Rosnącymi kosztami utrzymania dworca autobusowego świdniccy urzędnicy tłumaczą konieczność podwyższenia opłat ponoszonych przez przewoźników z tytułu każdorazowego postoju na Centrum Przesiadkowym. Stawka odpłatności za wjazd na dworzec ma wzrosnąć o 100%. Przewoźnicy nie kryją irytacji zaproponowaną podwyżką i wskazują, że oni również muszą zmagać się z rosnącymi kosztami działalności. – Nie mamy kury znoszącej złote jajka, tylko każdą złotówkę musimy wyjeździć i zarobić – twierdzą.
Zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym, samorządy mogą określać zasady korzystania z dworców, których są właścicielami, w tym określać stawki opłat za korzystanie z nich przez operatorów i przewoźników. Maksymalna stawka opłaty nie może być wyższa niż 1 zł za jedno zatrzymanie. Od 1 lutego 2020 roku w Świdnicy opłata wynosi 0,25 zł za jedno zatrzymanie na dworcu autobusowym.
Świdnicki magistrat chciałby teraz podnieść opłatę wnoszoną przez przewoźników do 0,50 zł za każdy wjazd na Centrum Przesiadkowe. Według przedstawionych przez urzędników wyliczeń, koszt utrzymania świdnickiego dworca autobusowego w roku 2021 to ponad 117 tys. zł, natomiast wpływy do miejskiego budżetu z tytułu korzystania z dworca przez przewoźników to przy obecnej stawce blisko 30 tys. zł. Po podwyżce dochód z opłat miałby wynieść niemal 57 tys. złotych. – Z powyższego wynika, że dochód z tytułu korzystania z dworca autobusowego pokrywa koszty utrzymania dworca na poziomie 25,5%. Oznacza to, że nawet rewaloryzowana stawka odpłatności za wjazd nie pokrywa rzeczywistych kosztów utrzymania dworca i należy ją uznać za stawkę symboliczną – twierdzi Małgorzata Lubandy, dyrektor wydział transportu Urzędu Miejskiego w Świdnicy.
– Uzasadniając ustalenie stawki opłaty nadmieniam, że na gminy został nałożony obowiązek utrzymania dworców i ponoszenia związanych z tym kosztów, które corocznie wzrastają. Przewiduje się, że w roku 2022 koszty utrzymania dworca wzrosną o ok. 20%. z uwagi na rosnące ceny towarów i usług (tj. prądu, gazu, wzrost wysokości minimalnego wynagrodzenia) dlatego też proponuje się obowiązującą stawkę opłaty zwiększyć do 0,50 zł za jedno zatrzymanie środka transportu w celu zmniejszenia deficytu w partycypowaniu kosztów utrzymania – tłumaczy Lubandy. Projektem uchwały w sprawie wprowadzenia podwyżki opłat świdniccy radni zajmą się podczas najbliższej sesji Rady Miejskiej, która została zwołana na 17 grudnia.
Propozycja przedstawiona przez magistrat spotkała się krytyczną oceną ze strony przedsiębiorców zajmujących się przewozami. – Podwyżka uderzy mniej lub bardziej we wszystkich przewoźników. Dla tych z kilkudziesięcioma wjazdami dziennie zrobi się spora kwota. Na podwyżce miasto zyska, ale dla nas jest to dodatkowy problem. Nie mamy kury znoszącej złote jajka, tylko każdą złotówkę musimy wyjeździć i zarobić. Orzemy od świtu do zmierzchu, a zysku tyle co w pysku – wskazuje prowadzący firmę przewozową Jacek Kasprzyk. Opinie kilku innych przewoźników korzystających ze świdnickiego dworca są jeszcze bardziej dosadne.
– Nasze koszty cały czas rosną. Ceny paliwa i wszystko idzie w górę. Wszyscy to obserwujemy. Wystarczy pojechać na stację benzynową i zatankować. W moim przypadku dziennie to 700 złotych na paliwo, a utarg z trzech busów nieraz wynosi 900-1000 złotych. A gdzie koszty pracownicze, ZUS? Co miesiąc trzeba zarobić na leasingi i opłaty, czynsz za lokal podniesiono nam o 15%. Kiedy mamy na to zarobić, jak cały czas rzuca się nam kłody pod nogi? Nie wiem, ile jeszcze będziemy w stanie wytrzymać – twierdzi przedsiębiorca.
Wskazuje jednocześnie na wpływ sytuacji epidemicznej na kondycję finansową przewoźników. – W ubiegłym roku pisaliśmy o zwolnienie z opłat z uwagi na to, że nie wykonywaliśmy wszystkich kursów i jeździliśmy w ograniczonym rozkładzie. Pomoc finansowa od państwa była znikoma. Teraz pojawiła się możliwość składania wniosków o refundację strat za niesprzedane bilety miesięczne. W przypadku naszej firmy była to kwota rzędu 60 tys. złotych. Problem w tym, że w razie wykrycia błędów w złożonych wnioskach nie było możliwości wniesienia korekty, tylko od razu uznano taki wniosek za nieważny – przywołuje i wylicza dalej: – Frekwencja też jest jaka jest. Teraz znów od poniedziałku młodzież ma przerwę do 9 stycznia. W styczniu bilety miesięczne na pewno nie będą sprzedane, tym bardziej, że z końcem stycznia zaczynają się ferie. Styczeń i luty będą więc wycięte z normalności. Te dwa miesiące ciężko będzie później nadrobić – dodaje Kasprzyk.
Apeluje więc do radnych Rady Miejskiej w Świdnicy, aby wszystkie wskazane okoliczności wzięto pod rozwagę podczas dyskusji nad planowaną podwyżką, wnioskuje jednocześnie do miejskich urzędników, żeby zamiast „łojenia przedsiębiorców” zatroszczono się o stan samego dworca autobusowego. – Podczas ostatnich opadów śniegu nie szło wjechać w zatokę, było ślisko, ludzie wywracali się na granitowych płytach. W toaletach jak nie klamka wyrwana, to deska urwana, albo pisuar zawalony papierami. Do tego bezdomni śpiący na ławkach w poczekali. Przecież taka sytuacja jest karygodna, a doprosić się wprowadzenia jakichkolwiek zmian to jest gehenna. Chcą podwyżki? To niech zaczną coś robić – wskazuje.
Czy więc wprowadzenie wyższej opłaty dworcowej wpłynie na ceny biletów? – Ludzie ciągle pytają, czy będą jakieś podwyżki i zmiany po Nowym Roku. Rachunek ekonomiczny przemawia za podniesieniem cen chociaż o 10%, ale z drugiej strony zapędzimy się w kozi róg, bo wpłynie to na zmniejszenie frekwencji. Podwyżka cen niczego by u nas nie wniosła – twierdzi przedsiębiorca. Obecnie nie wiadomo jeszcze, na jaki krok zdecydują się inni przewoźnicy.
Z projektem uchwały można zapoznać się pobierając dokument ze strony Rady Miejskiej w Świdnicy.
Michał Nadolski
[email protected]
