Występy muzyczne, grill i wspólna zabaw towarzyszyły oficjalnemu otwarciu Fortu Gaj, miejsca, które z fortem nie ma nic wspólnego, ale od lat przypisywana jest mu właśnie taka nazwa. Zaniedbane miejsce nieopodal ul. Niepodległości w Strzegomiu zmieniło wizerunek dzięki kompleksowemu remontowi. A to jeszcze nie koniec.
Znajdujący się w pobliżu ulicy Niepodległości kompleks kamiennych umocnień z pozostałościami młyna, z którego roztacza się piękna panorama miasta i gór (przy dobrej pogodzie widać nawet Śnieżkę!), na przełomie 2020 i 2021 roku przeszedł gruntowną odnowę. Cały teren został oczyszczony, odnowiono mury okalające, wybudowano kanalizację. Teren został zaopatrzony w wodę i prąd. Pojawiły się nowe ścieżki, mała architektura, toalety i nowe nasadzenia, zamontowany został monitoring. Atrakcję „Fortu Gaj” stanowi fontanna, dzisiaj niestety nieczynna, oraz miejsce na ognisko i grilla. Dopełnieniem są ławki, stolik kamienny, kosze na śmieci, stojaki na rowery i tablice informacyjne. Koszt rewitalizacji I etapu wyniósł blisko 4,5 mln zł. Prawie 2 mln zł pochodzą z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Prace wykonały wyłonione w przetargu konsorcjum firm: Budraf Sp. z o. o. z Wałbrzycha (lider) oraz PPUH „Drog-Ziem ze Stanowic” (partner).
– Mamy też winnicę – dodaje burmistrz Zbigniew Suchyta, ciesząc się, że winorośle puściły już pędy. – Zrobiliśmy tyle, na ile wystarczyło pieniędzy. Na część inwestycji trzeba jeszcze poczekać. Mamy specjalne miejsce do spotkań, ale posiana jesienią trawa nie przyjęła się i teraz jest kolejna próba. Więc bawimy się w innym miejscu – dodaje. Ma też nadzieję, że odnowiony fort uda się uchronić przed wandalami. – Mamy 20 kamer i, co mówię z żalem, będziemy to miejsce zamykać na noc. O siódmej rano otworzy je nasz ogrodnik, a wieczorem przed 22.00 zamknie firma ochroniarska.
Kolejnym krokiem będzie odnowienie wiatraka i stworzenie tu punktu widokowego. – Naprawimy mury, wstawimy okna i drzwi, zbudujemy platformę na szczycie – wylicza burmistrz. Na to zadanie udało się pozyskać 130 tysięcy złotych dotacji, a inwestycja, jak szacuje gmina, może pochłonąć 600 tysięcy. Reszta środków będzie pochodziła z miejskiej kasy. Przetarg na wyłonienie wykonawcy ma zostać ogłoszony na dniach. – Trochę się martwię, bo coraz trudniej znaleźć firmy, a problemem są także rosnące koszty – mówi burmistrz. Ma jednak nadzieję, że zamierzenie uda się zrealizować.
– Jesteśmy związani z miastem od czasów szkolnych, teraz przywozimy tu dzieci do szkoły, czasem pracujemy w Strzegomiu. A to miejsce pamiętamy właśnie z czasów szkolnych. Było zupełnie inne! – mówią Iwona i Grzegorz Okła, którzy pojawili się z synami Miłoszem i Fabianem. Starszy, Fabian, zagrał w orkiestrze dętej występując podczas uroczystego otwarcia. – Było to miejsce spotkań z winkiem -uśmiechają się oboje. – Dzisiaj jest pięknie zrewitalizowane, będzie to miejsce spotkań i koncertów, bardzo przyjazne dla strzegomian. Wielki plus, wspaniałe widoki na dodatek. Widać panoramę miasta – dodaje.
Fort Gaj to nie fort
Zdaniem Marka Żubryda, nauczyciela historii i pasjonata dziejów Strzegomia, przez lata wokół Fortu Gaj narosły nieporozumienia, „które doprowadziły do powstania błędnego przekonania o istnieniu w tym miejscu pruskich umocnień obronnych z II połowy XVIII wieku.” Skąd wzięło się takie przekonanie i jakie są fakty strzegomianin napisał w Świdnickim Portalu Historycznym. „Wzgórze to nosiło pierwotnie nazwę Góry Szubienicznej (Galgen Berg), ponieważ aż do roku 1819 mieściła się tam szubienica i właśnie w tym roku jak to zanotował kronikarz Richter została zburzona „na chwałę ludzkości”, a kamienie z jej rozbiórki zostały wykorzystane do brukowanie ulic w mieście.” – pisze historyk w artykule „Fort Gaj – medialne wymysły”. „Następne informacje o tym miejscu pochodzą od kronikarza Richtera, który napisał, że w roku 1823 fabrykant skór Friedrich Samuel Bartsch wybudował na wzgórzu młyn garbarski (Lohwindmühle).” – pisze w dalszej części i wylicza kolejne młyny, które tutaj wznoszono. Obok młynów stanął dom, zabudowania gospodarcze i stodoły, a wzgórze nazywano młyńskim.
„Skąd więc wzięła się informacja o forcie i młynie prochowym? Zapewne to wynik błędnego odczytania informacji zawartych na starych mapach Strzegomia. Na jednej z nich, wydanej w roku 1910 przez Rudolfa Mitschke, z dala od miasta przy ulicy Pilgramshain Straße (Niepodległości) widnieje zarys jakiegoś budynku i napis Pulwerhaus (prochownia). Skoro istniała prochownia to musiał gdzieś znajdować się młyn prochowy, a ponieważ nie wszystkie źródła historyczne były wówczas dostępne, tak powoli, często postarzana informacja, utrwaliła się w świadomości mieszkańców miasta. Ruiny wiatraka oraz zabudowań gospodarczych rodziny Bartsch, zbudowane z kamieni granitowych idealnie pasowały do legendy o dawnym forcie obronnym.” – wyjaśnia Marek Żubryd.
/red./