– Ach jak by to było miło mieć dopiero 75 lat – stwierdził z humorem Jacek Fedorowicz na urodzinach świdnickiej biblioteki. Znany polski satyryk telewizyjny, radiowy, aktor komediowy, rysownik, felietonista i maratończyk spotkał się wczoraj ze świdnicką publicznością. Z błyskotliwym humorem, z mnóstwem dowcipnych anegdot opowiadał o wyjątkowym życiu i wielu swoich niezwykłych talentach. W ramach świętowania jubileuszu 75-lecia Miejskiej Biblioteki Publicznej w Świdnicy odbyły się również wernisaż wystawy malarskiej i koncert gitarowy. Nie zabrakło też urodzinowego tortu.
Mistrz satyry i ciętej riposty już od pierwszych słów wypowiedzianych na spotkaniu w Świdnicy dał się poznać publiczności poprzez swój wyjątkowy, wyrafinowany dowcip. – Bardzo dziękuję, że mogłem uczestniczyć w tej wspaniałej uroczystości, która podnosiła na duchu, a jednocześnie budziła we mnie obawy, że – co ja tu robię? Będę tylko przeszkadzał.[…] powinniśmy dalej mówić o bibliotece i Świdnicy. Nawiążę więc do uroczystości biblioteki świdnickiej i samej Świdnicy, że jak zobaczyłem plakat 75 – pomyślałem sobie „Ach jak by to było miło mieć dopiero 75 lat” – mówił Jacek Fedorowicz.
Znany polski satyryk telewizyjny, radiowy, aktor komediowy, rysownik, felietonista i maratończyk podzielił się z publicznością mnóstwem wspomnień, w których nie zabrakło także Świdnicy. – Świdnicę sobie zapamiętałem z roku 1962. Byłem wtedy na etapie pierwszej zmiany zawodu. Bo skończyłem Wydział Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i jednocześnie zaangażowano mnie do pierwszego w życiu mojego zawodowego zespołu aktorskiego – do Teatru Wagabunda, który ruszył w Polskę, bo był to teatr objazdowy. W 1962 roku zawitaliśmy do Świdnicy. Była zima, ponuro nie tak jak teraz […] Nagle w rynku sklep papierniczy, w którym było wszystko, czego może zapragnąć rysownik. To był taki szok, że pamiętam to aż do dziś – opowiadał satyryk.
Całe spotkanie okraszone było mnóstwem dowcipnych anegdot – sięgających od okresu PRL-u do aktualnych czasów i prezentujących rozliczne talenty satyryka oraz jego bogatą biografię. – Aktor musi mieć techniczną umiejętność udawania prawdy, ale takiego udawania, by kamera nie dostrzegła fałszu. A ja, co zobaczyłem siebie na ekranie, to myślałem, rany boskie, no przecież to jest udawane. Przekonałem się, że mogę być dobrym aktorem filmowym tylko wtedy, kiedy mnie nie widać – mówił skromnie o początkach swojego aktorstwa filmowego Jacek Fedorowicz, wspominając kolejne role – w tym znaną kreację w „Nie ma Róży bez ognia” i współpracę z reżyserem Stanisławem Bareją oraz wieloma innymi znakomitymi polskimi twórcami filmowymi.
Wśród wielu talentów, artysta odkrył też swoją pasję sportową. – To było jeszcze jedno moje schorzenie psychiczne. To znaczy zacząłem biegać. Wziąłem udział w pierwszym biegu propagandowym, w którym pozwoliło mi na to moje sumienie. Nie był to Maraton Pokoju czy wyścig śladami płk. Skopenki, tylko był to I Półmaraton Solidarności. […] Dobiegłem i okazało się, że nie w takim złym czasie. To były 24 km, które przebiegłem w 2 godziny. Zupełnie przyzwoity czas – jak na faceta po 40. Jak wyniki ogłaszali, to pomyślałem, że będę w jakiejś klasyfikacji […] w żadnej niestety nie wdarłem się do pierwszej dziesiątki, ale jak zacząłem sobie porównywać to ustaliłem, że byłbym drugi, gdybym był kobietą niezrzeszoną – opowiadał swoją historię sportowca i pierwsze kroki stawiane w biegach Jacek Fedorowicz. – Pomyślałem sobie, że muszę się wedrzeć do jakiejś kategorii wiekowej i w następnych latach postanowiłem, że będę pracował nad sobą i że konkurentów zwyczajnie przeżyję – dodał, wspominając o pierwszym sukcesie i zdobyciu podium w wieku 70 lat na Biegu Chomiczówki. Satyryk podzielił się również swoim marzeniem o zdobyciu rekordu świata w wieku 100 lat – podobnym, jaki odniósł w wieku 104 lat, nieżyjący już Stanisław Kowalski, mieszkaniec Świdnicy.
Na spotkaniu zaprezentowano ostatnie książki satyryka – „Chamo sapiens” z 2018 roku i „Mistrz offu” z 2019 roku. Rozmowę poprowadził dziennikarz Marcin Michrowski.
Oprócz spotkania autorskiego w ramach obchodów 75-lecia Miejskiej Biblioteki Publicznej w Świdnicy odbyły się również wernisaż wystawy Grzegorza Wołoszyńskiego „Malarstwo”, a także koncert gitarowy, który wykonali Martyna i Wiesław Ciecieręga. Finałem uroczystości był tort urodzinowy.
/Tekst: Agnieszka Nowicka/
/Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński/