Tegoroczna zima zimy nie przypomina, a taka aura zdecydowanie pogarsza stan nieutwardzonych we właściwy sposób podwórek. Te przy ul. Wrocławskiej zamieniły się w bagno, w którym grzęzną samochody, a mieszkańcy mają problem z dotarciem do swoich domów, pojemników na odpady i garaży. Magistrat odniósł się do pytań o działania, jakie miasto zamierza podjąć.
Prezydent miasta Beata Moskal-Słaniewska i podległe jej służby o problemie wiedzą od dawna. Prośby od mieszkańców do prezydentki i radnych płyną od kilku lat. Same wspólnoty nic nie mogą zrobić, bo wszystkie podwórza przy Wrocławskiej od nr 26 do 34 oraz droga dojazdowa od ul. Mieszka I są własnością miasta. Dotychczas władze nie zaproponowało żadnej współpracy i wspólnego rozwiązania problemu.
W 2018 roku po licznych monitach podwórza zostały wysypane materiałem, który przy ciepłej i wietrznej pogodzie zamienia się w tumany pyłu, a po najmniejszym deszczu w grząskie bagno. Prace na Wrocławskiej, łącznie z podwórzami przy ul. Okrężnej 19-25 kosztowały wówczas 27 tysięcy złotych. Zresztą dziś po tamtym „utwardzaniu nawierzchni” nie został prawie żaden ślad. A na podwórzu Wrocławska 32-34 warstwa błota ma kilkanaście centymetrów.
W tym miejscu sytuacja pogorszyła się po przeprowadzonej za 104 tysiące złotych z miejskiej kasy rozbiórce oficyny przy ul. Wrocławskiej 36A. – Budynek przy ul. Wrocławskiej 36A został wyłączony z użytkowania 1 marca 2017 roku. Został on rozebrany ze względu na zły stan techniczny i ekonomicznie nieuzasadniony jego ewentualny remont, odbudowę czy też przebudowę. Inspektor Nadzoru budowlanego nie wydał decyzji nakazującej jego rozbiórkę. Prace sfinansowano ze środków budżetu miasta. Wykonawca został wyłoniony zgodnie z Prawem Zamówień Publicznych – informowała przed rokiem Magdalena Dzwonkowska. Stan budynku nie był zły, podobna opuszczona oficyna od lat stoi obok kamienicy przy ul. Wrocławskiej 26. Choć takiego potwierdzenia z Urzędu Miejskiego nie ma, trudno nie łączyć wyburzenia Wrocławskiej 36A z planami sprzedaży działki, znajdującej się tuż obok.
– Po wyburzeniu i wyrównaniu teren został wysypany tak miałkim materiałem, że teraz jest tu po prostu bagno. Nie ma mowy o tym, by przejechać samochodem osobowym ani nawet przejść do kubłów na śmieci. Zastanawiamy się, kiedy zapadną się w tym błocie śmieciarki – mówią mieszkańcy. Na razie w błocie toną kubły na śmieci. Do części pojemników w ogóle nie ma dostępu, chyba że w wysokich gumiakach.
27 stycznia w tej sprawie pytania skierowaliśmy do Urzędu Miejskiego: dlaczego podwórze nie zostało we właściwy sposób utwardzone i jakie, oraz kiedy, prace zostaną wykonane, by zapewnić jego dostępność i przejezdność. Proszę o podanie wysokości środków, jakie miasto na ten cel przeznaczy.
Miasto nie śpieszy się z reagowaniem na interwencje, zgłaszane przez mieszkańców. Magdalena Dzwonkowska w odpowiedzi nadesłanej dopiero 10 lutego nie zawarła informacji, z jakiego powodu podwórze nie zostało utwardzone we właściwy sposób. Napisała jedynie: „Sprawa wymaga kompleksowego rozwiązania.” O podjętych decyzjach redakcja ma zostać poinformowana. Kiedy? Tego rzeczniczka magistratu nie podaje. Nie ma słowa o choćby wysypaniu dojść do kubłów na odpady.
Sytuacja na podwórzu jest coraz gorsza. Mimo olbrzymiego terenu miejsca do parkowania jest coraz mniej, a o przejściu „suchą stopą” nie ma mowy.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]