Uczestnicy antysemickiego marszu w Kaliszu 11 listopada wyrazili poparcie dla człowieka, który groził śmiercią prezydentce Świdnicy – pisze Gazeta Wyborcza. Na rzecz Jacka W. „kamraci” prowadzą zbiórkę pieniężną, podając kłamliwie powody jego zatrzymania i aresztowania.
11 listopada pod wodzą aktora Wojciecha O. na oczach tłumu i przy braku jakiejkolwiek reakcji ze strony policji został spalony Statut Kaliski, przywilej dla Żydów wydany przez księcia wielkopolskiego Bolesława Pobożnego 16 sierpnia 1264 w Kaliszu, potwierdzony przez Kazimierza III Wielkiego w 1334 i rozszerzony na całą Koronę Królestwa Polskiego.
„Jedną z osób, która zabrała na scenie głos, był Kaktus, czyli Krzysztof Adamek. Przez Olszańskiego został przedstawiony jako człowiek „który walczy od zawsze”. – Kochane kamratki, kochani kamraci, Polki i Polacy z tego miejsca do Was przemawiam – mówił Adamek w Kaliszu. – Jeden z naszych kamratów teraz, w tym momencie siedzi w więzieniu w Świdnicy. Dla Jacka: „pozdrowienia do więzienia”. I kontynuował przy skandowaniu tłumu: – Jacek trafił na 3 miesiące do więzienia tylko dlatego, że odważył się powiedzieć prawdę o prezydent Świdnicy, żonie byłego TW Medyka. ” – pisze GW. Taki powód aresztowania podaje także Elżbieta Cygan z Nowej Rudy, która założyła na rzecz Jacka W. zrzutkę pieniężną. Elżbieta Cygan przywołuje artykuł, który w pojawił się na ten temat w portalu Swidnica24.pl. Elżbieta Cygan oraz Krzysztof Adamek kłamią. Artykuł został opublikowany w 2017 roku i nie ma nic wspólnego z powodami, dla których został aresztowany Jacek W.
Przypomnijmy. Do zdarzenia z udziałem Jacka W. doszło przed oraz w trakcie manifestacji „My zostajemy w Europie”, która odbyła się 10 października na świdnickim Rynku. Podobne demonstracje wyrażające poparcie dla dalszego członkostwa Polski w Unii Europejskiej odbyły się w wielu polskich miastach w odpowiedzi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził wyższość prawa polskiego nad unijnym. Jacek W. próbował zakłócić świdnickie wydarzenie. – Z uśmiechem na ustach sprzedajecie Polskę. Jesteście sprzedawczykami. Je*ać to wszystko, je*ać was – krzyczał w trakcie odśpiewywania hymn Unii Europejskiej, opuszczając następnie miejsce zgromadzenia.
Na krótko przed manifestacją mężczyzna umieścił w mediach społecznościowych nagranie, w którym wulgarnie i agresywnie komentował ostatnie wydarzenia polityczne, zapowiadając podjęcie działań. – W Świdnicy ku*wy je*ane, czerwone szmaty, żydobolszewickie sku*wysyny będą protestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. Je*ał pies ten cały trybunał, bo to jest ściema, ale tym wszystkim ku*wa je*ańcom trzeba powiedzieć dzisiaj “nie”. Trzeba ich wypie*dolić w powietrze. Nie wiem co się będzie działo, może komuś zaje*ię w łeb, może komuś szpica zapodam, może jakiejś ku*wie politycznej, lokalnej pod tytułem pani Beata Moskal-Słaniewska, która to, ku*wa, podjudza i podsyca te wszystkie, ku*wa, emocje. Takich sku*wysynów trzeba po prostu napiętnować. Nie wolno tym ku*wom pozwolić na to, żeby manipulowali, ku*wa, ludzkimi umysłami. (…) Koniec z tym zniewoleniem. Będziemy ich napie*dalać. (…) Te ku*wy trzeba od najmniejszego zła niszczyć. Lokalnie. Trzeba zapisywać nazwiska. Kiedyś przyjdzie rozliczenie, trzeba o tym pamiętać – mówił na nagraniu Jacek W.
Jacek W. został zatrzymany przez policję. – Mężczyzna usłyszał trzy zarzuty. Pierwszy zarzut dotyczy tego, że za pomocą środków masowego przekazu, podczas transmisji live na jednym z portali społecznościowych kierował groźby karalne, groźby pobicia i uszkodzenia ciała wobec prezydent Świdnicy, które wzbudziły u pokrzywdzonej obawy, że zostaną spełnione. Drugi zarzut obejmuje znieważenie prezydenta miasta słowami uznawanymi powszechnie za obelżywe. Trzeci zarzut dotyczy z kolei tego, że 10 października publicznie nawoływał do popełnienia przestępstw, w tym zbrodni, na szkodę osób biorących udział w zgromadzeniu. Przestępstwa te są zagrożone maksymalną karą do trzech lat pozbawienia wolności – mówi Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
Jak dodaje Rusin, mężczyzna przesłuchany w charakterze podejrzanego złożył wyjaśnienia i przyznał się do popełnionych czynów.
Agnieszka Szymkiewicz