Strona główna 0_Slider Mieszkańcy wciąż skarżą się na fetor. Biogazownia zleciła wykonanie pomiarów, starostwo zapowiada...

Mieszkańcy wciąż skarżą się na fetor. Biogazownia zleciła wykonanie pomiarów, starostwo zapowiada kontynuowanie kontroli

0

Od dwóch lat mieszkańcy Pszenna oraz osiedla Kolonia w Świdnicy uskarżają się na uciążliwy zapach lub wręcz fetor, który ma wydobywać się z biogazowni działającej na terenie świdnickiej strefy przemysłowej. Wobec powtarzających się skarg kontrole w zakładzie prowadzili inspektorzy ochrony środowiska. Z kolei starostwo powiatowe nakazało firmie wykonanie przeglądu ekologicznego. W ramach prac nad dokumentem wykonano badania, które potwierdziły, że „zapach może być wyczuwalny” w kilku lokalizacjach sąsiadujących z biogazownią. Obecnie brak jest jednak przepisów, które określałyby dopuszczalne normy zapachowych uciążliwości.

Uroczyste otwarcie biogazowni, w której poprzez fermentację kiszonki z kukurydzy i innych zielonych roślin, takich jak trawa czy liście buraków cukrowych, wytworzony gaz zamieniany jest w energię elektryczną, nastąpiło 25 lipca 2011 roku. Zakład powstał przy ulicy Metalowców w Świdnicy. Była to wówczas pierwsza tego typu instalacja w Polsce. Jej budowa pochłonęła 15 mln złotych, z czego połowę pokryło dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej w ramach programu restrukturyzacji polskiego przemysłu cukrowniczego. Podczas uroczystości podkreślano, że biogazownia usytuowano została w oddaleniu od zabudowań mieszkalnych, a w procesie produkcji energii nie będą powstawały żadne szkodliwe substancje. Problemem okazał się jednak zapach wydzielający się z zakładu.

Od początku 2020 roku biogazownia zaczęła emitować fetor, który jest bardzo uciążliwy dla pobliskich mieszkańców Pszenna, Kolonii oraz pracowników strefy ekonomicznej w Świdnicy. Smród nasila się w okresie letnim, przy większych temperaturach powodując u ludzi bóle głowy i torsje – wskazywali mieszkańcy, którzy wystosowali do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska petycję podpisaną przez ponad 100 osób. Zwrócono w niej uwagę na występujące uciążliwości, domagano się przeprowadzenia kontroli oraz podjęcia działań mających na celu wyeliminowania fetoru. Z prośbą o przeprowadzenie kontroli wystąpił również Rafał Fasuga, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Świdnicy.

We wrześniu oraz październiku 2020 roku kontrolę na terenie zakładu przeprowadzili pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Przeprowadzone dwukrotnie oględziny zakładu nie wykazały występowania uciążliwości zapachowych wykraczających poza teren prowadzonej działalności. Niemniej jednak wytypowano potencjalne źródła emisji substancji odorowych, do których należą silosy magazynujące odpady przeznaczone do przetwarzania w instalacji biogazowni – informował Zdzisław Kędziora, kierownik wałbrzyskiej delegatury WIOŚ. W lutym 2021 roku sprawą występujących uciążliwości zainteresował się Urząd Miejski w Świdnicy, który we współpracy z wałbrzyską delegaturą Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska rozpoczął zbieranie ankiet.

Biogazownia Bio-Wat, działająca w strefie, która w planie zagospodarowania przestrzennego uznana jest za strefę przemysłową, sąsiaduje bezpośrednio z kilkoma innymi zakładami pracy, ale przede wszystkim z osiedlami mieszkaniowymi. W nieco dalszej odległości położona jest dzielnica Kolonia, a dużo bliżej nowe osiedle mieszkaniowe w miejscowości Pszenno. Jako miasto mamy niewielką moc sprawczą, jeśli chodzi o kontrolę uciążliwości środowiskowych. Nie jest to w naszych kompetencjach, ale uznając, że jest to bardzo ważny aspekt dotyczący życia naszych mieszkańców, postanowiliśmy zająć tym tematem i włączyliśmy się w dotychczas bezskuteczną walkę mieszkańców okolic Bio-Watu – mówiła przed rokiem prezydent Beata Moskal-Słaniewska, informując o spotkaniu na terenie zakładu, w którym uczestniczyli przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska, urzędnicy starostwa powiatowego, samorządowcy ze Świdnicy oraz gminy Świdnica, a także mieszkańcy. – Rzeczywiście, ta uciążliwość zapachowa jest bardzo nieprzyjemna. (…) Ze strony firmy Bio-Wat jest otwartość i zrozumienie dla problemu. Zaproszono nas na teren zakładu a panowie reprezentujący spółkę deklarują, że w uzgodnieniu z właścicielem podejmą takie działania, które uciążliwość zniwelują – być może do zera, jeżeli udałoby się przeprowadzić odpowiednią inwestycję – wskazywała Moskal-Słaniewska.

Spotkanie na terenie zakładu (fot. UM Świdnica)

Kolejnym krokiem podjętym w związku z występującymi uciążliwościami było opracowanie przez firmę Bio-Wat przeglądu ekologicznego. – Wykonanie przeglądu zasugerował Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Przegląd, który nakazaliśmy przedłożyć Bio-Watowi, wpłynął do starostwa 15 kwietnia – informuje Janusz Marlinga, dyrektor wydziału rolnictwa i ochrony środowiska Starostwa Powiatowego w Świdnicy. Z dokumentem mieszkańcy mogą zapoznać się w siedzibie starostwa.

Jak wyjaśniają autorzy przeglądu, „emisja substancji odorowych z terenu zakładu związana jest z procesem produkcji biogazu z odpadów przemysłu rolno-spożywczego, a dokładniej z transportem, magazynowaniem i przygotowaniem surowca do ww. procesu oraz odbiorem produktu pofermentacyjnego”. – Do chwili obecnej nie zostało wydane rozporządzenie, o którym mowa w art. 222 ust. 5 ustawy Prawo ochrony środowiska, co uniemożliwia jednoznaczne stwierdzenie, czy w zakresie emisji substancji odorowych zakład narusza obowiązujące przepisy. W związku z powyższym, w niniejszej dokumentacji, przy ocenie oddziaływania zakładu na zapachową jakość powietrza posłużono się propozycją rozporządzenia w sprawie standardów zapachowej jakości powietrza opracowaną przez Pracownię Zapachowej Jakości Powietrza Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Przedstawionych w tej propozycji wartości nie można traktować jako obligatoryjnych, stanowią one jednak dobry punkt odniesienia – stwierdzono w opracowaniu.

W ramach prac nad przeglądem, w lutym 2022 roku wykonano pomiary w czternastu wytypowanych lokalizacjach wokół biogazowni – zarówno na terenie Świdnicy, jak i Pszenna. Jak stwierdzono we wnioskach dokumentu, przeprowadzone badania potwierdziły, że „zapach może być wyczuwalny” w sześciu punktach – pięciu na terenie Pszenna (przy Brzoskwiniowej 37, Brzoskwiniowej 29, Kwiatowej 15, Morelowej 16, na stadionie sportowym przy Kolejowej 1) oraz jednym w Świdnicy (centrum handlowe przy Szarych Szeregów 22). Autorzy opracowania zauważyli, że punkty te reprezentują zabudowę znajdującą się najbliżej zakładu.

Zgodnie z informacjami zawartymi w przeglądzie, najwyższą wartość stężenia zapachowego odnotowano w punkcie pomiarowym przy ulicy Brzoskwiniowej 37 w Pszennie, gdzie również potwierdzano najwyższą częstość występowanie odorów. Jak stwierdzono, zapach może być tam wyczuwalny przez około 0,56% czasu w skali roku (około 49 godzin/rok). W pozostałych punktach uciążliwości miałyby być wyczuwalne w przedziale od 0% do 0,51% (od 0 do 45 godzin/rok). Nie stwierdzono więc przekroczenia progu 3% określonego w propozycji przepisów o zapachowej jakości powietrza, a przy tym uznano, że proponowane w projekcie normy są dotrzymywane. – Trzeba wziąć pod uwagę, że na sytuację odorową okolic zakładu wpływ może mieć również działalność pobliskich zakładów, np. zakład przetwórstwa flaków wołowych, zakład przetwarzający odpady, oczyszczalnia ścieków, cukrownia – zaznaczono we wnioskach do przeglądu ekologicznego.

Do złożonego przeglądu pewne zastrzeżenia ma dyrektor wydziału rolnictwa i ochrony środowiska starostwa świdnickiego. – Brakuje mi dwóch punktów, które zostały wymienione w naszej decyzji, a co do których wykonawca przeglądu ekologicznego się nie odniósł. Chodzi o brak odniesienia się do obszaru ograniczonego użytkowania i do sytuacji awaryjnych, które jeśliby wystąpiły, to jaki mógłby mieć efekt w tych okolicach. Brakuje mi też sprawozdania z badań stężeń tych odorów w okolicach. Zostały one wykonane w lutym tego roku i na tej podstawie utworzono model do obliczania rozprzestrzeniania się tych odorów w powietrzu – mówi dyrektor Marlinga, który w związku z tymi brakami wystosował pismo wzywające do uzupełnienia przeglądu.

Będę czekał na te uzupełnienia. Będę się też przypatrywał sprawozdaniu, na podstawie którego wymyślono i ustalono wartości emisji służące do sprawdzenia rozprzestrzeniania się odorów, ale prawdę mówiąc jest to czysto teoretyczna zabawa – twierdzi Marlinga. Na podstawie samego przeglądu nie może on podjąć żadnych działań wobec firmy. – Przegląd ekologiczny bez żadnego problemu mogę nakazać do zrobienia każdemu. Muszę mieć natomiast podstawę do tego, aby nakazać wykonanie obowiązków o charakterze materialnym, czyli przykładowo takich, które nakazywałyby podwyższenie kominów, zamontowanie urządzenia ochronnego, wykonanie strefy bezpieczeństwa – a więc wszystkiego, co niosło by za sobą koszty – tłumaczy dyrektor wydziału ochrony środowiska.

Jak wskazuje, w chwili obecnej problem stanowi brak przepisów, które regulowałyby dopuszczalne stężenia odorów w powietrzu. – Nie ma norm, nie ma ustawy, nie ma rozporządzenia. Autorzy przeglądu ekologicznego powołali się na projekt rozporządzenia, które przygotowała Pracownia Zapachowej Jakości Powietrza Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Jest to trzecia wersja projektu rozporządzenia, które miałoby regulować kwestię dopuszczalnych wartości zapachowych. Według tych kryteriów, które zakłada projekt rozporządzenia, autorzy przeglądu nie stwierdzili żadnych przekroczeń – zauważa Marlinga. Oceny tej dokonano jednak jedynie na podstawie projektu, a obowiązujących przepisów nie ma. Dopiero gdyby przywołany projekt stał się prawem, istniałaby podstawa do tego, aby nakładać na firmę dodatkowe obowiązki. – Na podstawie czego miałbym obecnie je nałożyć? Własnego widzimisię? Można wydać taką decyzję, jednak mogłaby ona zostać zaskarżona oraz uchylona – zaznacza dyrektor.

Marlinga zwraca również uwagę na inną kwestię. – Jeszcze cztery, pięć czy sześć lat temu nie mieliśmy skarg na działalność biogazowni. Skargi zaczęły się wtedy, gdy osiedle domów jednorodzinnych podeszło blisko granic biogazowni. Jeden z domów został wybudowany w odległości 70-80 metrów od silosu, w którym przechowuje się materiał biologiczny do biogazowni. Wcześniej były to tereny cukrowni, które zostały przekazane gminie, a gmina ustaliła tam kierunek zagospodarowania przestrzennego w postaci osiedla. Od tego momentu, kiedy ludzie zaczęli się tam budować, do czego mieli prawo zgodnie z przepisami i miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, to zaczęli odczuwać to, co nie było wcześniej w tym miejscu odczuwalne. Nikt tam nie mieszkał, więc nikt nie narzekał i nikt się nie skarżył. Prawdopodobnie było tak, że te zapachy docierały do starszej zabudowy w Pszennie. Może były wtedy kojarzone z cukrownią, może już z biogazownią, ale takiej skali skarg cztery lub pięć lat temu – już po wybudowaniu biogazowni – nie było.

Swoją rolę w obecnej sytuacji ma też odgrywać brak uzgodnień dotyczących zagospodarowania przestrzennego między sąsiednimi gminami. – Polskie przepisy prawa, jakkolwiek uwzględniają wszystkich świętych w procesie planowania przestrzennego – konieczne jest uzgadnianie projektu nawet z Wojewódzkim Sztabem Wojskowym, bo nie wiadomo, czy jakieś kable na danym terenie nie biegną – to nie nakładają obowiązku uzgadniania projektu z sąsiednią gminą. Z punktu widzenia planowania przestrzennego sytuacja wygląda tak: przy przeważających na Dolnym Śląsku kierunkach wiatrów – zachodnich, południowo-zachodnich i częściowo południowych – rozsądnym jest lokalizowanie przemysłu po wschodniej lub północno-wschodniej stronie gminy, a zabudowy mieszkaniowej po stronie zachodniej. Jednak jeżeli przyłożymy te same, logiczne i rozsądne uwarunkowania do każdej gminy, to okazuje się, że to co jest logiczne i rozsądne w jednej gminie – czyli mieszkaniówka na zachodzie, przemysł na wschodzie – dla drugiej gminy sąsiadującej jest akurat odwrotnie. Jeżeli druga gmina zlokalizuje mieszkaniówkę na zachodzie, to będzie ją miała pod nosem przemysłu z sąsiedniej gminy, który jest zlokalizowany na wschodzie – zwraca uwagę Marlinga.

Jak dodaje, po uzupełnieniu przeglądu ekologicznego planowane jest dokończenie prowadzonej przez starostwo kontroli w biogazowni, która została przerwana z uwagi na pandemię. – Zobaczymy, czy będzie jakakolwiek szansa na to, żeby wymyślić coś, co mogłoby mieszkańcom ulżyć – mówi szef wydziału ochrony środowiska.

Kilka dni temu powiatowy radny Krystian Werecki wystąpił do zarządu powiatu świdnickiego z prośbą o zorganizowanie spotkania z udziałem mieszkańców osiedla Kolonia oraz Pszenna, podczas którego przedstawione zostałyby wyniki przeglądu ekologicznego oraz przyszłe działania starostwa w sprawie biogazowni. – Mieszkańcy oczekują informacji w sprawie dalszych działań, jakie zamierza podjąć starostwo powiatowe w przedmiotowej sprawie. Wraz ze wzrostem temperatury mieszkańcy narażeni są na bardzo duże uciążliwości zapachowe, co znacznie utrudnia normalne funkcjonowanie. Z podobnymi problemami borykają się także pracownicy firm położonych obok biogazowni – stwierdził Werecki. O terminie ewentualnego spotkania będziemy informować.

Michał Nadolski
[email protected]

Poprzedni artykułRuszyły zapisy na Świętojański Ekopiknik w Świdnicy
Następny artykułWyróżnij swoją ofertę – wyjątkowe stoiska na konferencję