Kolejnych kilkadziesiąt worków śmieci zebrał Waldemar Woźniak, emerytowany pracownik Poczty Polskiej i myśliwy, poświęcający swój czas oraz energię na likwidowanie dzikich wysypisk, a także porządkowanie przydrożnych rowów, polnych dróg, lasów oraz zbiorników wodnych. W ostatnim czasie na celowniku społecznika znalazły się zaśmiecone okolice drogi powiatowej łączącej Wilków z Gruszowem, a także sąsiedztwo ulicy Przemysłowej w Świdnicy.
73-letni Waldemar Woźniak, wychowanek Domu Dziecka, przed laty stwierdził, że ma dług wobec Polski. Postanowił go spłacić po przejściu na emeryturę, wydając nieprzejednaną wojnę dzikim wysypiskom. Najpierw wysprzątał rodzinne Pszenno, potem zaczął wyruszać do lasów, na drogi, pola w całym powiecie świdnickim i powiatach ościennych. Do tej pory zebrał około 175 ton, a swoją postawą zainspirował wielu ludzi. Sprzymierzeńców znalazł wśród samorządowców, leśników z Nadleśnictwa Świdnica, drogowców ze Służby Drogowej Powiatu Świdnickiego, myśliwych z kół łowieckich, studentów, strażaków, sportowców i lokalnych społeczności. Jego trud został doceniony przez mieszkańców regionu, którzy wsparli społecznika przy okazji zbiórki na zakup nowego samochodu.
Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia społecznik zajął się sprzątaniem ulicy Przemysłowej oraz Rolniczej w Świdnicy, a także okolic boiska przy ulicy Przemysłowej. – Jak można było tak zaśmiecić tę część miasta? Cała okolica była zapaskudzona. To był szok – opowiada Woźniak, który ponownie otrzymał wsparcie przy pracach porządkowych. Tym razem z pomocą ruszył Grzegorz Łata z córkami Zofią oraz Łucją. – Akurat zaczynałem sprzątać. Zauważyli mnie przez okno i postanowili przyłączyć się do porządków – mówi społecznik. W sumie podczas ostatniej akcji przeprowadzonej na terenie Świdnicy udało się zebrać 37 worków śmieci, z czego blisko 13 wypełniły odpady z okolic boiska przy Przemysłowej. – Powiadomiłem straż miejską, którzy wezwali kogo trzeba i wszystko zostało wywiezione – zaznacza Woźniak.
Oprócz tego Waldemar Woźniak zabrał się ostatnio za porządkowanie przystanków autobusowych w Pszennie, a także za sprzątanie drogi powiatowej prowadzącej z Wilkowa do Gruszowa, w czym pomagał mu Grzegorz Matuła. W okolice trasy Wilków-Gruszów społecznik będzie jednak musiał zawitać ponownie. W planach ma bowiem uprzątnięcie poważnie zaśmieconej polnej drogi prowadzącej w kierunku Marcinowic. – Ile tam jest śmieci! Matko Boska! Opony, muszle klozetowe, butelki – wszystko tam leży – wskazuje społecznik. Niezależnie od wciąż czekającej go pracy, Woźniak z satysfakcją podkreśla, że dotychczas wysprzątane przez niego zakątki powiatu, które stara się regularnie odwiedzać i doglądać, nie są już zasypywane odpadami. Cieszy się, że jego wysiłki nie idzą na marne.
/mn/
zdjęcia użyczone