie staną się celem wandali.
/red./